Adolek i Józio u Lucyferka
Dajmy upust wyobraźni. Oto w międzynarodowej korporacji zwanej popularnie Piekłem, którą zarządza sam Lucyfer, dochodzi do bliskiego spotkania i publicznej rozmowy dwóch dobrze znanych wszystkim postaci historycznych: towarzysza Józefa Stalina oraz przywódcy nazistowskich Niemiec - narodowego socjalisty Adolfa Hitlera. Spotykają się, by - tym razem - porozmawiać o przeszłości. Czy szczerze? Należy w to wątpić. Szczerość i prawdomówność nigdy nie były silnymi stronami żadnego z nich. Wybitni - by tak przewrotnie rzec - dyktatorzy mają okazję przedstawić swój punkt widzenia na wybrane tematy. I przedstawiają go, rozmawiając przed widownią złożoną z grona swoich współpracowników i zwolenników. W pełnej dygresji rozmowie, moderowanej osobiście przez samego Lucyfera, poruszają tematy młodości, kobiet w swoim życiu, Żydów, wojny i śmierci. Mówią wiele, kluczą, gmatwają, wybielają się. Trwa obnażanie ich prywatności, ale wcale nie jest ono takie proste. Dyktatorzy-paranoicy bowiem utkali za życia sieć półprawd, mitów i kłamstw na swój własny temat. Jedynym niezbitym faktem jest z pewnością śmierć obu panów. Jej okoliczności już takie nie są - i być nie muszą.
Dziennikarz, publicysta oraz tłumacz Jerzy Chociłowski (autor m.in zbioru opowiadań Zdrada w Czarciborze. Opowieści z półmroku) po raz kolejny daje upust swoim zainteresowaniom historią. Czyni to w sposób niebanalny, dla niektórych może trochę kontrowersyjny. Tak, jak są takimi główni bohaterowie Podwieczorków u Lucyfera. Sami nie mordowali, czasami podpisywali, często - rozkazywali, sugerowali. Przede wszystkim zaś dali się poznać jako najhojniejsi w dziejach szafarze ludzkiej śmierci, krwi, łez i wyszukanych nieszczęść. Pobili brawurowo wszelkie rekordy ludobójstwa. Walnie przyczynili się do tego, że wiek XX możemy śmiało nazwać wiekiem ludobójstwa właśnie.
Obok Stalina i Hitlera na kartach Podwieczorków u Lucyfera przewijają się znani z historii ich współpracownicy, czasami ślepyi, czasami - pełni entuzjazmu wykonawcy ich rozkazów. Chociłowski ukazuje skrywane animozje czy sympatie, wydobywa na światło dzienne rozproszone w literaturze fakty i zmyślenia, konfrontuje je ze sobą. Konfrontuje też postaci i pozwala, by wywlekały na wierzch grzeszki... rywala. Tak, rywala, a nie zwykłego przeciwnika. Z dostępnych dzisiaj dokumentów, wspomnień, analiz wynika, że twórcy brunatnego i czerwonego terroru nie tyle się nienawidzili, co rywalizowali ze sobą, po cichu podziwiając się nawzajem, czerpiąc ze swoich działań inspirację. Było im do siebie bliżej, niż można by się spodziewać. Każdy z nim kazał swoim tajnym służbom zbierać wszelkie możliwe materiały na temat rywala. Chociłowski sprawnie wyławia owe podobieństwa wśród przeciwieństw. Takie podejście do tematu nierzadko rzuca na naszą wiedzę o historii nowe światło. Autor odsłania mniej znane fakty, tłumaczy zachowania, działania przemyślane i te z pozoru mało sensowne.
Forma książki jest dosyć specyficzna, zdania - przesiąknięte gorzką ironią. Zakończenie w równie gorzki sposób odnosi się do naszych czasów i do tego, co się aktualnie dzieje na świecie. Podwieczorki u Lucyfera kończą się nabrzmiałym drwiną, żłośliwym, szyderczym śmiechem. Zdaniem mistrza ceremonii, Lucyfera - (wywołującym głęboki niepokój) chichotem Historii.
Jerzy Chociłowski - absolwent wydziału prawa UW, publicysta, reporter i tłumacz. Autor zbiorów reportaży (m.in.: Okruchy Azji, Bali - kwiat z ogrodu...
Mam jak najlepsze wrażenia po lekturze „Zdrady w Czarciborze” Jerzego Chociłowskiego. Cenię pisarzy umiejących opowiadać, tym bardziej...