Foult play
Sposób w jaki mafia zabija, jest zwykle czytelnym sygnałem dla reszty świata. Większość ofiar po prostu znika, a ich ciała lądują w cemencie albo za pomocą kwasu obracają się w proch, rozrzucany później w portowych dokach. Ale w przypadku zdrajców i odstępców gangsterzy muszą przeprowadzić demonstrację siły. I to właśnie miało miejsce w przypadku Yanga i Zhou, dwójki młodych Chińczyków, zamordowanych w Newcastle w 2008 roku. Nie zabito ich tak po prostu, tylko przez wiele godzin torturowano. Yang był członkiem międzynarodowej szajki zajmującej się hazardem. Do jego zadań należało zorganizowanie grupy młodych Chińczyków mieszkających w Wielkiej Brytanii, którzy mieli obserwować angielskie rozgrywki piłkarskie. Mieli pracować na rzecz obracającego miliardami dolarów nielegalnego rynku zakładów sportowych w Azji. Odwiedzać stadiony, oglądać mecze, na bieżąco przesyłać telefonami do Azji relacje z wydarzeń na boiskach. Yang z jakiegoś powodu postanowił zdradzić swoich mocodawców. I zapłacił za to wysoką cenę. Taką właśnie historią rozpoczyna się książka Declana Hilla Przekręt. Futbol i zorganizowana przestępczość. Ma nam ona uzmysłowić, że tam, gdzie w grę wchodzą duże pieniądze, życie ludzkie znacząco traci na wartości. A tak jest w przypadku sportu, nie tylko piłkarskich rozgrywek i związanego z nimi rynku hazardowego.
Mistrzostwa Świata w piłce nożnej pod auspicjami FIFA to święto futbolu. Czas wielkich emocji, zabawy, sportowej rywalizacji. Turnieje piłki nożnej, takie jak jak ME czy Liga Mistrzów, przyciągają tłumy. Za tłumami idą ogromne pieniądze. Zawodnicy kupowani są za miliony euro czy dolarów. Reklamodawcy płacą ogromne sumy za emisję ich spotów w czasie rozgrywek. Nic zatem dziwnego, że świat takich pieniędzy przyciąga przestępców, którzy widząc nęcący tort, pragną ugryźć z niego jak największy kawałek. Świat przestępczy znalazł w sporcie to, co zapewnia mu duże zyski i stosunkowo niewielkie ryzyko. Wszak to nie mocno zwalczany i potępiany handel narkotykami, ludźmi czy bronią. To zakłady sportowe i ściśle powiązana z nimi działalność korupcyjną. Można stawiać pieniądze na wyniki meczów, na ilość bramek czy rzutów karnych. I stawia się je. Problem tylko w tym, że osoby dysponujące dużymi pieniędzmi i biorące udział w takich zakładach wcale nie lubią smaku ryzyka. To nie jacyś nawiedzeni hazardziści - to ludzie, którzy chcą mieć pewność wygranej. To właśnie umożliwić im ma korupcja. Siatka oszustów, powiązana z międzynarodową zorganizowaną przestępczością, ustawia wyniki i przebieg meczów na rozmaitych sportowych turniejach, w lidze i na mistrzostwach. Wszędzie tam, gdzie można zarobić.
Declan Hill próbuje ukazać zarówno motywy przestępców, jak i sposoby funkcjonowania sieci korupcyjnych. Nie jest to wcale łatwe. W tym świecie nie mówi się wszystkiego jeśli komuś zależy na przeżyciu. Najczęściej wspomina się o tym, co wydarzyło się w przeszłości, najlepiej odpowiednio odległej i w związku z tym prawnie przedawnionej. Hill sięga więc do rozmów z zawodnikami i działaczami, z przestępcami i bukmacherami. Sięga do prasy i książek poświęconych tematowi korupcji w sporcie. Przez lata jako dość ubogi doktorant podróżował na własny koszt po świecie, zbierając materiały do omawianej książki. Nie stanowi ona jednak pracy naukowej. To dość luźna opowieść o korupcji w świecie piłki nożnej. Ilustrowana wieloma przykładami, miejscami trochę chaotyczna i nie zawsze konkretna. Trudno bowiem udowodnić przekręt w podejrzanym meczu. Liczne śledztwa dotyczące korupcji kończą się na ogół mizernymi rezultatami. Niewiele osób zostaje skazanych, śledczy mają problemy z zebraniem obciążających materiałów i jasnym wykazaniem przestępczej działalności. Zmowa milczenia w środowisku działaczy i piłkarzy również nie ułatwia oczyszczenia sportu.
