Najnowsza książka świetnego dziennikarza, twórcy programu publicystycznego „Co z tą Polską?”, mogłaby nosić tytuł „Leksykon elit politycznych IV RP”, bo choć niejednokrotnie Tomasz Lis odwołuje się do zagadnień i haseł wcześniejszych, to jednak przede wszystkim próbuje ukazać, jak w ciągu ostatnich lat zmienił się język polskiej polityki. A zmienił się drastycznie. Niestety – na gorsze.
„W naszej polityce kampania wyborcza toczy się zawsze. Nigdy nie ma więc miejsca na kompromis i umiar, a zawsze jest wielka przestrzeń dla demagogii i brutalności” – te słowa chyba najlepiej podsumowują przyczyny brutalizacji języka polskiej polityki. Zresztą, czym jest kampania wyborcza, mówił bez ogródek jeden z najbardziej brutalnych polityków – Andrzej Lepper; „W kampanii trzeba rzucać proste hasła, by dotrzeć do ludzi, pewne rzeczy wyostrzyć, podkręcić”. „Ciemny lud to kupi” – miał powiedzieć z kolei „bulterier braci Kaczyńskich” – Jacek Kurski. Tak właśnie rodzą sięokreślenia „łże – elity”, „złodziejska prywatyzacja”, „Rywinland”, „układ”, hasła „dziadek w Wehrmachcie”, „Balcerowicz musi odejść” czy „rżnąć głupa”. Jak powstały, kiedy i w jakich okolicznościach użyto ich po raz pierwszy, a także – o czym świadczą owe określenia – te problemy porusza w swej książce Tomasz Lis. Ale obok haseł opisuje też praktyki i techniki stosowane w polskim sejmie. Zabiegi erystyczne, jak posługiwanie się określeniami „wola polityczna”, „interes narodowy”, czy też zabiegi polityczne – „dyskontynuacja” czy „wrzutka ustawowa”.
Publicysta wymienia, analizuje i opisuje problemy polskiej polityki. Wskazuje także sprawców, odpowiadających za powstanie poszczególnych patologii. Najmocniej za brutalizację języka obrywa się oczywiście Prawu i Sprawiedliwości. Ale równocześnie Lis wytyka SLD afery, jakie miały miejsce za rządów Leszka Millera, Platformie Obywatelskiej i Donaldowi Tuskowi wypomina fatalnie prowadzoną kampanię wyborczą i bezsilność oraz brak pomysłu na działalność w opozycji, Lepperowi warcholstwo, Wałęsie – fakt, iż otaczał się często nieodpowiednimi ludźmi. To zresztą nie wszystkie zarzuty, nie wszystkie partie i nie wszyscy politycy, o których wspomina Lis.
Książka składa się z bardzo wielu króciutkich rozdziałów, których tytuły ułożone są w kolejności alfabetycznej – stąd narzucające się skojarzenia ze słownikiem czy leksykonem. Każdy z tytułów jest hasłem wyborczym, bon motem lub pojęciem powszechnie stosowanym przez polskich polityków. Jednak treść poszczególnych „artykułów hasłowych” nie jest już, bynajmniej, „słownikowa”. Właściwie, każdy z nich mógłby zostać opublikowany jako odrębny felieton. Są bowiem błyskotliwe, lapidarne, napisane z ogromnym poczuciem humoru i zakończone błyskotliwymi pointami, ale równocześnie… kompletnie nieprzydatne z punktu widzenia naukowca – socjologa, językoznawcy czy politologa. Nie ma w nich bowiem terminologii naukowej, wnikliwości badawczej ani konkretu. Jest za to doskonały, przystępny język i znakomita znajomość najnowszej historii Polski.
Zasadniczą wadą książki Lisa jest to, że choć poszczególne rozdziały mogą zachwycać, całość wydaje się mało wyrazista. Lis bowiem nazywa po imieniu problemy i patologie życia politycznego, bezlitośnie piętnuje sejmowe chamstwo (sic!) i warcholstwo (sic!), przedstawia dowody na to, jak ostatni rok rządów Pis podzielił Polaków i sprawił, że o polityce rozmawia się wyjątkowo plugawym językiem, ale równocześnie nie ukazuje ani przyczyn tego stanu rzeczy, ani też sposobów wyjścia z tak fatalnej sytuacji, nie przedstawia racjonalnych rozwiązań. Stawia diagnozę, nie aplikuje lekarstw. A po niedoszłym kandydacie na Prezydenta RP i człowieku, który drugi już rok pyta „Co z tą Polską?”, ciesząc się ogromnym autorytetem i szacunkiem Polaków, moglibyśmy oczekiwać dużo więcej.
Autobiografia jednego z najgłośniejszych, najpopularniejszych, najbardziej kontrowersyjnych polskich dziennikarzy. Wspomnienia odmalowane są na plastycznym...
Ostatnie dwa lata w Polsce to rządy propagandy, które przyniosły wielkie spustoszenie w naszej polityce, w życiu publicznym i w świadomości wielu Polaków...