Chyba tylko specjaliści i wykwalifikowani krytycy potrafią prawidłowo odbierać i interpretować sztukę współczesną, chociaż pewnie wśród nich także znajdą się sceptycy. Zdecydowana większość społeczeństwa, przyglądając się obrazom Jacksona Pollocka, widzi zamiast arcydzieła chaotyczne „bohomazy”. Wiele osób ironicznie wtedy stwierdza, że kilkulatek może przygotować takie dzieło, bądź też że samodzielnie byłyby w stanie namalować je zdecydowanie lepiej. Aby odczarować błędne odczytywanie współczesnych dzieł i pokazać, że kilka pociągnięć pędzlem na wielkim płótnie czy też usypany w rogu galerii stos śmieci jest sztuką, powstała książka Susie Hodge Przewodnik po sztuce współczesnej. Dlaczego pięciolatek nie mógł tego zrobić?.
Kilkaset lat temu, aby człowieka można było określić mianem artysty, musiały spod jego rąk wychodzić dzieła wręcz perfekcyjne. W sposób doskonały wytwory wielogodzinnej pracy miały ukazywać pejzaże oraz ludzkie podobizny. Jeśli tematem obrazu był zachód słońca – na płótnie ukazywano zachodzące słońce. Jeśli chciano pokazać kobietę na huśtawce – oczom odbiorców ukazywała się huśtająca kobieta. Wrażenie, jakie wzbudzały klasyczne dzieła, mogło być pozytywne (podoba mi się!) bądź negatywne (ależ to brzydkie!), ale jedno było pewne: każdy odbiorca wiedział, na co patrzy. Kiedy zmiany społeczne, rewolucja przemysłowa, wojny światowe i konsumpcyjny tryb życia zaczęły burzyć dotychczasowy porządek, do głosu zaczęły dochodzić sztuki, określane dzisiaj mianem współczesnych.
Zadaniem sztuki współczesnej nie było odtwarzanie rzeczywistości. Świat idealnie zaczęła odzwierciedlać dostępna wszystkim fotografia. Zadanie, jakie stanęło przed wieloma twórcami, było jednoznaczne. Należało komentować współczesny świat. Aby to uczynić, potrzebne były nowe formy wyrazu: chaos, uproszczenia i głęboko zakorzeniona symbolika. Wszystko to w większości zrywało z klasycznym nurtem sztuki, wyśmiewało go, krytykowało czy zwyczajnie odrzucało. Sztuka przestała być jednoznaczna, na pierwszy plan wysunął się pomysł na dany obraz, rzeźbę czy instalację. Twórcy zaczęli zapraszać odbiorców do współuczestniczenia w tworzeniu dzieła, do głosu zaczęły dochodzić performanse i prezentowane w galeriach instalacje.
Przewodnik po sztuce współczesnej podzielony został na pięć rozdziałów, których określenia nawiązują do podtytułu książki. Mamy zatem „obiekty/zabawki”, „ekspresje/bazgroły”, „prowokacje/furie”, „krajobrazy/place zabaw” i „ludzie/potwory”. Zamierzeniem autorki jest ukazanie, dlaczego pozornie prosty w wykonaniu obraz czy rzeźba nie może być dziełem pięciolatka. W książce znajdziemy zatem odpowiedź na pytanie, dlaczego usypany stos cukierków („Bez tytułu”/(USA dziś/ Feliksa Gonzaleza-Torresa) jest czymś więcej niż stosem smakołyków. Czytelnik dowie się, dlaczego Martin Creed postanowił zaprezentować w Muzeum Sztuki Współczesnej w Nowym Jorku instalację przedstawiającą w jednym z pokoi włączające się i wyłączające w równych odstępach czasu światło. Publikacja przybliży także kulisy powstania znanego obrazu Edvarda Muncha „Krzyk” oraz dzieła Andy’ego Warhola „Zupa Campbella”.
W publikacji przedstawiono analizę stu dzieł. Oprócz reprodukcji dzieła i jego analizy znalazły się także informacje, gdzie dane dzieło można zobaczyć oraz przy użyciu jakich materiałów i technik zostało ono stworzone. Całości opisu dopełnia uzasadnienie, czym dzieło danego twórcy różni się od tego, jakie przygotować mógłby pięciolatek. W książce czytelnik ma szansę zapoznać się z dziełami między innymi abstrakcjonistów, surrealistów, ekspresjonistów i dadaistów.
Odpowiedź na intrygujący podtytuł publikacji Dlaczego pięciolatek nie mógł tego zrobić? już po przejrzeniu kilku pierwszych stron książki staje się oczywista. W dziełach współczesnych twórców chodzi nie tylko o umiejętności (chociaż te zazwyczaj są wybitne), a pozornie „prosty” w wykonaniu obraz jest jedynie wypadkową wielu czynników. Artysta za pomocą abstrakcyjnego dzieła chce wywołać u odbiorcy konkretne uczucia, rozbudzić w nim często skrajne emocje, skłonić do zastanowienia. Wielu twórców specjalnie nie nadaje tytułów swoim dziełom, często nawet ich nie komentuje - po to, aby każdy odbiorca mógł w dowolny sposób interpretować i analizować dzieło. Coraz częściej zacierają się granice „dzieło-widz”. Odwiedzający galerię bądź uczestnicy performansów zapraszani są do współudziału w przedstawieniu, do wspólnego tworzenia powstającego bądź już stworzonego dzieła.
Przewodnik po sztuce współczesnej. Dlaczego pięciolatek nie mógł tego zrobić? to świetna publikacja dla tych, których sztuka współczesna niepokoi ze względu na brak jednoznacznego klucza do jej interpretacji. Książka Susie Hodge pozwoli poszerzyć horyzonty, sprawi, że czytelnik z innej perspektywy spojrzy na współczesne dzieła sztuki. Jedynym, czego brakuje w książce, jest zestawienia najważniejszych założeń nurtów sztuki współczesnej. Gdyby informacja taka znalazła się chociażby w „słowniczku” na końcu książki, interpretacja wielu dzieł byłaby jeszcze bardziej przystępna. Z drugiej jednak strony Przewodnik po sztuce współczesnej skłania także do zastanowienia nad tym, gdzie kończy się sztuka, a gdzie zaczyna jej nadinterpretacja.
Nie daj się zwieść urokom gór! One są NIEBEZPIECZNE!Ta książka zabierze cię w podróż po najbardziej ekstremalnych środowiskach górskch!...
Krótka historia sztuki to nowe, całkowicie innowacyjne wprowadzenie do tematu sztuk pięknych. Skonstruowana w prosty sposób książka omawia...