Monika Żyłkowska, zwana Żyłką, wreszcie wyszła na prostą. Po otrzymaniu niespodziewanego spadku po zmarłym ojcu nie musi się martwić o sytuację finansową rodziny (nastolatki zwykle bardzo się tym martwią – szczególnie, gdy nie mogą mieć najnowszego iPhone'a i butów za trzysta złotych) i może z czystym sercem pojechać na wymarzone wakacje do Kanady. Dziadek jej przyjaciela tam właśnie mieszka i mogą oboje u niego przenocować. Po Toronto jeżdżą już sami, zwiedzając atrakcje turystyczne i świetnie się bawiąc w parkach rozrywki. Dodajmy, że główna bohaterka ma zaledwie piętnaście lat, co nie współgra z poziomem jej samodzielności, za to z brakiem odpowiedzialności już tak.
Żyłka zamierza wysłać do domu obiecaną w tytule pocztówkę z Toronto, gdy dostaje wiadomość z Centrum Urazowego, że mama miała wypadek. Czym prędzej dziewczynka wraca do Pyrzowic, a stamtąd prosto do Sosnowca. Uraz, który spowodowany został potrąceniem przez samochód, nie pozwala mamie Moniki na kontakt z otoczeniem. Jedyną szansą jest operacja w Niemczech, ale ta kosztuje. I to sporo. Na szczęście mają pieniądze po ojcu. Problem w tym, że w dniu wypadku pani Żyłkowska, skuszona wysokim oprocentowaniem lokaty, wpłaciła wszystko do tajemniczego parabanku o ślicznej nazwie Fundusz Powierniczy „Golden Future”. Genialne posunięcie – tym bardziej, że firma zdążyła się już ulotnić.
Monika wraz z koleżanką postanawiają odzyskać pieniądze. Dobrze, że mają kontakt do policjanta, bo słabo rysować się będzie ich przyszłość, gdy przy pierwszym kontakcie z przedstawicielem Funduszu przyjaciółka Moniki zostaje porwana… Pojawia się nawet pomysł sprzedania jej do domu uciech poza granicami kraju.
W poprzedniej Pocztówce... zwalczano dopalacze, teraz – handel ludźmi i oszustwa finansowe. A wszystko to czyni bohaterska piętnastoletnia Monika Żyłka. Nie dość, że przeprowadziła błyskawiczne śledztwo, to jeszcze z narażeniem życia rzuciła się na pomoc przyjaciółce. Pobiła tym samym wszystkich uzbrojonych policjantów i policjantki z popularnych kryminałów. Nie macie przy dziewczynie szans, Joanno Chyłko i Saszo Załuska!
Prosta fabuła, szybka akcja, osadzona w łatwo rozpoznawalnych miejscach, a do tego bohaterka z charakterkiem – to powinien być przepis na sukces. A jednak coś tu zgrzyta. Jeśli istnieje coś takiego, jak zbyt potoczny język, to właśnie on przeszkadza najbardziej. Odnosi się wrażenie, jakby książkę napisał gimnazjalista. Szkoda.
Oczywiście, że znasz się na piłce nożnej! Wiesz, co to jest spalony, rzut wolny pośredni i kiedy zawodnik powinien zobaczyć żółtą kartkę. Korner, wślizg...
Och, jak wspaniale jest podróżować transatlantykiem! Upajać się oceaniczną bryzą, korzystać z rejsowych atrakcji, nawiązywać nowe znajomości... Lecz wszystko...