Skończyłam czytać monumentalną „Historię polskiej muzyki rozrywkowej” dotyczącą lat 1900 – 1939 i już nie mogę się doczekać zapowiedzianego przez autora, Dariusza Michalskiego, drugiego tomu. Niedosyt po liczącym przeszło 800 stron dziele? Raczej: ciekawość dalszego ciągu, nadzieja na podobnie opowiedzianą historię polskiej muzyki lat 1945 – 1958.
„Powróćmy jak za dawnych lat” to książka (księga, należałoby powiedzieć, biorąc pod uwagę jej rozmiary i zawartość) uzupełniająca lukę w polskim rynku muzyczno-literackim. Czasy opisane przez Michalskiego coraz bardziej zacierają się w społecznej świadomości: coraz mniej ludzi pamięta dokonania artystów estrady z dwudziestolecia międzywojennego. Sposób przypominania dawnych piosenek oparty jest na chaotyczności i braku precyzji: dotrzeć do rozwoju muzyki na początku wieku mogli tylko nieliczni pasjonaci. Teraz, dzięki Dariuszowi Michalskiemu, podróż w przeszłość może odbyć każdy chętny.
A będzie to podróż z bardzo dobrym przewodnikiem. W pracy Michalskiego widać bowiem zaangażowanie i precyzję, ale też sentyment i chęć dotarcia do czytelników niewyspecjalizowanych w historii muzyki. Stąd wziął się przyjęty przez autora sposób opisu – podobny zresztą, jaki stosował choćby w „Starszym Panu A”. Przyjęta konwencja narracyjna może budzić sprzeciw jedynie wąskiego grona badaczy – a to ze względu na brak przypisów dokładnie lokalizujących cytat. Wprawdzie Michalski podaje na końcu bibliografię – książki i prace pozwalające dogłębnie poznać zagadnienia muzyki rozrywkowej omawianego okresu, ale jednocześnie w tekście koncentruje się na zaznaczeniu nazwiska autora wypowiedzi, ewentualnie – miejsca publikacji. Nie ma mowy o pełniejszych informacjach. Fakt, że Michalski nie miał zamiaru tworzenia pracy naukowej, a kompendium wiedzy, nie pozwala na uznanie tego braku za poważniejszą wadę. Autor korzystał przy pisaniu – poza niezliczoną ilością niewydanych prac naukowych – z książek, wspomnień, opracowań, czasopism, recenzji, wywiadów czy programów telewizyjnych i radiowych, także z podpowiedzi Stefanii Grodzieńskiej – która znała i pamięta wielu bohaterów i która swoimi barwnymi komentarzami niezwykle ożywiła dzieło.
Michalski zdecydował się podzielić tom na dwadzieścia pięć „portretów” – w każdym z rozdziałów prezentuje sylwetki twórców bądź grup muzycznych sprzed drugiej wojny światowej. Ale tak naprawdę przedstawia przecież całą panoramę zjawisk i ówcześnie ważnych postaci. Jako tło przemian dokonujących się w polskiej muzyce rozrywkowej szkicuje we wprowadzeniach rozdziałów zasady rządzące muzycznym rynkiem amerykańskim – dzięki informacjom o rozwoju operetki, jazzu czy musicalu łatwiej wczuć się w atmosferę minionych lat i zrozumieć przemiany zachodzące w polskim „show-biznesie”. Cudzysłów jest tu niezbędny – autor bezlitośnie wytyka wszelkie niedociągnięcia rodzimego przemysłu rozrywkowego, pokazuje, ile szans na rozwój zostało zaprzepaszczonych. Ale obok tego oskarżenia organizatorów, ludzi sterujących sceną rozrywkową, Michalski przypomina życiorysy i dokonania prawdziwych artystów tamtych czasów.
Cykl rozpoczyna opowieść o Andzie Kitschman – kompozytorce, akompaniatorce, śpiewaczce, gwieździe operetki i wodewilu. Dalej występuje Ludwik Sempoliński, śpiewak operetkowy i aktor. Po nim Konrad Tom – autor przypomnianego przez Dudka, kultowego do dziś skeczu „Sęk”. Andrzej Włast, autor setek (jeśli nie tysięcy) grafomańskich przebojów – twórca, za którym nie przepadał Jeremi Przybora. Potem Hanka Ordonówna, Tola Mankiewiczówna, Zula Pogorzelska, Mira Zimińska – nasze gwiazdy. Marian Hemar – twórca tekstów piosenek. Legendarny Fryderyk Jarosy, mistrz konferansjerki. Eugeniusz Bodo, Adolf Dymsza, Kazimierz Krukowski – filar kabaretowych szmoncesów; aktorka o światowej sławie –Pola Negri. Jan Kiepura. Pierwszy amant – Aleksander Żabczyński. Mieczysław Fogg, Tadeusz Faliszewski (śpiewający aktor), Zygmunt Karasiński (multiinstrumentalista, propagator jazzu), Jerzy Petersburski (król tanga, kompozytor „Tanga milonga”), Henryk Wars (kompozytor muzyki filmowej), Adi Rosner. Ale są tu i rozdziały poświęcone kilku bohaterom – siostrom Halama, chórowi Dana czy braciom Goldom. Żadne spisy nie oddadzą charakteru publikacji Michalskiego. Kto raz zetknął się z jego stylem pisania, wie, czego się po tej książce spodziewać. Każda opowieść jest inna – każdą postać opisuje autor z innej perspektywy, szuka w życiorysie punktów zaczepienia i stara się prześledzić rozwój każdej kariery. Dzieli się obfitym materiałem badawczym. Bardzo często oddaje głos świadkom minionych wydarzeń – cytuje na przykład pamiętniki, listy czy wypowiedzi; sprawia to wrażenie wielogłosowości; zwiększa, przynajmniej pozornie, obiektywizm opisu. Losy bohaterów przeplatają się ze sobą, przenikają się bez przerwy – czasem komentarz do jakiejś sytuacji, komentarz ze zmianą punktu widzenia, znaleźć można w innym rozdziale.
Michalski jest tropicielem. Nie daje wiary nawet (czy – przede wszystkim) tym, których opisuje. Często wypowiedzi bohaterów opatruje przypisem wyjaśniającym pomyłki. Podaje nawet źródła plotek i fałszywych opinii. Każdy fakt sprawdza najdokładniej jak to możliwe: jeśli Michalskiemu nie udało się ustalić jakiegoś elementu biografii – autor powiadamia o tym. Rozplątuje sieć powiązań i relacji by dotrzeć do prawdy. Jest dokładny, skrupulatny i rzeczowy. A przy tym wszystkim – pisze niebywale lekko, z humorem, z nutą emocji. Na pierwszy rzut oka nie widać nawet ogrom pracy, jaki musiał Michalski włożyć w stworzenie tej książki. „Powróćmy jak za dawnych lat” to lektura pasjonująca. Prezentuje ten czas w polskiej muzyce rozrywkowej, który ulega – niesłusznie – zapomnieniu. Książka Michalskiego to literacki czar „starej płyty”.
Drugi tom cyklu prezentującego portrety piosenkarzy, muzyków, autorów, kompozytorów, zespoły i orkiestry, a także organizacje i firmy związane z ówczesnym...
17 stycznia 2009 obchodzić będziemy piątą rocznicę śmierci Czesława Niemena. Wydaje się, że to dobry moment dla przypomnienia jego osoby, powikłanego życiorysu...