Michał Kociołek to młody, pełen życia i entuzjazmu człowiek, którego opowieść wciąga i mobilizuje. Nie jest coachem, ale udziela cennych rad, jak żyć. Robi to lepiej niż niejeden zawodowy doradca. Jego życie jest Życiem przez duże Ż. A to wszystko dzięki…śmierci. Śmierci, która - mówiąc potocznie – zajrzała mu w oczy.
Michał pracował jako zawodowy kierowca – od tego zaczyna opowieść o swojej przemianie. Żył rozrzutnie, poważnie się zadłużał, myślał o samobójstwie, stracił wszystko. Wtedy dostał propozycję nowej pracy w charakterze kierowcy. Właśnie za kierownicą, dostał ataku padaczki.. Później był szpital, badania, diagnoza – glejak, operacja, chemio i radioterapia. Choć wierzył, że wyzdrowieje – nikt nie dawał mu szans. Jak sam mówi: dobrze, że nie powiedziano mu tego wprost, bo nie miałby sił do walki.
Zamiast zamykać się w swojej strefie komfortu, otworzyłem się na to, co niesie kolejny dzień. Doświadczyłem smutku i rozczarowania, ale też wielu innych nowych początków, które przyniosły dobre zmiany. W końcu jeżdżenie po ciasnych i krętych drogach zawsze sprawiało mi dużo więcej frajdy niż długie i wygodne trasy. (str.143)
Dziś Michał jest zdrowy. Żyje inaczej niż wcześniej. Nie spędza wielu godzin przed komputerem, ale jeździ na rowerze. Nie pije alkoholu, jak dawniej, nie prowadzi też ciężarówek – choć marzy o powrocie do tego zajęcia za jakiś czas (po ataku padaczki stracił prawo jazdy na 10 lat). Żyje i wierzy, że może wszystko, mimo różnych ograniczeń.
Ludzie, których spotykamy na co dzień, lubią narzekać, gasić entuzjazm. Nie słuchaj tych bzdur. Nie wierz w to, że się nie da. Wszystko się da. (str.180)
We mnie ta lektura pozostawiła pragnienie magis – bycia więcej, mocniej, bardziej. Życie niejednokrotnie pokazuje, jak bywa przewrotne. Nigdy nie możemy być pewni, czy jutro będzie takie, jak chcemy – czy nie przyjdzie choroba? Nie warto się jednak nad tym zastanawiać – trzeba zwyczajnie przyjąć, że tak może być. I starać się żyć. Tu i teraz. Starać się być dobrym i spełnionym człowiekiem i nie marnować tej szansy na Życie przez Ż.
Lekturę polecam każdemu. Napisana jest lekko, więc można ją przeczytać bardzo szybko, lecz w myślach zostanie pewnie na dłużej… Cena książki jest dość wysoka, choć uważam, że ta lektura jest jej warta.
Szkoda, że tak często boimy się małych rzeczy. Rezygnujemy z kroku i nie robimy zupełnie nic, czekając, aż los sam rozstrzygnie za nas. Boimy się odpowiedzialności, ale zapominamy, że brak decyzji też jest decyzją. (str. 104)