Phil Bosmans ku radości
Dlaczego jest tak, że jednym wystarczy kropla deszczu na nosie czy promień słońca przedzierający się pomiędzy chmurami, by na twarzach pojawił się uśmiech, a serce wzbierało radością? Inni natomiast, otoczeni zapachem róż, siedząc w luksusowych wnętrzach, ronią gorzkie łzy nad swoim losem. Od czego zależy subiektywne poczucie radości i, co więcej, czy radość można wytworzyć niczym produkt?
Na to pytanie odpowiada niezwykle mądra, głosząca proste sentencje książeczka „Przepisy na radość – czyli jak znaleźć odrobinę nieba na ziemi”. Phil Bosmans, używając niewielu, wielce sugestywnych słów, przekonuje nas, że nie trzeba posiadać wielu rzeczy, by odczuwać radość, a odwieczne pytanie „mieć czy być” skłania się ku prostemu „żyć”. Świat jest bowiem pełen fantastycznych, choć niekiedy ulotnych cudów, niespodzianek, zapachów, kolorów i ludzi, nie sposób się więc smucić czy nudzić.
Pamiętajmy zatem, że „jedno jedyne słowo, dotarłszy do serca – potrafi je odmienić”, a by być spełnionym człowiekiem, musisz tylko zostawić sobie „trochę czasu na bycie szczęśliwym!”. Bo radość to stan unoszący nas na wyżyny, to zaraźliwa choroba, na którą wyjątkowo warto zapaść.
Skoro to takie proste, to czemu tak dużo ludzi pragnie desperacko i bezskutecznie zostać radosnym człowiekiem? Może dlatego, że zamiast gonić za poklaskiem, majątkiem czy rozrywką przede wszystkim powinno się poświęcić czas swojemu sercu. Phil Bosmans pisze, że „jeśli będziesz żyć tylko i wyłącznie powierzchownymi sprawami, jeśli interesuje Cię tylko to, jak wyglądasz, jakie robisz wrażenie, to godziny twego szczęścia będzie wybijał kapryśny zegar”. Dlatego też pamiętaj, że „każdego ranka zaczyna się nowy dzień – trzeba być za to wdzięcznym”. Nie pozwól, by przygnębienie, powierzchowne uczucia czy egoizm uczyniły Cię zamkniętym na świat, martwym człowiekiem. „Jesteś martwy, bo pozwoliłeś umrzeć miłości w twoim sercu” pisze Bosmans, zmuszając do refleksji. Nie dopuszczaj do skucia serca lodem, bo radość nigdy nie zamieszka w Twoim sercu. Lepiej głośno krzyknij do bliskiej osoby, do nieznajomego na ulicy i do swojego odbicia w lustrze: „Jak ja cię lubię!”.
„Przepisy na radość…” to promień słońca wśród chmur, to broń przeciwko smutkowi i ratunek dla maruderów. Na prezent, do domowej biblioteczki i do „kieszonkowego” użycia – ta książka jest dla wszystkich. Jeśli tylko czujesz, że na czole pojawia się mars, a oczy ciemnieją z gniewu bądź eksplodują fontanną łez, otwórz zbiór Bosmansa w dowolnym miejscu, dawkuj słowa niczym lekarstwa, posmakuj owoców „Przepisów na radość …” i „pogódź się z życiem”.
Zwraca się do mnie tylu cierpiących, zrozpaczonych ludzi z pytaniem, czy umiałbym zaradzić ich kłopotom. Ja tego jednak nie potrafię. Nie jestem cudotwórcą...
Żyć prawdziwie to znaczy żyć dniem dzisiejszym. Życie jest krótkie, tak szybko przemija. Dzień, którego nie przeżyłeś, jest dniem straconym...