Poczytajmy razem. W Bajkowym Lesie to zbiór wierszyków, opowiadań, krótkich historyjek, których bohaterami są mieszkańcy bajkowego lasu. Rządzą tu prawa wszechobecnej fantazji, dzięki której można przeżyć fascynujące przygody, ale zwykłe, codzienne wydarzenia także mogą okazać się niezwyłe. Wszystkie teksty mają zachęcić młodego czytelnika do podjęcia trudu samodzielnego czytania. Autorzy znaleźli na to sposób. W niektórych tekstach trudniejsze słowa zastąpiono obrazkami, pomagającymi rozeznać się w treści i przyspieszyć czytanie. Są tu teksty łatwiejsze na początek i trudniejsze już pod koniec. Szkoda tylko, że całość jest tłumaczeniem z węgierskiego, przez co – szczególnie w wierszykach – nie zawsze polszczyzna brzmi dobrze. A dzieci z miejsca wyczuwają brak naturalności języka. Polski język do najłatwiejszych nie należy, a nakłanianie dzieciaków do zmierzenia się ze zgrzytającymi spółgłoskami może być odebrane jako zbrodnia na ich wrażliwości. Jako przykład niech posłuży wierszyk o Kazku-wieprzku:
Spaceruje w zagajniku
Żre żołędzi tam bez liku
Choć ma wagę, wzrost olbrzyma
Zwinny jest jak w wodzie ryba
(…)
Zawsze bardzo jest przyjazny
Dobrze mieć w nim przyjaciela
Kłami w boju bywa straszny
Więc z nim lepiej nie zadzierać
Dla dziecka, dopiero uczącego się czytać, może się to okazać nieco zbyt trudne, a w konsekwencji prowadzić do frustracji: skoro ma być to książka wspierająca naukę czytania, to powinna temu służyć. Obawiam się jednak, że jest nią tylko z deklaracji na okładce. Albo poniższy przykład:
Uczy się tańczyć
Pewna biedronka
Świerszcz gra na skrzypcach
A ona pląsa
Niemniej jednak bohaterowie historyjek przeżywają ciekawe przygody, wspólnie poznają świat i uczą się, jak powinni się wobec siebie nawzajem zachowywać, by nie było między nimi kłótni i konfliktów. Ilustracje są kolorowe, dobrze korespondują z treścią, co jest zaletą publikacji. Jednak niezbędny będzie ktoś naprawdę dobrze potrafiący czytać, by pomógł wspólnie przebrnąć przez zawiłości polszczyzny-węgierszczyzny.