Holokaust to dramat, który nie wziął się znikąd. To także tragedia, która nie zakończyła się wraz z kapitulacją III Rzeszy. To ciąg zdarzeń, u podłoża którego tkwi nienawiść do innych, która narodziła się wieki temu, znalazła doskonałą glebę do rozkwitu w początkach XX wieku, by następnie, przez kolejne lata, tlić się w ludzkich umysłach.
Holokaust, czyli próba eksterminacji całego narodu żydowskiego, kosztował życie prawie sześć milionów osób. W języku polskim przyjęto nazwę Zagłada, Żydzi ukuli swój termin – Shoah. Wśród ofiar niemieckiej ideologii znalazły się ponad dwa miliony dzieci. Niewielu udało się umknąć machinie śmierci. Ci, którzy przeżyli, nie zawsze chcieli powracać wspomnieniami do przeszłości. Osieroceni, okaleczeni, pozbawieni rodziców i dzieciństwa, pragnęli zapomnieć to, co przeżyli. Wśród Ocalonych był Leon Weintraub z przedwojennej Łodzi. Zanim skończył dziewięćdziesiąt pięć lat, zdążył opowiedzieć swoją historię Magdzie Jaros.
Leon urodził się w niezamożnej łódzkiej rodzinie. Pamiętał to miasto kontrastów, majątków i niewyobrażalnej biedy. Wychował się bez ojca, który zmarł, zanim chłopiec skończył dwa lata. Czasy po wielkim kryzysie dotknęły Łódź szczególnie mocno. Wielkie bankructwa, niewyobrażalna bieda, brak nadziei położyły się cieniem na łódzkiej „Ziemi Obiecanej”. Szmul Weintraub nie potrafił się w niej odnaleźć – odebrał sobie życie, pozostawiając żonę z piątką dzieci. Opuszczona przez rodzinę męża matka Leona Nacha założyła pralnię, dzięki której mogła wykarmić całą szóstkę. A potem nadeszła wojna.
Wojna w Litzmannstadt, jak nazwano Łódź, była tragiczna. Zgrupowani w getcie łódzcy (i nie tylko) Żydzi pracowali dla III Rzeszy. I tu zaczęła się podróż Leona, która trwała aż do 1968 roku.
Cały okres wojny, na który złożyły się niewolnicza praca w getcie i trzy obozy koncentracyjne, był czasem niewyobrażalnego i niekończącego się głodu. Fizyczne tortury dla młodego, dorastającego organizmu, domagającego się pokarmu. A oprócz głodu strach i niepewność jutra towarzyszyły bohaterowi przez pięć lat i osiem miesięcy. Był świadkiem zagłady najbliższych, kilka razy sam otarł się o śmierć, aby, już po wojnie, zdecydować, że będzie po stronie życia. Niewykształcony chłopak uparł się, że będzie studiował medycynę w Getyndze. I słowa dotrzymał.
Opowieść o życiu Leona Weintrauba jest smutną refleksją nad światem, bowiem szalona i zbrodnicza ideologia nazistowska nie wzięła się znikąd. Tuż po wyzwoleniu, w studenckiej stołówce uniwersytetu w Getyndze, hrabia Żmuda-Trzebiatowski obraził swoimi antysemickimi poglądami młodego studenta. Kolejno przyszły lata powojenne w Polsce, rok 1968, nagonka na Żydów w Polsce i wymuszona emigracja Weintrauba do Szwecji, gdzie spotkała go kolejna tragedia. Wobec tych przeżyć podjął decyzję, że świat musi się dowiedzieć, co się działo z zaradnym łódzkim chłopakiem, który nie dał się zabić Hitlerowi i polskim nacjonalistom. Rozpoczął serię odczytów i spotkań, adresowanych głównie do młodzieży, której przekazał to, czego sam był świadkiem. Pośród szeregu wykładów spotykał się z różnymi reakcjami. Niedowierzanie, strach, rozpacz – te pojawiały się najczęściej. Ale doznał też wstrząsu, gdy wnuk esesmana z obozu koncentracyjnego rzucił się do stóp autora, pragnąc przeprosić za dziadka.
Nikt nie ponosi winy za swoich przodków – taka maksyma towarzyszy Leonowi Weintraubowi. On sam pojednał się ze światem, który przyniósł mu tyle krzywdy. Pojednał, choć nie wybaczył. Nie wszystko można bowiem wybaczyć. Ale należy szukać porozumienia, aby kolejne pokolenia nie były zatrute nacjonalizmem i towarzyszącą mu nienawiścią do innych.
Pojednanie ze złem to spokojna, bardzo wyważona rozmowa o tragedii, która dotknęła Europę. O tym, jak zniknęły całe grupy społeczne, ludzi wykształconych, niewykształconych, bogatych, biednych, sławnych i zupełnie nieznanych – tylko dlatego, że zostali uznani za pozbawionych prawa do życia. To historia o wielkiej stracie, jakiej doznał świat, zanim podjął działania, które zatrzymały szaleństwo. I o odwadze małego chłopca z Łodzi, który przeżył Shoah i odważył się o tym opowiadać, aby nikt już nigdy nie musiał powtórzyć jego losu.
Polecam.
Co jakiś czas wstrząsają nami dramatyczne doniesienia o przestępstwach dokonywanych na bezbronnych podopiecznych DPS-ów. Co naprawdę dzieje się za drzwiami...
Portret popularnego aktora. Zamknięty w sobie, po śląsku hardy i osobny? A może delikatny, wrażliwy, z gołębim sercem? Jaki był Franciszek Pieczka, wybitny...
Spotykam się z młodzieżą, by pokazać, że my, Ocaleli z Holokaustu, jesteśmy dowodem, że Hitler nie wygrał. Zamierzał nas zgłaszać, wszystkich, wymordować, a żyliśmy, żyjemy i będziemy żyć. Jesteśmy więc dowodem jego klęski.
Jestem obywatelem polskim. To dla mnie ważne, bo to część mojej tożsamości, bycia psychicznego i fizycznego. Jestem częścią narodu i państwa polskiego. Nikt mi tego nie może odebrać. Zawsze byłem wobec Polski lojalny i emocjonalnie z nią związany.
Więcej