„Pan Błysk” Johna Ronalda Reuela Tolkiena to przezabawna opowieść dla dzieci, przepięknie wydana i wzbogacona o barwne ilustracje autora trylogii „Władca Pierścieni”.
Pewnego dnia tytułowy bohater, Pan Błysk, postanawia kupić samochód. Jako, że nie posiada przy sobie wystarczająco dużo gotówki, pozostawia pod zastaw swój rower, po czym wsiada do auta i rusza w drogę. Niestety, niezręczność w prowadzeniu pojazdu sprawia, że nasz bohater szybko popada w tarapaty. W końcu wraz z przyjaciółmi, Panią Knoć i Panem Dniem, zostaje porwany przez trzy niedźwiedzie. Czy Pan Błysk skończy jako kolacja drapieżników? Czy Pani Knoć oraz Pan Dzień odzyskają swoją kapustę i banany? Kim (lub czym) tak naprawdę jest Żyrólik? Tego wszystkiego dowiedzą się najmłodsi czytelnicy z książeczki brytyjskiego mistrza powieści fantasy.
Największą chyba zaletą baśni Tolkiena jest jej lekkość oraz poczucie humoru autora. Zupełnie inaczej, niż w doskonale znanej dorosłym czytelnikom trylogii, „Silmarillionie” czy „Niedokończonych opowieściach” autor używa języka bardzo prostego. Książeczka bogata jest w dowcip słowny i sytuacyjny. Autor z upodobaniem wymyśla kolejne absurdalne sytuacje, każąc swym bohaterom popadać w kolejne tarapaty. Mimo tego historia układa się w spójną i wiarygodną całość, zręcznie unikając zwyczajnej głupoty, jaką przepełnione są niektóre książeczki dla dzieci.
Również świat przedstawiony nie jest tu – jak to w baśni bywa – realny. Pojawiają się tu personifikowane zwierzęta – na przykład mówiące ludzkim głosem niedźwiedzie – oraz fantastyczne stwory – jak na przykład wspomniany wcześniej Żyrólik. Mimo tego jednak autor stara się każdemu z bohaterów nadać indywidualne rysy. Stara się, by każdy z nich był w pewien sposób charakterystyczny. Na przykład atrybutem Pana Błyska jest niedzisiejszy cylinder nienaturalnych rozmiarów a bracia Tumańscy są niemożebnie grubi. Odmienne są też charakter i motywacje bohaterów tej opowieści. Dodatkowym „smaczkiem” dla miłośników twórczości Tolkiena okaże się wzmianka o Dziaduniu Gamgee, którego nazwisko przejął znany im z „Władcy Pierścieni” towarzysz Froda Bagginsa – Sam.
Integralną częścią książki są ilustracje samego autora. Tolkien napisać miał tę książkę około roku 1928 dla swoich synów. Gdy wiele lat później wydawca zaproponował mu opublikowanie „Pana Błyska” okazało się to niemożliwe ze względów technicznych – po prostu przedruk barwnych ilustracji byłby zbyt drogi. Na szczęście nowoczesne techniki drukarskie pozwoliły zmienić ten stan rzeczy – wydawnictwo Prószyński i S-ka publikuje książkę w twardej oprawie, a każdej zadrukowanej karcie towarzyszy facsimile rękopisu Tolkiena. Z pewnością brak rysunków mocno zubożyłby wspaniałą lekturę – mimo swej prostoty doskonale bowiem uzupełniają one narrację. Często zdarza się, że ilustracje oraz komentarze do nich pisane na marginesie głównego nurtu opowieści wywołują więcej śmiechu niż właściwa narracja.
W baśni Tolkiena brak wyraźnego morału. Bo też i nie ma tu wyjątkowego zła, które należałoby napiętnować – nawet złe niedźwiedzie w końcu decydują się pomóc naszym bohaterom i okazują się całkiem sympatyczne. Autorowi udaje się więc uciec od nachalnego dydaktyzmu, co sprawia, że lektura staje się jeszcze bardziej przyjemna i sprawi równie wiele radości najmłodszemu czytelnikowi, co i zdecydowanie starszemu (co nie znaczy: bardziej dojrzałemu) miłośnikowi twórczości Tolkiena.
BOGATO ILUSTROWANE, EKSKLUZYWNE WYDANIE JEDNEJ Z NAJSŁYNNIJESZYCH KSIĄŻEK W HISTORII W spokojnej wiosce w Shire młody hobbit Frodo zostaje obarczony...
J.R.R. Tolkien przetłumaczył ,,Beowulfa", staroangielski poemat z ok. VIII w., a spisany prawdopodobnie na początku XI w., w 1926 roku, kiedy miał 34 lata...