„Co by tu zrobić, żeby z niczego wyczarować piękny świat?” – zastanawia się Patussa. Książka Krystyny Siesickiej to próba odpowiedzi na to pytanie. Jak młody człowiek ma odnaleźć własne szczęście w świecie pełnym niebezpieczeństw, trudnych wyborów, rozstań i powrotów? Jak z niczego wyczarować piękny świat i cieszyć się życiem?
Patussa to po prostu Patrycja, nastoletnia dziewczyna, nieco zamknięta w sobie, odrobinę zbuntowana. Różni się od swoich rówieśniczek tym, że jej dziadek był Cyganem. Powieść Siesickiej, bardzo zresztą krótka, opowiada właśnie o niej, o nastolatce, która jak setki innych dziewcząt poznaje świat, zadaje sobie pytania, szuka własnej drogi.
Powieść ta to również fragment życia pewnej społeczności, w której pierwsze skrzypce gra oczywiście ksiądz i burmistrz. To zapis kilku dni z historii małego miasteczka, gdzie wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą. Nad tą społecznością zbierają się ciemne chmury, bo oto nadciąga powódź…
Siesicka jak zwykle nie ogranicza się do bohaterów nastoletnich. Pojawiają się tu dwie starsze panie – Małgorzata i Sabina, które emanują ciepłem i dobrocią. Pojawia się również ojciec Patussy – Iwo, który stracił żonę i właściwie sam boryka się z wychowywaniem córki. Jedną z ważniejszych postaci jest tajemnicza Roberta, która przyjechała z Amsterdamu, by robić lalki i sprzedawać je w internecie. Jej pracownia jest dla Patussy oazą, miejscem, w którym odzyskuje spokój i może przemyśleć wiele nurtujących ją spraw. To dużo starsza Roberta, a nie Wiola czy Natka, staje się najlepszą przyjaciółką głównej bohaterki. Wiąże się to bezpośrednio z tym, że Patussa nie ma matki i marzy o tym, by Roberta ją zastąpiła.
Oczywiście książka ta jest przede wszystkim o miłości. Pierwszej miłości, którą ciężko tym mianem określać, bo tak szybko przemija, taka jest niestała i płocha. O miłości ojca do córki. W końcu – o miłości dojrzałej, jaka zrodziła się między dwojgiem starszych ludzi.
Książka ta odwołuje się do bardzo popularnego w literaturze motywu lalki. Patussa śledzi w internecie witrynę Roberty, gdzie stale pojawiają się nowe pacynki. Wiele z nich zrobionych jest na podobieństwo ludzi. Patussa odnajduje tam Robertę, jej matkę, a w końcu siebie i swój życiowy kuferek, w którym panuje okropny bałagan. Z „lalkowej” scenki dowiaduje się, jaka była historia Roberty i dlaczego wyjechała ona z Amsterdamu. Po raz kolejny literatura przypomina nam, że jesteśmy tylko aktorami na scenie świata, lalkami, które nieustannie odgrywają swoją rolę, chociaż nie znają scenariusza.
Jest w tej powieści wiele ciepła, tak charakterystycznego dla autorki, jednak nie brak również swego rodzaju niepokoju. Niepokój ten budzi wspomniana powódź, potrzeba zorganizowania akcji ratowniczej, ale też pesymistyczne dzienniki telewizyjne i to, co dzieje się w życiu Patussy. Bo jej życie ciągle się komplikuje, a ona sama staje się coraz bardziej zrezygnowana.
Patussa jest zdecydowanie za krótka. Zaprzyjaźniamy się na dobre z bohaterami w momencie, kiedy musimy się z nimi pożegnać. Jednak warto zajrzeć do ich miasteczka i poznać każde z osobna. Autorka bowiem jak zwykle porusza wiele istotnych dla młodych ludzi spraw i wykazuje się ogromnym wyczuciem oraz sympatią wobec czytelnika.
Sherlock Holmes to ja. Starsza pani w spódnicy do kostek, w wielkim słomkowym kapeluszu na głowie, dodatkowo osłonięta od słońca chińską parasoleczką...
Joanna, Oleńka, Zuzia, Piotr, filolog orientalny i babuniaw roli głównej! To ich spotkacie w tej książce, która nie jest ani powieścią, ani poradnikiem...