Lotta ma dopiero pięć lat i wszyscy uważają, że jest stanowczo za mała, by móc jeździć na rowerze. I chociaż dziewczynka złości się i awanturuje, tłumacząc, że potrafi jeździć na rowerze po kryjomu („po kryjomu” czyli w wyobraźni, bowiem Lotta utrzymuje, że umie robić wszystko to, co dozwolone dla jej rodzeństwa), to wielką przykrość sprawia jej obserwowanie starszego brata Jonasa i siostry Mia-Marii, ścigających się w dół ulicy na swoich pięknych jednośladach. Lotta ma tylko swój stary trzykołowy rowerek, marzy jednak o tym, żeby mieć już jego „dorosłą” wersję i móc zbierać pochwały za jazdę na rowerze prawdziwym. Nikt nie słucha Lotty – nikt poza Niśkiem, świnką przytulanką uszytą przez mamę. Dziewczynka spodziewała się, że wymarzony wehikuł dostanie na swoje piąte urodziny, tymczasem otrzymała samochodziki, książkę i huśtawkę, nawet torebkę – ale nie rower. Zadowolona z niespodzianek zapomniała na pół dnia o swoim pragnieniu, A kiedy już sobie o nim przypomniała, to postanowiła… podwędzić duży rower swojej cioci. Co z tego wyniknie? Przekonają się mali czytelnicy książki „Pewnie, że Lotta umie jeździć na rowerze”.
Historyjka napisana przez Astrid Lindgren przeznaczona jest tym razem dla najmłodszych odbiorców, dla kilkuletnich dzieci, które dłuższa opowieść mogłaby znużyć. Bajkowe ilustracje autorstwa Ilon Wikland poszerzają horyzonty wyobraźni. Nietypowe ujęcia (do tego przyczynia się lekko zaburzona perspektywa) i mnóstwo szczególików sprawia, że mali odbiorcy będą mogli oglądać książeczkę przez długie godziny i ciągle odnajdować w niej coś nowego. Rysunki utrzymane są w konwencji obrazków „fajansowych”: widać na nich zadowolone, szczęśliwe, pyzate dzieci w różnych sytuacjach – przede wszystkim wiążących się z zabawą.
Prace Wikland doskonale ilustrują przebieg wydarzeń, uzupełniają jednocześnie opowieść. Są bajecznie kolorowe, żywe, nasycone – i przyciągają uwagę. Na ogromnych rysunkach, zajmujących przeważnie większą część strony, każdy drobiazg został zaznaczony dokładnie – nawet płatki kwiatów jabłoni mają swoje wyraźne kontury. Wikland zatrzymywała na swoich ilustracjach kolejne sekwencje zdarzeń. Przy czym oprócz opisywanych przez Astrid Lindgren sytuacji, dopełnia ilustratorka opowieść poprzez odmalowywanie tła, którego nie ma w narracji. Lotta to okropnie rozkapryszone dziecko, płaczem próbuje wymusić spełnianie swoich zachcianek, jest marudna i rozpieszczona. Wpada jednak na pomysły, jakie mogą przyjść do głowy najmłodszym, co sprawia, że opowieść o tej bohaterce przypadnie do gustu małym odbiorcom: spotkają się oni z tymi samymi zmartwieniami, jakie są udziałem samej Lotty.
Fabuła książeczki dostosowana jest do wieku odbiorców i do ich wymagań. Warto od najmłodszych lat przekonywać dzieci do sięgania po lektury, warto też podsuwać milusińskim najlepszych autorów: a do takich bez wątpienia należy Astrid Lindgren – twórczyni uznana na całym świecie. Przygody Lotty to doskonała propozycja do czytania dla maluchów.
Podczas całego okresu drugiej wojny światowej Astrid Lindgren pisze dziennik, w którym opowiada o świecie w tym nieludzkim czasie, o codzienności...
Emil wie, że psot się nie wymyśla. One robią się same. Przecież nie chciał złapać taty w pułapkę na myszy… Ani wypuścić z pastwiska barana Blarena…...