Piękne, użyteczne, zbędne… Czym teraz są dworce, jaką pełnią funkcję, jaka czeka je przyszłość? To pytanie, na które próbują odpowiedzieć autorzy niniejszej monografii. W kilkunastu artykułach przybliżają historię obiektów kolejowych, do których należą nie tylko dworce, ale też nastawnie, magazyny, lampownie i służbówki dla pracowników kolejowych. Sięga ona do XIX wieku, kiedy wynaleziono syczący parowóz, który - jeszcze nieoswojony - budził strach u wielu ludzi. Z czasem społeczeństwo przekonało się do nowej formy transportu, która oferowała szybsze i bardziej komfortowe sposoby przemieszczania się.
Redaktorzy książki zadecydowali o chronologicznym uporządkowaniu artykułów, co jest zabiegiem słusznym, ponieważ pozwala on stopniowo poznawać rozwój kolei oraz architektury kolejowej w różnych miejscach w Polsce. Zbiór tekstów otwiera artykuł Pauliny Dąbrosz-Drewnowskiej i Arkadiusza Drewnowskiego o szczecińskim dworcu, który na przestrzeni wieków mocno ewoluował, aktualizując oferowane usługi do potrzeb kolejnych użytkowników, za czym szła modernizacja architektoniczna. Co czyni ten dworzec wyjątkowym, to fakt, że nie zmienił swojego położenia. Pod tym względem należy do najstarszych w Polsce obiektów tego typu.
W kolejnych tekstach czytamy o mniej lub bardziej udanych koncepcjach rozbudowy linii kolejowych w różnych regionach Polski, o ich wpływie na popularność niektórych uzdrowisk, o rozwoju turystyki, która stała się dostępna dla każdego, oraz o zmieniającym się postrzeganiu świata, który dzięki kolei już nie wydawał się tak rozległy. Pojawił się też ciekawy wątek związany z popularyzacją czytelnictwa. Każdy większy dworzec miał bowiem księgarnię, w której można było zaopatrzyć się w lekturę na podróż. Popularność czytelniczych praktyk zachęciła wydawców do tworzenia literatury lekkiej i przyjemnej o niezbyt dużej objętości, idealnej na czas podróży.
Potrzeba wprowadzenia zmian w projektach architektonicznych obiektów kolejowych wynikała nie tylko ze zmieniających się potrzeb użytkowników tychże budynków, jak i rozwoju samego transportu, ale również była ona spowodowana licznymi zniszczeniami dokonanymi przez wojny. Aby zobrazować skalę zniszczeń, warto przywołać zjawisko, o którym piszą autorzy pierwszego tekstu. Otóż najgorzej było na wiaduktach, gdy było słychać trzask łamiących się desek pod kołami pociągu. Każdy, kto raz doświadczył takiej podróży, podczas kolejnej wysiadał przed wiaduktem i szedł za pociągiem. Za mostem pociąg się zatrzymywał, by idący za nimi pasażerowie mogli wsiąść.
Im bliżej końca książki, tym mniej optymistyczny jest obraz sytuacji obiektów kolejowych. Po zmianie ustroju PKP odczuło bardzo dotkliwie straty finansowe, przez co zaledwie niewielka część (ta przynosząca dochody) z istniejących obiektów została - i zostanie w przyszłości - przez tę spółkę zmodernizowana. Wszyscy widzimy, że współcześnie dworce bez galerii handlowych czy chociażby bardziej rozbudowanej hali z usługami handlowymi nie mają szans na przetrwanie. A przecież te ciche, w małych miasteczkach, mijane gdzieś po drodze, mają najwięcej uroku. Nawet zniszczone, przypominają o czasach świetności kolei, obecnie wypieranej przez komunikację samochodową i autobusową. Tylko niektóre z nich ze względu na status zabytku unikną wyburzenia, a może nawet dostaną się w ręce pasjonatów, którzy nadadzą im nowego blasku...
Piękne, użyteczne, zbędne… to książka, której nie sposób przeczytać bez choćby odrobiny nostalgii.