Do twórczości Jana Brzechwy nie trzeba czytelników przekonywać. Pana Kleksa również zna każdy, kto żyje już na tym świecie jakiś czas. Jednak dla najmłodszych postać ta jest zupełnie nowa, to postać, którą należy poznać od podstaw. Ambroży Kleks - mędrzec, dziwak i podróżnik, uczeń wielkiego doktora Paj-Chi-Wo, założyciel słynnej Akademii, doktor filozofii, chemii i medycyny, profesor matematyki i astronomii na uniwersytecie w Salamance - jest nadzwyczaj bystrym naukowcem, który potrafi w kilka chwil nauczyć się dziwacznego języka Abaków, który składa się tylko z dwóch głosek: A i B czy Bajdotów, którzy z kolei nie wymawiają "u". Potrafi sterować okrętami, skonstruować okulary pomagające widzieć wyraźnie na setki kilometrów i jest przy tym znakomitym dyplomatą. W zasadzie brak mu jakichkolwiek wad, chyba prócz ekscentrycznego zachowania, które objawia się na przykład spaniem na jednej nodze.
Pan Kleks przybywa do Bajdocji, gdzie dowiaduje się o smutnym problemie. Otóż Bajdoci, naród słynący z opowiadania bajek, mają problem z ich zapisywaniem. Atrament, który posiadają, jest biały, a kreda - czarna. Jak coś zapisać białym atramentem na białej kartce lub czarną kredą na czarnej tablicy? Wszelkie opowiadane przez Bajdotów bajki przepadają, a przecież stanowią dobro narodowe. Pan Kleks, zasmucony tym faktem, postanawia im pomóc, sprowadzając czarny atrament od atramentnic mieszkających w morskich głębinach. Otrzymuje od zachwyconego władcy Bajdocji okręt wraz z załogą. Tak zaczyna się pełna niezwykłych przygód podróż.
Pan Kleks wraz z dzielną załogą wędruje od kraju do kraju, poznając coraz dziwaczniejszych mieszkańców i dając sobie radę z najróżniejszymi problemami. A przygody są naprawdę fascynujące. Czyta się o nich z zapartym tchem, czekając na rozwiązanie. Okazuje się, że misja zdobycia czarnego atramentu wcale nie jest tak prosta, jak się na początku wydawało. Jednak cel jest na tyle szczytny, że warto ryzykować. Chodzi przecież w końcu o metodę zapisywania danych, a więc tworzenia książek, zachowywania w pamięci historii. Czy może być coś ważniejszego?
W trakcie lektury zaciera się zapamiętany z dzieciństwa obraz Pana Kleksa jako Piotra Fronczewskiego, zapomnieniu ulegają bohaterowie filmu, który kiedyś był obowiązkową rozrywką - tak kinową, jak i później telewizyjną. W zasadzie odkrywamy Pana Kleksa na nowo. To jest właśnie najbardziej zaskakujące podczas lektury tej książki. Okazuje się, że ta postać jest wciąż na skroś współczesna, a wynalazki słynnego profesora mogłyby przydać się także i dzisiaj. Publikacja wiele zyskuje dzięki ilustracjom Surena Vardaniana, odświeżając wizerunek tytułowego bohatera.
W książce znajdziemy tak popularne wiersze Brzechwy jak "Samochwała", Entliczek-pentliczek", "Kokoszka-smakoszka", "Kaczka-dziwaczka"...
Wyjątkowa edycja wszystkich wierszy dla dzieci Jana Brzechwy. Wspaniałe ilustracje Artura Gulewicza, twarda oprawa, duży format - tego wydania nie może...