Nieliterackie wspomnienia Heleny hrabiny Mycielskiej, polskiej ziemianki, mogą przyprawić o zawrót głowy. Dawno nie czytałam tak żywego, tak realistycznego pamiętnika.
Rodzina Mycielskich, posiadaczy ziemskich i wielkich patriotów, ludzi, którzy dbali o polskość na Kresach, była skoligacona z najznamienitszymi polskimi rodami – zarówno ziemiańskimi, arystokratycznymi, jak i z rodzinami, które przyczyniły się do ochrony kultury i tradycji polskiej w okresie zaborów.
Tradycja zapisywania własnych przeżyć i wspomnień sięga starożytności, dość wspomnieć dzieła Ksenofonta i Juliusza Cezara. Nie zagłębiając się tu w terminologię, warto powiedzieć, że pamiętniki i wspomnienia spisywali nie tylko ludzie znani, ale i ci, którzy po prostu czerpali przyjemność z tego pogranicznego, łączącego historię i literaturę, gatunku. Pod koniec XIX wieku wydano w Polsce 3500 wspomnień osób, które nie parały się zawodowo polityką ani pisarstwem. Nic więc dziwnego, że po pióro sięgnęła też panna Helena.
Nieszablonowy, niezwykle barwny opis przedwojennego życia w „majątkach”, tradycje, religijność, opieka nad służbą, troska o miejsca pracy, szkoły dla dzieci, ochronki dla sierot, fundowanie kościołów, a przede wszystkim: nauka, nauka i jeszcze raz nauka. Wszystkie panny z Broel-Plater, siostry Heleny, już od najmłodszych lat otrzymały bardzo rzetelne wykształcenie. W domu mówiło się w językach obcych, poznawało historię i kulturę własnego kraju. Helena wyjechała na studia do Francji, bez niczyjej protekcji przystąpiła na nauki na Sorbonie, studiowała malarstwo. Ktoś powie: panienka z dobrego domu. Możliwe. Jednak w osobie panienki Heleny zebrało się wiele cech, których u wielu romansowych panienek próżno by szukać. I całe szczęście, bowiem doświadczenia rewolucji bolszewickiej, pierwszej i drugiej wojny światowej sprawiły, że bajeczne dzieciństwo i młodość panienki Heleny, jazdy konne, zabawy w pałacach i wojaże po Egipcie i Riwierze przeszły do historii. Twardy charakter i niezwykły hart ducha młodej kobiety pozwolił jej przetrwać najgorszą zawieruchę. Utrata majątku była niczym wobec chorób i śmierci bliskich, wobec bezprawia, jakiego doświadczyła, wobec krzywdy i poniżenia, jakiego była świadkiem.
Nie bez powodu wspomnienia autorki zatytułowano Pośród klęsk i zwycięstw. Więcej w tym świecie było porażek, ale żadna nie powaliła bohaterki. Największe zwycięstwo odniosła nad samą sobą. Przetrwała, z godnością.
Wspomnienia Heleny Mycielskiej są jak barwna opowieść o utraconym bezpowrotnie czasie, który nigdy już nie wróci. To opowieść o świecie, w którym każdy spisywał pamiętniki, wspomnienia, swoje myśli, aby potem podzielić się nimi z najbliższymi. To opowieść o czasach honoru i podłości, o wierności Bogu i ideałom, o szacunku dla tradycji i wiary w to, że raz zastany świat jest słuszny i ostateczny. Nawet przefiltrowane przez czas, ujmują i budzą wzruszenie, a także niezwykły szacunek dla damy, która potrafiła prowadzić kulturalne rozmowy po francusku, ale gdy świat przewrócił się do góry nogami, doiła jedyną krowę i bez skargi biegała z wiadrami do zamarzniętej studni.
Helena Mycielska. Kobieta, którą chciałoby się poznać. Takie damy spotyka się tylko w filmach. A jednak żyła naprawdę i pozostawiła po sobie wspomnienia, nie uładzone, nie zafałszowane. Szczere i boleśnie prawdziwe. I przesłanie: piszmy pamiętniki. Świat, którego doświadczamy, jest tu i teraz, jutro może być już czym innym. Nie zapomnijmy o tym, co najważniejsze.
Gorąco polecam.