Zawzięta jak pitbull
Ulice spokojnego Trenton skąpane są w ostatnich gorących promieniach jesiennego słońca. Wdziera się już na nie nagły chłód, zimny deszcz, ponure zapowiedzi szarugi jesienno-zimowej. Życie toczy się, jak zwykło toczyć swój garb uroczy. Przestępcy, wychodzący za kaucją, podobnie jak wiosną, latem i zimą próbują zniknąć z oczu niedowidzącej Temidy. Łowcy nagród nieustannie wyruszają na łowy, na bój ich wcale nie ostatni. Stephanie Plum czy Komandos nie są inni. Też mają długi, kredyty do spłacenia, puste lodówki, chęć rozerwania się trochę po kolejnej spokojnej nocy. Są naturalnym uzupełnieniem amerykańskiego systemu prawnego, w którym nie ma miejsca na nudę.
Stefa jest na tropie kolejnego obywatela, który zapomniał o spotkaniu z sędzią. Tym razem jest to Kenny, członek ogromnej rodziny Mancusów i Morellich, do której zalicza się również detektyw Morelli. Nic zatem dziwnego, że ten irytująco-fascynujący gliniarz w nowiutkiej Toyocie z napędem na cztery koła (czytelnicy Po pierwsze dla pieniędzy będą wiedzieć, o co chodzi) kręci się - jak Księżyc wokół Słońca - koło Plum, a nawet po raz kolejny proponuje jej współpracę. I to mimo nieustannego balansowania dziewczyny na szeroko rozumianej granicy prawa (mało legalny pistolet w torebce, swoboda w zaglądaniu do cudzych mieszkań i zdobywaniu informacji). Śliweczka potrafi ściągać na siebie uwagę, kłopoty, wzrok złoczyńców. Pozornie nieskomplikowana sprawa Kenny`ego szybko jednak okazuje się czymś dużo poważniejszym niż jedynie okazją do łatwego zarobienia szmalu. A i sam uciekinier budzić może mieszane uczucia: jest odpornym na ból socjopatą, który łatwo ulega negatywnym emocjom i nie przebiera w środkach, by ukoić skołatane nerwy. Zresztą zaskoczeń i dziwności będzie w tym tomie naprawdę sporo: duża część akcji rozegra się w domu pogrzebowym, Stephanie będzie szukać zaginionych trumien, dostawać szokujące przesyłki, jeździć samochodem nie do zdarcia - starym, ale jarym niebieskim buickiem. Babcia Mazurowa wykaże wyjątkową aktywność nie tylko po swojemu komentując wydarzenia, ale i biorąc w nich osobiście znaczący udział.
Stephanie jest, jak, zwykle niesamowita. Pełna optymizmu jak pewien polityk-prorok, wieszczący od kilku lat bliskie nadejście błogosławionego czasu zieloności naszej wyspy. Dziewczyna nie oszczędza - w komentarzach - nikogo: świata, ludzi, siebie. W jej oczach dziwny jest ten świat i dziwni są jego mieszkańcy. No, może poza chomikiem Rexem, który jest normalnym gryzoniem.
Bronią Stefci wobec opornej, twardej jak chińska stal rzeczywistości jest ironia, sarkazm, czarny humor. I dystans wobec siebie oraz innych. Nie przesadza z trzymaniem formy, nie bacząc na ekologiczną poprawność uwielbia brać prysznice przy byle okazji, ubiera się często tak (martensy!), że męża raczej nie znajdzie. Nie przeszkadzają jej sprzeczności, jakich pełne jest życie. Na przykład lubi Morellego i zarazem serdecznie go nie cierpi.
Powieść zapewnia wszystko to, czego moglibyśmy się spodziewać po pierwszym tomie cyklu: cięty humor, niewyparzony język Stefci, dynamiczną akcję, napięcie (nie tylko erotyczne) między Morellim i Plum. Jak również sporo okazji do kontemplowania słów memento mori. Nie rozczarowują nas dialogi, babcia Mazurowa jest coraz starsza i w coraz lepszej formie, podobnie jak rodzice Stephanie. Książkę czyta się szybko, równie szybko jak Śliweczka bierze ulubiony orzeźwiający prysznic.
Styl Evanovich sprawia, że jej książki odczytuje się jak kolejne odcinki dowcipnego serialu kryminalnego. Każda książka to osobna historia, którą...
New Jersey bounty hunter Stephanie Plum knows better than to mess with family. But when powerful mobster Salvatore “Uncle Sunny” Sunucchi goes...