Trudno nie zauważyć panującej obecnie mody na literaturę skandynawską. Na księgarskich półkach – zarówno tych przeznaczonych dla małych, jak i dużych czytelników – wciąż przybywa publikacji norweskich i szwedzkich pisarzy. Oczywiście poszczególne pozycje reprezentują różne gatunki (to nie tylko kryminały!). Wiele jednak posiada pewien charakterystyczny rys: oszczędność słów, prostotę zdań, które pozostawiają przestrzeń dla czytelniczej wnikliwości.
Do tej grupy można zaliczyć twórczość Svena Nordqvista – autora książek dla dzieci, znanego w Niemczech i całej Skandynawii przede wszystkim dzięki dwóm wykreowanym przez siebie postaciom: nieco mrukliwemu farmerowi i jego bystremu kotu. Minuta koguta to kolejna historyjka z ich wspólnego… podwórka.
Sympatyczny staruszek Pettson, wiejski gospodarz, podobnie jak sam autor posiada mały domek z ogródkiem i drewutnią, szopką na narzędzia i kurnikiem z dziesięcioma kurami. Przede wszystkim ma jednak wspaniałego przyjaciela – Findusa. Findus to kot (czyli bohater dość popularny we współczesnej literaturze dziecięcej), ale nie jakiś tam miejski leniuszek, wiecznie śpiący na parapecie lub fotelu, zamknięty w czterech ścianach wielkomiejskiego mieszkania. To pełen wigoru, pomysłowy wiejski kocur!
Taki kocur nie goni, oczywiście, za nakręcanymi myszkami czy piszczącymi zabawkami. On raczej drażni się z kurami (prawdziwymi: gdaczącymi i znoszącymi jajka). A przynajmniej tak było do tej porty, bo kury były najlepszymi koleżankami Findusa. Przynajmniej dopóki Pettson nie przyniósł na farmę koguta.
Findus od początku okazuje niezadowolenie. No bo właściwie do czego kurom, Pettsonowi albo jemu potrzebny jest kogut? Ja w całym swoim życiu ani przez sekundę nie potrzebowałem koguta – oświadcza dobitnie. Potem sytuacja jeszcze się pogarsza. Wychodzi na jaw, że koguty nie tylko nie znają się na żartach serwowanych kurom, ale jeszcze… pieją. Niektóre przez cały czas.
Biedny Findus! Jak poradzi sobie z nieznośnym dźwiękiem, co i rusz zmuszającym go do chowania się w pudełku na strychu? Czy pokojowe życie w tej kocio-kurzo-koguciej wspólnocie jest możliwe? Czy kompromis wprowadzony przez Pettsona przyniesie zadowolenie mieszkańcom gospodarstwa?
Ta dość oryginalna, choć stosunkowo prosta historia, staje się jeszcze ciekawsza dzięki swej warstwie wizualnej. Nordqvist posiada cenny (i praktyczny) dar – łączy umiejętności literackie z talentem ilustratorskim. Jego dynamiczne, śmieszne, pełne detali rysunki, na których twarze bohaterów jasno wyrażają emocje, nie tyle ilustrują, co znacząco wzbogacają tekst, bawiąc małych i dużych czytelników. Choć trzeba przyznać, że Findus nie wygląda na nich jak milutkie kociątko (poza sytuacją, gdy się wstydzi).
Tylko pewien szczegół powtarzający się na kolejnych obrazkach budzi wątpliwość: dlaczego Pettson serwuje swoim kurom… jajka na miękko? Toż to kanibalizm!
Findus, ukochany kot starego Pettsona, ma specjalny przywilej - obchodzi urodziny trzy razy do roku! Żadne urodziny nie mogą się obejść bez tortu,...
Trzecia książeczka z serii "Findus i Pettson" opowiada historie niecnych zamiarów sąsiada Gustavssona, który zamierza zapolować na kręcącego...