Wyobraźmy sobie obcy układ słoneczny, gdzie centrum jest Krótkie Słońce. Krążą wokół niego różne planety, ale tylko dwie nadają się do zamieszkania. Są to: Błękit i Zieleń. Między tymi dwoma planetami kursuje ogromny statek kosmiczny, miniaturowy świat - "Whorl" (określenie to, pisane małą literą, bywa też określeniem różnych światów) Tym razem kosmiczni wędrowcy przybyli na Błękit (trudno dziwić się ich wyborowi - na Zieleni czyha bowiem na wędrowców ogromna ilość zagrożeń i pułapek). Tam wypełniają różne zadania i przeżywają rozliczne przygody. Opowiada o nich jeden z głównych bohaterów cyklu - Róg. Wszyscy mają zresztą oryginalne imiona, w zależności od miejsca zamieszkania pochodzące od zwierząt, ich części i wyrobów (Świnia, Ścięgno, Racica, Jedwab itd.), od roślin (np. Stokrotka, Pierwiosnek, Pokrzywa) czy też nieprzyjemnych zjawisk (jeden z bohaterów nazywa się Strup, a inny Pleśń!). Wróćmy jednak do narratora, czyli Roga. Przeżył on szczęśliwie bandycki napad. W siedzibie bandytów znalazł sporą ilość papieru, który postanowił wykorzystać w celu opisania losów swoich i towarzyszy podróży. Po zakończeniu zadań, które przywiodły ich na Błękit, chcą powrócić na swój statek - "Whorla".
Całość jest bardzo skomplikowana i wielowątkowa. Zdarzają się czasem fragmenty jasne dla każdego czytelnika - przede wszystkim opisy wierzeń religijnych naszych bohaterów (szczególnie dotyczących śmierci). Większość jednak jest kompletnie niezrozumiała dla osób, które nie czytały pierwszych dwóch części trylogii. Wprawdzie na początku umieszczony jest słowniczek wyjaśniający większość imion i nazw własnych, ale wielu pojęć w nim nie znajdziemy i możemy się tylko domyślać ich sensu. Sam słowniczek zresztą jest pisany właściwie dla osób obeznanych z twórczością autora. Jeden z przykładów:
hasło "Patere Jedwab", wyjaśnienie - "dawny calde VIRONU".
W dalszej części wyjaśnione jest, co to jest VIRON, próżno jednak szukać wytłumaczenia wyrazów: patere i calde. Typowe tłumaczenie niezrozumiałego przez niezrozumiałe... Obawiam się, że czytelnik, dla którego książka jest pierwszym zetknięciem z twórczością autora i nie czytał pierwszych dwóch tomów, nie zrozumie praktycznie nic. Przy czytaniu każdej kartki musiałby wracać do pierwszych stron, by poszukać wyjaśnienia w słowniczku, a i tak wiele rzeczy będzie niewytłumaczalnych. To praktycznie uniemożliwia skupienie się na akcji i wyjątkowo irytuje. Przebrnięcie przez książkę i dotarcie do końca staje się prawdziwym wyczynem. Sama czytałam ją przez kilka dni, żeby wyłowić najważniejszą treść. Bez zgrzytania zębami się nie obeszło.
Podsumowując - lektura tylko i wyłącznie dla osób, które czytały dwie pierwsze części trylogii. Pozostali niech omijają tę pozycję z daleka. Nie dlatego, że jest zła (bo tak nie jest), tylko dlatego, że bez niezbędnego kontekstu nie da się jej w ogóle zrozumieć.
Kalina Beluch
Zanim Severian, wygnaniec z konfraterni katów, dotrze do miejsca swego zesłania, Thraxu, musi pokonać licznych wrogów i wiele czyhających na niego niebezpieczeństw...
Naprawdę mam na imię Severian. Przyjaciele, których nigdy nie miałem zbyt wielu, nazwali mnie Severianem Kulawym. Żołnierze, których niegdyś miałem mnóstwo...