Znajdujemy się we współczesnych Stanach Zjednoczonych, w Hollywood na Florydzie. Mieszkańcami miasta wstrząsa tragedia - wybitny neurolog, doktor Johny Swift, popełnia samobójstwo strzelając sobie w serce. Miał bardzo silny motyw, żeby pozbawić się życia - niedawno przeszedł nieudaną operację nadgarstka. Operacja, jak wspomniałam, nie udała się, więc nie miał w pełni sprawnej dłoni. Wiadomo powszechnie, co to oznacza dla chirurga. Musiałby pożegnać się z ukochanym zawodem. Miał prawo się załamać. Wszystko wydawało się więc na tyle jasne, że śledztwo zostało zakończone. Minęły trzy miesiące. Do szefa wydziału dochodzeniowego Narodowej Akademii Medycyny Sądowej, gdzie pracuje znana patolog dr Kay Scarpetta, dzwoni mężczyzna przedstawiający się jako Krab, czyli skrót od Karzącej Ręki Boga (jak się potem okaże, Bóg, w którego wierzy Krab, jest zwykłym śmiertelnikiem - kobietą o wyjątkowo wysokim ilorazie inteligencji). Najpierw przytacza cytat z Biblii: "Więc jak dzieciom nierozumnym zesłałeś im karę na ośmieszenie", a następnie sugeruje, że lepiej by było, żeby dr Scarpetta przyjrzała się owemu rzekomemu samobójstwu chirurga, bo inaczej Krab może skrzywdzić jej siostrzenicę. Dr Scarpetta podejmuje więc owo śledztwo. Wkrótce po jego rozpoczęciu dochodzi do dziwnych zabójstw i zniknięć. Być może wszystkie sprawy (także i samobójstwa) są ze sobą powiązane...
To jeden z dwóch głównych wątków akcji, które splatają się ze sobą. Drugim jest prowadzony przez pracowników Akademii program badawczy "Predator" - skrót od angielskiej nazwy "Przedczołowe determinanty agresywnej nadreaktywności" (swoją drogą skrót bardzo trafny - predator to po angielsku drapieżnik). W skrócie: chodzi o wykrycie, czy u wyjątkowo agresywnych przestępców przyczyną zachowania mogą być nieprawidłowości w funkcjonowaniu struktur mózgowych. Wyniki badania ich mózgów zestawia się z wynikami osób zdrowych. W jaki sposób wiążą się oba wątki? Co tak naprawdę stało się z chirurgiem? Kim jest tajemniczy Krab i jego Bóg? Czy uda się powstrzymać falę przemocy? Odpowiedzi znajdziecie na kartkach "Predatora".
Założenia są bardzo ciekawe i mógł z nich wyjść naprawdę pasjonujący kryminał. Tylko że czegoś nieuchwytnego zabrakło. Książka nie jest bynajmniej nudna, nie ma dłużyzn, ale nie czyta się jej z zapartym tchem. Przynajmniej mnie nie zaangażowała zbyt mocno emocjonalnie. Nie byłam szczerze przejęta losami bohaterów i nie jest to chyba wyłącznie moje zobojętnienie po przeczytaniu wielu recenzowanych kryminałów. Od strony formalnej trudno książce cokolwiek zarzucić. Rzemiosło jest bardzo dobre i solidne. Niestety zabrakło autorce błysku. Nie zostałam zafascynowana i rzucona na kolana. Ale to być może tylko moje subiektywne odczucie. Nie będziecie tego wiedzieć, dopóki nie sprawdzicie osobiście kupując "Predatora".
Kalina Beluch
Dublin w Irlandii i Richmond w stanie Wirginia; miejsca te dzieli tysiące mil, łączy - zbrodnia. Pięć ciał z odciętymi kończynami i głowami znaleziono...
W tajemniczym pożarze na farmie magnata prasowego ginie młoda, piękna kobieta. Wkrótce wybuchają następne pożary, są też nowe ofiary. Okazuje się, że podobne...