Praca u podstaw
Obcy ideom, które już zawojowały pół świata, ograniczamy się ciasnymi ramkami zwyczajów i etykiety; zamykamy drzwi nasze na kilka spustów przed każdym człowiekiem, który nie przynosi świadectwa o posiadanym majątku i wysokim pochodzeniu; zajmujemy się samymi błahostkami (…), prowadzimy bezczynne życie, nie znamy, co to praca i prawdziwe cierpienie, i dlatego jesteśmy wszyscy śmiertelnie chorzy na duchu (…) Nawet nie znając tych słów, tytułu książki, w której są zawarte, czy też nazwiska jej autora, możemy śmiało rozpoznać w nich charakterystyczną pozytywistyczną nutę. Zdanie to bowiem, wypowiedziane przez jednego z bohaterów powieści Elizy Orzeszkowej, doskonale portretuje uprzywilejowaną warstwę społeczną, która nie znalazła u pozytywistów względów, która jawiła się im jako pusta, zajmująca się tylko bezmyślnymi rozrywkami i romansami, stroniąca od poważnych nauk oraz pracy. A to właśnie praca – zarówno praca u podstaw, jak i organiczna – była podwaliną tego nurtu, podobnie jak miłość do ziemi, filozofia wiedzy oraz doświadczenie.
Te wszystkie cechy epoki znajdziemy u takich pisarzy, jak Zola, Prus czy Orzeszkowa - dziś nieco zapomnianych, niepopularnych, a nawet znienawidzonych od chwili wejścia ich twórczości do kanonu lektur szkolnych. Z roku na rok pogłębia się rozdźwięk pomiędzy wartościami zawartymi w tych książkach, a tymi, które kultywowane są obecnie, które wielu zapewniają miejsce w pierwszych szeregach firm czy w świecie polityki. Tymczasem Wydawnictwo MG przywraca zapomnianą nieco klasykę literatury czytelnikom, zmuszając do chwili zatrzymania się i refleksji nad tym, co w życiu ważne, co niesie prawdziwą wartość. Przykładem takich właśnie powieści może być Pamiętnik Wacławy. Ze wspomnień młodej panny ułożony, będący pozornie tylko zbiorem obrazów z przeszłości młodej, nieco naiwnej i kochliwej panny. Znajdziemy tu sporo przykładów zachowań piętnowanych przez pozytywistów, bohaterowie jawią się jako gromada utracjuszy, która na zbytki trwoni majątek, nie kalając swoich rąk pracą, a nawet pogardzając tymi, którzy jakąkolwiek aktywność podejmują, wnosząc swój wkład w rozwój społeczeństwa.
Bohaterka, z której wspomnieniami się zapoznajemy, to Wacława, młode dziewczę, które ukończywszy pensję dla panien, w perspektywie ma spędzenie roku w otoczeniu koronek i tiuli z frywolną matką oraz kolejnego – z ojcem parającym się pracą naukową, wyznającym kult wiedzy, ceniącym ludzi, którzy pracą własnych rąk bądź umysłu potrafią utrzymać siebie i swoje rodziny. Wychodząc za nauczyciela akademickiego, matka Wacławy popełniła w oczach jej rodziny mezalians, zaś związek ten – pomimo głębokiego uczucia – nie przetrwał próby czasu oraz różnicy charakterów i oczekiwań wobec życia.
Choć ojciec w korespondencji prowadzonej z córka starał się zaszczepić w niej pozytywistycznego ducha i ochronić przed fałszywym blichtrem salonów, nie można winić Wacławy, że dała się omamić złoconym karocom, przepychowi salonów czy czułym słówkom kawalerów, tłumnie ustawiających się w kolejce do ręki pięknej debiutantki. