SPOSÓB NA BESTSELLER
Kto uwielbia schematyczne romanse z pewnością się nie zawiedzie. 25-letnia Kathleen pracuje na co dzień w domu mody, a podczas wakacji spłaca dług wobec społeczeństwa i pracuje jako opiekunka dzieci przebywających na obozie dla sierot. Kathleen też jest sierotą, w dodatku zniewalająco piękną dziewicą. Pewnego razu, a konkretnie już na pierwszych stronach powieści, na obozie zjawia się hiperprzystojny wąsaty blondyn w typie nordyckiego Wikinga, reporter telewizyjny, mający nakręcić film o życiu dzieci. Oczywiście wpadają na siebie przypadkowo. Jego zachwyca brzoskwiniowa skóra dziewczyny, pięknie wykrojone oczy, kształtne piersi, cudna figura i twarz w kształcie serca. Ona, choć początkowo obowiązkowo się opiera, w końcu ulega jego wąsom. Właściwie już następnego dnia idą do łóżka. I to na kilkadziesiąt stron! Szczególnie warty uwagi jest właśnie ten fragment dość szczegółowo opisujący ich miłosne zmagania. Naprawdę fascynujące są opisy ich zbliżeń: „…gdy poczuła czubek języka tego mężczyzny na swoich wargach, przeszyła ją fala rozkoszy promieniująca wzdłuż piersi i schodząca niżej i niżej do samego jej jestestwa, raniąc ją i pozostawiając pustkę.” I to już przy pierwszym pocałunku! Ma facet prawdziwy talent! Niestety już następnego dnia okazuje się, że Wiking musi wyjechać w podróż, bo zepsuła mu się kamera. Żegnają się czule na lotnisku. Samolot jednak nawet nie zdążył wystartować, zderzając się z lądującym właśnie odrzutowcem…
Panika, ratowanie życia, karetka, szpital. Biedna Kathy siedzi przed salą ukochanego i płacze, a tymczasem zjawia się pani Gudjonsen. Żona! To skandal! A ona poświęciła mu swe dziewictwo! Kathy wychodzi załamana ze szpitala, nie wiedząc, że pani Gudjonsen to nie żona, lecz bratowa… Mająca pęknięte serce Kathleen, jak można się łatwo domyślić, w końcu to schematyczna powieść, wyjeżdża, by ułożyć sobie życie. Układa je sobie, układa, ale czy może zapomnieć o jedynej swej miłości? Oczywiście, że nie. Zdradzę więc koniec, by oszczędzić zmagań z perypetiami bohaterów. Na ostatniej stronie: „Ich miłość nie miała granic, ale znacznie wykraczała poza doznania fizyczne. Osiągali pełnię, gdyż rozumieli głębię swych uczuć. Nie tylko ciała, lecz także serca stopiły się w jedno w gwałtownym ogniu płonącym poza czasem.”
Piękne to wszystko i takie… bestsellerowo-amerykańskie. Faktycznie, Sandra Brown autorką bestsellerów jest. I to przeszło siedemdziesięciu sztuk. Tak. 70 powieści. Wiele nagród za nie otrzymała, tłumaczono jej książki na wiele języków. W tym także na polski, a dla czytelników naszych przyswoiło je wydawnictwo Prószyński i S-ka. Gdyby coś takiego napisał i przesłał do wydawnictwa któryś z rodzimych debiutantów, założę się, że maszynopis trafiłby do kosza po pierwszej stronie. Za schematyczność, przewidywalność, stereotypowość, nagromadzenie przymiotników. Od naszych twórców wymaga się oryginalności, geniuszu, niepowtarzalności, a z Zachodu ściąga się sztampę.
„Pojedynek serc” niczym się nie różni od wydawanych hurtowo harlequinów. Czyta się to z myślą: „a niech się to już wreszcie skończy”, a nie z pytaniem: „ciekawe, co będzie dalej”? Choć, oczywiście trzeba przyznać, że jest tu wszystko, co niezbędne do osiągnięcia rynkowego sukcesu: piękni bohaterowie, bajeczne krajobrazy, oderwane od rzeczywistości problemy i… dużo seksu. Pod tym względem książka ta jest naprawdę doskonała. Wystarczy podmienić bohaterów, miejsce akcji i już ma się gotową kolejną powieść. Cudowna technika zarabiania pieniędzy. Może ktoś u nas podjąłby się tego wyzwania? Niejedno wydawnictwo zaoszczędziłoby na tłumaczach...
Nikt by nie przypuszczał, że Trevor Rule zakocha się w kobiecie,której nigdy nie widział. Kyla pisała listy, pełne uczuć i tęsknoty do swojego męża Richarda...
Adam Cavanaugh, zręczny biznesmen i znany playboy, ulega poważnemu wypadkowi podczas górskiej wspinaczki. Jako jego terapeutka zostaje zatrudniona Lilah...