Współczesny Wrocław. Parę miesięcy z życia grupki nastoletnich szkolnych znajomych. Codzienna szkolna rutyna, lekcje, zadania domowe, przyjaźnie i kłótnie, zajęcia popołudniowe i krótkie chwile wolnego. I wydarzenie, które zupełnie zmienia spojrzenie na miasto, w którym się mieszka. Otwarcie nieużywanego szkolnego przedsionka oraz znalezienie pamiętnika niemieckiego chłopca żyjącego w dawnym Breslau to początek wielkich przygód. To dzięki nim Ada, Olga, Natalia, Adam, Leon i Maks zainteresują się historią miasta. To dzięki nim przekonają się do nauki języka niemieckiego. To dzięki nim - wreszcie - przeniosą się w czasie.
Tyle wystarczy powiedzieć o fabule kierowanej do nastolatków powieści Magdaleny Zarębskiej Projekt Breslau, by nie odebrać czytelnikom przyjemności płynącej z lektury. Gimnazjaliści, będący bohaterami powieści, to z pozoru najzwyczajniejsi nastolatkowie. Niektórzy lubią przedmioty ścisłe, inni są typowymi humanistami. Jedni są raczej dobrze zorganizowani, bywają pedantyczni, inni z kolei robią wszystko na ostatnią chwilę i gdy tylko wkraczają do jakiegoś pomieszczenia, natychmiast powodują pojawienie się bałaganu. Przyjaźnią się i kłócą, odkrywają blaski i cienie pierwszej miłości, rozmawiają ze sobą, bawią się i odkrywają najbliższe otoczenie. Każda z postaci jest inna - dzięki temu wydaje się niemal pewne, że nastoletni czytelnik będzie miał się z kim identyfikować.
I to jest właśnie pierwsza ważna zaleta książki Magdaleny Zarębskiej. Interesujący, choć z pozoru zupełnie zwyczajni bohaterowie. Raczej wywodzący się z dobrych rodzin, raczej grzeczni i nieźle wychowani, ale funkcjonujący w świecie, który współcześni gimnazjaliści doskonale znają i rozumieją. Do dawnego Breslau przenoszą się jedynie na kilka chwil w prawdziwie „magiczny” sposób. Ten element fantastyczny z pewnością ubarwia lekturę. Magdalena Zarębska nie sili się na paranaukowe rozważania, nie próbuje wyjaśniać przyczyn przeniesienia się w czasie ani uzasadniać, dlaczego do tych podróży zwykle dochodzi nieoczekiwanie, najczęściej w najmniej odpowiednim momencie. Czytelnik musi zaakceptować, że tak się dzieje - i już. Być może tego wyjaśnienia trochę brakuje, a może pretekst do przybliżenia najważniejszych wydarzeń z historii miasta mógłby być zupełnie inny, jeśli jednak czytelnik obok tego zabiegu autorki przejdzie do początku dziennego, to wraz z bohaterami powieści z pewnością przeżyje pasjonującą przygodę.
Bo Ada, Olga, Natalia, Adam, Leon i Maks za sprawą magicznego kufra są świadkami najważniejszych dla mieszkańców Breslau wydarzeń. Więcej - oni w tych wydarzeniach w pełni uczestniczą. Boją się bomb i żołnierzy podczas wojny światowej, podziwiają piękne kamienice i niezwykłe stroje przedwojennych wrocławian. Czują to samo, co ludzie dawniej żyjący w tym mieście.
Magdalena Zarębska uczy więc swoich bohaterów - a wraz z nimi i czytelników - empatii. Nie może tu być mowy o jednoznacznie „złych” Niemcach. Dla Niemców żyjących w dawnym Breslau miasto to było domem, a konieczność opuszczenia go - prawdziwą tragedią. To oni tworzyli historię Breslau, to oni wpływali na kształt tutejszej przestrzeni i ulic. To im w dużej mierze współcześni mieszkańcy Wrocławia zawdzięczają niezwykły urok miasta, w którym żyją. A Wrocław bez tych, których tak często nazywa się „obcymi”, wydaje się w pewnym sensie pusty, a z pewnością - niepełny.
Zarębska przekonuje, że znajomość historii miejsca, w którym żyjemy, jest konieczna, by w pełni docenić jego piękno. Ale też przełamuje częstą u uczniów niechęć do nauki języka niemieckiego. Znowu - niemiecki nie jest tu „językiem wroga”. Jest językiem naszych sąsiadów, ludzi, których w każdej chwili możemy spotkać. Językiem, którego znajomość może się przydać w najbardziej nieoczekiwanych momentach. Mamy więc prawdziwą lekcję historii, mamy lekcję empatii i - wreszcie - zajęcia z zakresu tolerancji.
Można wysunąć niewielkie zastrzeżenia do dość pobieżnie potraktowanej koncepcji podróży w czasie. Można dostrzec pewne niedoskonałości jeśli chodzi o rytm fabularny. Mimo tego jednak Projekt Breslau to mądra, ciepła, ale też autentycznie wciągająca lektura, z której wiele nauczyć się mogą nastoletni mieszkańcy Wrocławia, jak również ich rodzice i bliscy. Magdalena Zarębska wskazuje na znaczenie historii lokalnej, skłania do dalszego zgłębiania historii miasta i uważnego przyglądania się miejscu, w którym się żyje. Nawołuje do tolerancji, by w miejsce wykluczenia kogokowiek silić się na próbę zrozumienia go. I - wreszcie - udowadnia, że nawet najbardziej nielubiane szkolne zajęcia mogą się w życiu przydać.
Przed Artkiem długi tydzień, w którym jego świat – chwilowo bez mamy – przewróci się do góry nogami. Seba, mały braciszek, chyba nie zna powagi...
Leonard jest całkiem zwyczajnym chłopcem. Ma mamę i tatę, a jego pokój wypełniony jest zabawkami. Leo lubi się bawić, ale nie przepada za sprzątaniem...