Jeśli ogłoszony zostałby konkurs na najlepszy scenariusz telenoweli, Pomyśl o lilii bez wątpienia wygrałaby go. Książki nie powinno się, teoretycznie, oceniać po jej długości, ale raczej: treści, tym, co zostaje nam w niej przekazane i po umiejętności przyciągnięcia odbiorcy. Kiedy jednak do czynienia przychodzi nam mieć z pięćsetpięćdziesięciostronicowym tomiszczem, nie sposób nie zastanowić się przed jego przeczytaniem, czy wykorzystanie kosztownego przecież papieru akurat w ten sposób było zabiegiem koniecznym i czy treści książki nie dałoby się skondensować i zawrzeć na połowie zajmowanej przez powieść objętości. Od razu odpowiem na to pytanie: nie.
Ponad pół tysiąca stron, jakie składają się na Pomyśl o lilii jest potrzebne. Książka adresowana jest bowiem do konkretnych odbiorców i zapewne niewielu, którzy nie należą do tego grona, przebrnęłoby przez powieść Elizabeth Buchan. Kim zatem jest adresat? Po pierwsze, kobietą. Po drugie, kobietą, która ma albo urlop, albo generalnie sporo wolnego czasu. Po trzecie, kobietę tę muszą interesować seriale brazylijskie, argentyńskie – jednym zdaniem – wszelkiego rodzaju opery mydlane. Jak wiemy jednak, wielu potrafi się „wciągnąć” w oglądanie tego typu never-ending-stories, więc potencjalnie Pomyśl o lilii przypaść do gustu może szerokiemu gronu odbiorców. Historia opowiedziana w powieści jest nieco łzawa, stereotypowa, z przewidywalnymi zwrotami akcji i takim samym zakończeniem.
Oto Daisy i Kim – kobieta i mężczyzna, „młodzi, piękni i zakochani w sobie” – jak podaje głos z okładki. Po drugiej stronie staje brzydsza nie siostra, ale prawie siostra, bo kuzynka – Matty. Nie wiedzieć czemu, jej brzydota determinuje cechy charakteru dziewczyny, mianowicie: zazdrość, złośliwość i dążność do pogmatwania planów Kima i Daisy w odwecie za ich szczęście, nie dopuszczające jej do Kima (bo ona również jest w nim zakochana). Bohaterce nie można odmówić jedynie inteligencji – ale ilu tak naprawdę patrzy na inteligencję zamiast tego co jest „na zewnątrz”? Właściwie, „wiedzieć czemu” trzeba by było powiedzieć: Pomyśl o lilii zamknięte zostało w konwencji uwspółcześnionej baśni, stąd postacie nakreślone są grubymi kreskami: są albo dobre (co implikuje też piękno i prawdę), albo złe (analogicznie: brzydotę i brak prawdy). Co jednak istotne, uwspółcześnienie nie oznacza osadzenia akcji książki w dzisiejszym, wysoko stechnicyzowanym i „zmacdonaldyzowanym” świecie, ale w czasach dwudziestolecia międzywojennego w Wielkiej Brytanii, mamy więc do czynienia ze stylizacją na tamtą epokę. Niemniej jednak, czasy królewien, wież i smoków minęły już wtedy bezpowrotnie.
Elizabeth Buchan, autorka nie tylko Pomyśl o lilii , ale łącznie dziewięciu powieści dla kobiet, cieszy się szczególną popularnością w krajach anglojęzycznych. Jej trzy najbardziej znane w Polsce książki: Zemsta kobiety w średnim wieku, Dobra żona i Druga żona pozwalają utożsamić się czytelniczkom z bohaterkami tych powieści i powiedzieć niczym Flaubert o wykreowanej przez niego postaci: „Madame Bovary, c’est moi”. Utożsamienie się z fikcyjną postacią, której losy przedstawione zostają w tekście pisanym, jest jednym z czynników warunkujących pozytywny odbiór książki, a przede wszystkim przydaje jej ono wartości. W Pomyśl o lilii brakuje tego. Opowieść ciągnie się i ciągnie (i ciągnie, i ciągnie …), akcja dąży do przodu, choć nieustannie po drodze zawraca, zmienia bieg, a w czytelniku pozostaje wciąż ten sam, niezmieniony dystans. W czytelniku przypadkowym, rzecz jasna – odczucia wielbicieli telenoweli będą zapewne nieco inne.
Baśniowości i pewnej głębi (czy może raczej: próby stworzenia głębi) dodają rozdziały zatytułowane Harry. One to przecinają co kilkanaście czy kilkadziesiąt stron właściwą treść powieści i przybierają kształt dyskursu filozoficznego prowadzonego przez ogrodnika, pielęgnującego kwiaty (głównie lilie i róże). Wrażliwych, mają one pobudzić do refleksji, niecierpliwych – nużą. Nie można jednak o nich zapomnieć, bez nich bowiem książka byłaby zupełnie inna. Pytanie tylko – czy lepsza? Czy ciekawsza? Śmiem twierdzić, że nie poczułoby się różnicy. Pomyśl o lilii to pozycja zdecydowanie dla tych, którzy mają dużo czasu i lubią wzruszać się pełnymi zdrad, łez, ale jednocześnie i radości, miłosnymi historiami.
Anna Szczepanek
Bohaterką książki jest 47-letnia Rose Lloyd mieszkająca z mężem w Londynie, matka dwójki dwudziestokilkuletnich dzieci, które niedawno opuściły dom rodzinny...
Nowa książka autorki "Zemsty kobiety w pewnym wieku" Anglia, rok 1959. Barbara jest mężatką i ma dwoje dorosłych dzieci. Po 24 latach przykładnego...