Często na forach w Internecie pada pytanie, po co ludzie chodzą w wysokie góry? Dlaczego ryzykują życie, zdrowie i majątek. Co ich pcha w Himalaje, dlaczego tracą czas na takie rzeczy? Nie ma odpowiedzi na te pytania. Góry to stan umysłu i nic tego nie zmieni. Z pasji i szaleństwa himalaistów korzysta medycyna, badająca, jak daleko można przesunąć granice ludzkiej wytrzymałości, korzysta przemysł odzieżowy – można projektować i tworzyć coraz lepsze materiały, coraz bardziej wytrzymałą odzież, korzysta cała gałąź sportu i turystyki. Nic dziwnego zatem, że sponsorów tych wypraw nigdy nie zabraknie. I choć ten sport wzbudza wiele kontrowersji, to ma w sobie piękno, którego nie można zdefiniować.
W Himalaje nigdy nie pojadę, ale uwielbiam czytać o ludzkim zmaganiu się z przyrodą i z samym sobą. I choć takich książek są setki, to najnowsza pozycja Petera Zuckermana i Amandy Padoan jest po prostu majstersztykiem. Po pierwsze dlatego, że autorzy tak budują napięcie, że nie ma tam ani jednej zbędnej strony. Po drugie dlatego, że wszystkie wyjaśnienia dotyczące sprzętu, technik wspinania się, zasad obowiązujących w Himalajach, stopniach trudności wspinaczki, a szczególnie tego, co się dzieje z ludzkim ciałem i co ważne – z umysłem na wysokości powyżej 8000 m n. p.m. są tak przejrzyste i mają tyle analogii, że nie czujemy się w żaden sposób obserwatorami, ale wręcz uczestnikami tych wypraw. No i szaleńcy, którzy mierzą się z tymi najgorszymi, najbardziej niedostępnymi górami. Tym razem dostajemy życiorysy ludzi, którzy są niezbędni, którzy są ważniejsi niż wszystkie najlepsze kombinezony świata i najdroższe pozwolenia na wejście do pasma Karakorum. Tym razem jest o Szerpach.
Szerpowie to pojęcie dwojakie. Oznacza zarówno lud zamieszkujący podnóża Himalajów (wtedy piszemy: Szerpowie), jak i tragarzy, specjalistów od wnoszenia olbrzymich ciężarów na szczyty gór (wówczas: szerpowie). Do dziś nie wypracowano jednej, oficjalnej nazwy, tak wiele jest tu kontrowersji, tak wiele sporów pomiędzy samymi zainteresowanymi. I nic w tym dziwnego. Ci szczególni, genialnie wyposażeni przez naturę ludzie, pomimo że wchodzą na szczyty z niezwykłą częstotliwością, są przecież tak samo jak inni wspinacze narażeni na trudy i zagrożenia wynikające z wspinaczki. Giną tak samo często, a ich ciała zostają ukryte pod Kopcem Gilkeya, symbolicznym miejscem pochówku zmarłych w Himalajach. Czasami, gdy lawina zabierze i zmiażdży ciało Szerpy, pod kopiec trafia tylko noga albo palec zmarłego. Czasami tylko kadłub. Nikt nie znosi ciał Szerpów z gór, podobnie jak raczej nie znosi się ciał wspinaczy. Na górze każdy jest zdany na siebie i na towarzyszącego mu Szerpę. Na górze obowiązują inne zasady, których nie pojmiemy tu, na równinach.
Pochowani w niebie to opowieść o dramatycznej wspinaczce na K2 latem 2008 roku, kiedy to szalona i pełna błędów wyprawa na szczyt kosztowała życie jedenaście osób. Autorzy pokazują, z jakim oddaniem Szerpowie walczyli o każdego powierzonego ich pieczy człowieka. I jakie koszty musieli ponieść z powodu nieprzemyślanych decyzji organizatorów wyprawy.
Z najwyższymi szczytami Himalajów wiąże się legenda o boginiach, które lubiły ludzkie mięso. Niektóre z nich osiadły na najwyższych szczytach i zaprzestały pożerania ludzi. Ale niektóre czynią to do dzisiaj. Czasami boginię można przebłagać, uprosić o łaskę, o wybaczenie. Ale czasami bogini jest nieugięta. Wspinacze z Europy i Ameryki tego nie rozumieją. Nie wierzą w boginie, idą w góry, ufni w swoje czekany i butle z tlenem. Tylko Szerpowie wiedzą, że przed gniewem bogini nic ich nie ochroni. Ale kto by ich tam słuchał.
Pochowani w niebie to piękna i pasjonująca opowieść o magii gór i tragedii, której można było zapobiec. Ale też opowieść o szaleństwie, którego nie można wytłumaczyć. To po prostu opowieść o K2.