Wychowani na propagandowych komediach okresu przedwojennego, wyobrażamy sobie czasy dwudziestolecia międzywojennego jako świat nieustannej zabawy, wspaniałych rautów, modnych toalet i luksusowych samochodów. Było pięknie, elegancko i w dobrym guście. Kobiety nosiły fale we włosach, malowały usta, a mężczyźni byli szlachetni. No, może z małymi wyjątkami. Tymczasem Sławomir Koper rzuca inne światło na tę domniemaną szlachetność. Po lekturze Piekiełka nad Wisłą. Scen z życia polskich elit pod okupacją odnoszę wrażenie, że pewne rzeczy są niezmienne.
Ale po kolei. Kilka obrazków z najnowszej publikacji historyka i publicysty pokazuje, że pod powłoczką elegancji kotłowało się w Polsce, a na powierzchni tej zupy unosiły się męty, o jakich świat nie słyszał. Co ciekawsze, odkrywamy, że pielęgnowana latami historia o szlachetnej obronie Polaków, niezgodzie na kolaborację z okupantem i ustawicznych wysiłkach zmierzających do stworzenia na Zachodzie silnego rządu to historie nie do końca jednoznaczne. Nieustający korowód oszustów, sponsorowanych przez oba zwalczające się stronnictwa polityczne, przemycanie do Francji „swoich”, wysyłanie na pewną śmierć wrogów, grabież majątku państwowego, oczernianie się wzajemnie w oczach aliantów można jeszcze przyjąć za logiczną kontynuację przedwojennej walki politycznej. Nieco trudniej zrozumieć wątpliwości wskazujące na to, że powściągliwość faszystów wobec kształtujących się w początkach wojny ugrupowaniach podziemnych nie do końca świadczyła o nieudolności psów gończych Hitlera. Koper stawia szereg pytań i choć czasami wydawać się mogą nieco kontrowersyjne, jak poszukiwanie powiązań pomiędzy śmiercią Marty Zaleskiej i Krystyny Skarbek, to z pewnością pobudzają wyobraźnię.
Wiadomo, historię piszą zwycięzcy, a ukształtowana przez oficjalne władze wersja zdarzeń może się utrzymywać przez wieki, choć do końca nie jest prawdziwa. Odkrył to już i zastosował w swoich zapiskach kronikarskich Jan Długosz, a pewnie i wielu przed nim, choćby wspomnieć Juliusza Cezara i jego Wojnę galijską. Gdziekolwiek by prawda nie była, jedno jest oczywiste. Sceny... są rewelacyjną i pasjonującą wyprawą w przeszłość i nie sposób przejść obok nich obojętnie. Przywołane mniej (oddział superszpiegowskiej grupy Muszkieterów i podziemia lwowskiego) i bardziej znane (sprawa Sergiusza Piaseckiego i historia Rudolfa Weigla, profesora, który w swoim instytucie we Lwowie ocalił tysiące ludzi, karmiących wszy do wytwarzania szczepionki przeciw tyfusowi. Co ciekawe, profesor był potrzebny obu okupantom – zarówno Sowietom jak i faszystom, bo tyfus, jak wiadomo, nie ma uprzedzeń co do narodowości i światopoglądu ofiar) są swoistą „powtórką z historii" i pozwalają spojrzeć na sprawę życia podczas II wojny światowej w sposób bardziej ludzki, codzienny, ze zwykłym człowieczym zmęczeniem, strachem i rozgoryczeniem na rzeczy, które powinny być inne, niż są.
To doskonała lektura dla amatorów historii pierwszej połowy XX wieku, napisana barwnym językiem, pełna ciekawych i istotnych informacji, chwilami z pogranicza romansu, chwilami sensacji. Doskonała opowieść dla tych, którzy pragną zrewidować swoje poglądy na polski patriotyzm i wielkie ideały, których pełne są podręczniki. Dla pozostałych czytelników będzie to szalenie ciekawa lektura i okazja do poszerzenia własnej wiedzy. Polecam.