Okruchy wspomnień
Wspomnienia czasem nie dają zasnąć, ale bez wspomnień nie ma czego śnić – te słowa Sławomira Kuligowskiego doskonale oddają wagę i znaczenie wspomnień w naszym życiu. Choć czasami są one bolesne, choć niekiedy nie pozwalają nam ruszyć do przodu, chwytając nas w pułapkę przeszłości, to świadczą jednak o tym, że byliśmy, trwaliśmy, żyliśmy nawet wówczas, kiedy nie było to życie jak z bajki.
Ze wspomnieniami kojarzone są głównie osoby starsze. One też z racji doświadczenia i często wojennych przeżyć, mają najwięcej do powiedzenia, choć często są to obrazy, na które wolałyby spuścić zasłonę milczenia. Irena Nazarewicz zdecydowała się jednak przemówić, zaś jej książka Pogubione marzenia, opublikowana nakładem Warszawskiej Firmy Wydawniczej, to fascynująca, ale i pełna bólu historia o wojnie, przemijaniu i marzeniach, które z uwagi na wichry historii nie doczekały się realizacji. Książka, choć niewielkiej objętości (zaledwie sto osiem stron), będzie prawdziwą ucztą dla wszystkich, którzy znajdują przyjemność w odkrywaniu ludzkich losów. Nie ma tu dramatu rozgrywającego się w gettach, nie ma opisu walk narodowowyzwoleńczych, są za to historie ludzi z krwi i kości, przeżywających mniejsze lub większe osobiste dramaty. Choć krótka forma nie pozwoliła autorce rozwinąć się literacko, ograniczając (niestety) część wspomnień do suchych faktów, to znaleźć można w lekturze prawdę, może brutalną, ale stanowiącą nieodłączną część przeszłości autorki.
Główną bohaterką i jednocześnie narratorką powieści jest Lilka, która pokazuje czytelnikom swój świat, przytaczając wydarzenia mniejszej lub większej wagi, które trwale zapisały się w jej pamięci i ukształtowały jej charakter. Lekturę rozpoczynamy od wspomnienia traumatycznego – od śmierci jej starszej siostry, szesnastoletniej Krysi. Nie jest to przypadkowe, bowiem właśnie ta strata, a także wcześniejsza śmierć drugiej córki Bogusi w wieku niespełna ośmiu lat, postawiły Lilkę w pozycji dziecka, o które przesadnie się troszczono - tym bardziej, że była słaba i chorowita, zaś stwierdzona wada serca w każdej chwili mogła zabrać z tego świata również i ją.
Poznajemy kolejne przystanki na długiej i burzliwej drodze życia Lilki, poczynając od mieszkania w Bydgoszczy, przeprowadzki do gospodarstwa w Rafie, położonego nad malowniczym jeziorem Skrzynka, gdzie świeże powietrze i ruch znacznie poprawiają jej kondycję. Wraz z dziewczynką przeżywamy rozstanie z ojcem, który odtrącił ją i jej matkę, decydując się rozpocząć życie na nowo, z inną kobietą przy boku, a dla Lilki nie znalazło się już miejsce w jego sercu. Przenosimy się również do Czarży, gdzie dziewczynka podjęła naukę, gdzie przeżywała pierwszą fascynację nauczycielem historii i gdzie przyjęła Komunię Świętą. Kolejne lata to pobyt u babci w Bydgoszczy, harcerstwo i chór, a także dylematy dotyczące nauki w gimnazjum. Brak zgody ojca na finansowanie dalszej nauki odwodzi naszą bohaterkę od przystąpienia do egzaminów, choć marzenie o archeologii pozostało w niej na lata.
Rok później, kiedy ma szansę na dalsze kształcenie, kiedy zdaje egzaminy gimnazjalne, rozpoczyna się czas, w którym każdy dzień mógł być tym ostatnim – rozpoczyna się wojna. Przed rozpoczęciem roku szkolnego miałam przyjechać do Bydgoszczy wcześniej, lecz mama nie zdążyła z szyciem dla mnie mundurka szkolnego (…) – pisze autorka, dodając – Spieszyła się, żebym mogła wyjechać pierwszego września. Rok szkolny zaczynał się trzeciego września i (…). Lilka nie poszła już do szkoły - przynajmniej nie tu i nie teraz. Późniejsze przeprowadzki z miejsca na miejsce, rozkaz wyjazdu, podróż w bydlęcych wagonach w urągających człowieczeństwu warunkach i wieczna tułaczka oraz stracone miłości – tak można scharakteryzować wojenne i powojenne lata życia dziewczynki, później kobiety.
Pogubione marzenia Ireny Nazarewicz to wojenna rzeczywistość, to codzienne zmaganie się z problemami, to historie pisane przez życie. Trudno mówić tu o wartości literackiej tekstu, brak tu refleksji bohaterki, brak też odbicia jej wewnętrznych rozterek i dylematów. To suche wspomnienia, zbyt wcześnie przerwane - wielu czytelników bowiem chętnie poznałoby zapewne dalsze losy dziewczyny. Jest to jednak lektura prawdziwa, zaś opisywane wydarzenia uwiarygodnione są licznymi zdjęciami rodzinnymi autorki (bohaterki?). To wszystko sprawia, że książka wciąga, zaś Lilka z papierowej postaci staje się bliską czytelnikom osobą, z której okruchów wspomnień składamy przeszłość. Składamy historie o utraconych marzeniach…