Wiara, nadzieja, miłość
Czasami jest nam źle i trudno nam sobie wyobrazić, że będzie dobrze, bo niekiedy rzeczywistość tak bardzo nas rani, że nie dostrzegamy wokół siebie niczego dobrego. Ale potem nagle okazuje się, że jeśli naprawdę mamy nadzieję na lepsze jutro i głęboko wierzymy, że ono kiedyś nadejdzie, ono faktycznie przychodzi. Zawsze tak bowiem jest, że nawet po najgorszej burzy przychodzi słońce, nawet najciemniejszą noc rozjaśnia światło księżyca. Trzeba jedynie mieć nadzieję, że nadejdzie lepsze jutro. Trzeba być dobrym człowiekiem – takim, który nie waha się oddać potrzebującej osobie swojej ostatniej koszuli.
W przeszłości, kiedy rangerów wysyłano do patrolowania granic, w stosunku do tych godnych zaufania, którym można powierzyć swoje życie, mówiło się, że „można z nimi przemierzyć rzekę”. Ja tę rzekę chciałabym przemierzyć z Tylerem Steelem, bohaterem wzruszającej i niezwykle emocjonalnej powieści Charlesa Martina. Opublikowana nakładem wydawnictwa WAM książka Piorun i deszcz to piękna historia o ludziach – tych dobrych i tych złych, o miłości i zdradzie, upokorzeniu, zawiedzionych nadziejach i rozmowach z Bogiem. Wkraczamy do Teksasu, gdzie na spalonych słońcem ziemiach liczą się zasady, gdzie przestrzegania prawa pilnuje najbardziej legendarna jednostka na świecie, czyli grupa Texas Rangers, Strażników Teksasu.
Tylera poznajemy w ciężkim dla niego okresie życia. Z powodu ran odniesionych w akcji przeszedł już na emeryturę, teraz z trudem wiąże koniec z końcem, spłacając długi zaciągnięte przez jego żonę. Wkrótce zresztą byłą żonę, bowiem przebywająca w klinice odwykowej Andie po tym, jak opróżniła ich konta, przeznaczając pieniądze na luksusowe przedmioty, dobrą zabawę i leki, wdała się w romans z lekarzem i przestała być zainteresowana bohaterem, który służbę dla kraju przedkładał przez wiele lat ponad dobro rodziny. Tyler został zatem sam, mając pod opieką jedenastoletniego syna, Brodiego, oraz wiernego Dumpsa, byłego więźnia, a obecnie przyjaciela, niańkę i wspaniałego szewca w jednym.
Jest jednak na świecie ktoś, kto jest w dużo gorszej sytuacji, kto nie ma nawet domu, w którym może się schronić, ani zaufanej osoby, do której może zwrócić się po pomoc. Tym kimś jest Sam oraz jej córeczka, dziesięcioletnia Hope. Tyler spotyka je na drodze w dniu, w którym załamany wraca z kliniki odwykowej. Samochód kobiety okazuje się wrakiem, który wreszcie odmówił posłuszeństwa, ona sama nie ma żadnych zasobów finansowych, a obie z córką są głodne, brudne i przerażone. Okazuje się, że uciekają aż z San Antonio przed mężczyzną, z którym ostatnio mieszkały – Billym Simmonsem, uznanym stróżem prawa, kierującym jednostką specjalną SWAT. Uciekają przed zwyrodniałym potworem, który lubuje się w perwersji i… w dzieciach.
Tyler otacza te dwie zagubione dusze swoimi opiekuńczymi ramionami i zabiera do Teksasu, do Rock Basin, gdzie mieści się jego ranczo. Choć sam nie ma wiele, postanawia podzielić się posiadanymi dobrami, stwarzając zagubionym istotom choć namiastkę poczucia bezpieczeństwa. Ani strażnik, ani Sam nie wiedzą jednak, że życiowe wyzwania i próby są dopiero przed nimi. Billy wciąż bezlitośnie tropi uciekinierki, bezpieczeństwu bliskich Tylera zagraża José Juan Chuarez, morderca i diler narkotyków, osadzony w więzieniu za sprawą Strażnika Teksasu, Andy kończy pobyt w klinice odwykowej, a bank nieustannie domaga się spłaty długów. A to tylko część problemów, które napotkają bohaterowie powieści. Jednak niezależnie od tego, co by się działo, towarzyszy im wiara w Boga i jego siłę, we wpojone zasady oraz sprawiedliwość. Czy jednak to wystarczy, by odbudować swoje życie?
Piorun i deszcz to książka bolesna, ale i wyjątkowa, dająca nadzieję na lepsze jutro i przekonująca, że są jeszcze na świecie ludzie pokroju Tylera, którzy bezinteresownie ofiarowują innym swą pomoc. Płynność lektury, zachowana pomimo wielu poruszanych wątków i stylów narracyjnych zadziwia, autor cały czas czuwa nad spójnością tekstu, nie tracąc przy tym kontroli nad bohaterami. Ci bowiem są starannie dopracowani, obdarzeni zestawem swoistych cech i reprezentujący różne postawy wobec życia. To bohaterowie pełni słabości, uginający się pod ciosami, ale dzielnie wstający z kolan, walczący do końca z przeciwnościami losu. Wisienką na torcie jest urocza Hope, zmagająca się z traumatycznymi wydarzeniami, próbująca zrozumieć i uporządkować swój świat poprzez rozmowy z Bogiem, prowadzone za pośrednictwem dziennika. To wszystko składa się na wyjątkowość powieści Charlesa Martina. Lektury, która uświadamia nam, że Zło jest realne (..). Czy nam się podoba, czy nie, wszyscy stoimy w jego zasięgu”, a jednocześnie napełnia nasze serce nadzieją i wiarą w lepsze jutro, bo przecież właśnie ta nadzieja „to specjalny dar, który sprawia, że nie obojętniejemy (…).
Nadciągające śnieżyce i silny mróz paraliżują ruch na lotnisku w Salt Lake City. Perspektywa wielogodzinnego oczekiwania na poprawę pogody zmusza...
Poznawanie prawdy może być ulotne i magiczne, jak łapanie świetlików w ciemną, letnią noc... Reporter lokalnej gazety, Chase Walker, zajmuje się sprawą...