Hill pokazuje, na czym polegają przekręty w meczach, jakie metody stosują nieuczciwi zawodnicy i dlaczego tak trudno im to wprost wytknąć. Pokazuje sposób funkcjonowania zorganizowanej przestępczości, która w przypadku zakładów sportowych wywodzi się zasadniczo z Azji, przede wszystkim z Chin.
Czy proceder korupcji w sporcie, a w szczególności w piłce nożnej, jest rzeczywiście aż tak poważny? Wygasły już - a może po prostu zostały umiejętnie wygaszone - emocje związane z korupcją w polskim futbolu (m.in. lista Fryzjera), ale skala zjawiska wyglądała na porażającą. Na świecie jest jeszcze gorzej. Niektóre azjatyckie ligi piłkarskie, np. w Malezji czy Singapurze, zostały praktycznie zniszczone, ich wiarygodność jest prawie zerowa. Przestępcy przerzucili się więc na ligi w Europie i Ameryce, szukając nowych źródeł zarabiania pieniędzy. Jeden z nich, zeznając przed prokuratorem, mówił o kilkuset milionach dolarów zarobionych w ciągu pięciu miesięcy. Wartość rynku hazardowego przekracza wartości całych gałęzi gospodarki np. produkcji przemysłu farmaceutycznego danego kraju.
Dla osoby słabo zorientowanej w historii piłki nożnej mnogość nazwisk, dat, meczów może być nieco dezorientująca. Hill wielokrotnie wraca do pewnych zdarzeń, patrząc na nie z różnych stron. Omawia korupcję przede wszystkim wśród graczy i działaczy sportowych, mówi o powiązaniach związków piłkarskich z podejrzanymi biznesmenami. Omawia kilka poważnych śledztw z ostatnich lat i pokazuje, jak się zakończyły. Temat, wbrew pozorom, nie jest łatwy, dowody nie są często dostępne czy oczywiste, milczenie świadków lub uczestników działań jest powszechne, siła pieniądza skutecznie blokuje przepływ informacji.
Najciekawsze w książce są rozmowy z zawodnikami, działaczami i przestępcami, którzy zdradzają niektóre sekrety procederu kupowania meczów i manipulowania zakładami sportowymi. Spotykamy w niej prawdziwych gangsterów i cwaniaków, przekupnych sędziów i piłkarzy, zdemoralizowanych działaczy plączących się w zeznaniach bądź jawnie kpiących sobie z rozmówcy. Świat przestępczy związany z futbolem nie tworzy jednej, wielkiej mafijnej rodziny. Nie ma przejrzystej struktury ani wyraźnej hierarchii. To po prostu grupa kryminalistów, którzy robią to, co robią. Czasem ze sobą współpracują, czasem rywalizują, ale zawsze szukają okazji, by zarobić na futbolowych przekrętach.
Zło potrafi przybierać niewinną formę. Zawodnicy, dajmy na to, nie ustawiają meczów lecz dostarczają informacji przydatnych dla wielkich graczy, o kontuzjach, problemach w klubie, kłopotach osobistych kolegów. Sędziowie przyjmują drogie podarunki, korzystają z usług “podarowanych” im na noc przez kluby w ramach szeroko pojętej gościnności pań z agencji towarzyskich. Młodzi piłkarze stykają się z nieuczciwymi praktykami w małych klubach, gdzie wydają się one mało szkodliwe. Żyje się w kulturze wszechobecnej korupcji. Podejrzani biznesmeni czy gangsterzy kręcą się wśród oficjeli organizacji piłkarskich. Zło potrafi pokazać swoją bezwzględną twarz, kiedy znajdowane są zwłoki osób związanych z piłkarskimi przekrętami lub gdy ktoś nagle bezpowrotnie znika z powierzchni ziemi. Zło potrafi być niewidoczne, media niespecjalnie się nim interesują.
Declan Hill zagląda za kulisy futbolowego biznesu. Jest mu łatwiej niż dziennikarzom sportowym, którzy są uzależnieni od informacji od klubów, działaczy, menedżerów czy zawodników. Pokazuje ludzi skorumpowanych czy zastraszonych, ale również tych, którzy próbują walczyć z nieuczciwymi praktykami.
Dziennikarz twierdzi, że od zawsze lubił piłkę nożna, ale po tym, co zobaczył i czego się dowiedział, już zupełnie nie interesuje go zawodowy futbol. Woli raz na jakiś czas zagrać w piłkę w gronie kolegów. Tam jest to, co ceni: koleżeństwo, przyjaźń i wolność od motywowanych finansowo przekrętów, które - być może tylko jako potencjalna możliwość - psują całą przyjemność z uczestniczenia w oficjalnych piłkarskich wydarzeniach.