Recenzja książki: Piekło Pacyfiku

Recenzuje: milwaukee meg

Kiedy HBO zapowiedziało, że zacznie kręcić serial na podstawie wspomnień szeregowca Amerykańskiej Piechoty Morskiej, E. B. ‘Sledgehammera’ Sledga było tylko kwestią czasu to, że polski czytelnik też będzie mógł się nimi cieszyć w postaci książkowej. „Piekło Pacyfiku”, bo o nim mowa, to intrygujący opis mało znanych w ogóle, a już w szczególności w tych rejonach świata, walk z Japończykami na Peleliu i Okinawie z mało rozpowszechnionego punktu widzenia – zwykłego żołnierza frontowego, który na własnej skórze odczuł okropieństwa wojny: czyhającą na każdym kroku śmierć, bezsilne czekanie na nią w zawilgoconym okopie, zanieczyszczoną olejem wodę pitną i całkowity brak toalet.

 

Zaczynamy od początku, czyli od obozu szkoleniowego marines. Poznajemy proces szkolenia i wszelkie radości życia codziennego z tym związane, by następnie zostać wciągniętymi w wir prawdziwej walki na Peleliu i Okinawie. Sledge traktuje swoje wspomnienia w bardzo uporządkowany sposób i nie zostawia czytelnika tylko z bliżej nieokreślonymi i zawieszonymi w próżni wydarzeniami z własnego życia, ale co pewien czas umieszcza krótkie, zwięzłe i dokładne notki, w których wyjaśnia, o co dokładnie chodziło, pokazuje tło i kontekst opisywanych wydarzeń. Z drugiej strony Sledge nie pozostaje przy ogólnikach i nie pomija także tych ignorowanych elementów żołnierskiego życia: nie wiem, czy znajdzie się choćby jedna inna książka która traktowałaby z taką dokładnością i częstotliwością o chociażby toaletach (czy też braku takowych) i o sposobach radzenia sobie z tym problemem.

 

Autor nie pomija codziennych problemów zwykłego żołnierza, ale wyraźnie stara się pisać w duchu "poprawności politycznej" i w sposób odpowiednio delikatny dla wrażliwego ucha (oka?) cywila. Pomimo tego, że niektórzy zachwycają się brakiem mocnego języka w książce, to jednak cały wychwalany jako główny atut książki realizm idzie na kawę kiedy żołnierze pod ostrzałem (jak jest powiedziane: "ciągnący na resztach wytrzymałości nerwowej") mówią: „Oho, zdrowo łupnęło”; podobnie nastrój psuje ugrzecznione tłumaczenie skrótu SNAFU. Trudno uznać to jednoznacznie za wadę tekstu, ale jednak powoduje to pewną konfuzję i sprawia, że przytaczane dialogi aż szeleszczą sztucznością.

 

Podobnie sprawa ma się z ciągłym wychwalaniem wszystkiego, co jest związane z Ojczyzną. Jako zwykły, frontowy żołnierz, Slegde miał wiele okazji stanąć oko w oko z rozpędzoną biurokratyczną machiną amerykańskiej armii, z sadystycznymi inspektorami musztry, z beznadziejnymi oficerami, głupimi rozkazami, wrednymi sanitariuszami i... nic. Wszystko to miało cel, wszyscy byli tak naprawdę wspaniali, wszyscy starali się ze wszystkich sił pomóc, a te niektóre osoby bądź problemy, których nie dało się tak łatwo usprawiedliwić, są wyjątkowymi wyjątkami. Z jakimś podejrzanym zacięciem graniczącym z objawami wyparcia Sledge powtarza komunały o tym, jak wszyscy żołnierze uwielbiali oficerów, jak ‘zwykła’ piechota kochała, z wzajemnością, piechotę morską (pomimo przysłowiowej chyba między nimi niechęci)… I, by zakończyć powolne tortury „Piekła…”, Sledge niestety albo nie wykazuje wielkiego talentu pisarskiego, albo się z nim skrzętnie kryje. Nie można powiedzieć, żeby tę książkę czytało się przyjemnie i gładko. Krótkie, proste zdania, czasem uderzające w tak wysokie tony, że aż brzmiące fałszem… Możliwe że miało to na celu budowanie atmosfery, ale, niestety, chyba nie wyszło.

 

Ale nie jest to książka, obok której należy przejść obojętnie. Jest to intrygujące świadectwo tego, co dzieje się na pierwszych liniach frontu, jak całkiem normalni i (prawdopodobnie) przyzwoici ludzie powoli się zezwierzęcają, jak rozmaite małe, prawie niezauważalne rzeczy w naszym otoczeniu mogą być niezbędne do przeżycia. Nie ma też tutaj nadętego patriotyzmu, banalnego umiłowania ojczyzny i męczącego powracania do motywu uświęconej walki za wolność, są za to cyniczne przemyślenia i ciekawe obserwacje.

 

„Piekło Pacyfiku” to książka raczej dla tych, którzy próbują odnaleźć prawdziwe oblicze wojny, nie zadowalając się ani powieściową konwencją, ani obojętnością opracowań, niż dla osób, które - usłyszawszy o serialu - chcą dowiedzieć się, o co w nim chodzi. Jako przedstawienie okrucieństw walki, tego, co naprawdę ma miejsce na froncie, książka ta na pewno zda egzamin. Jako opowieść o Wolności, Braterstwie i Walce - raczej nie.

 

Kup książkę Piekło Pacyfiku

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Piekło Pacyfiku
Autor
Książka
Piekło Pacyfiku
E. B. Sledge
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy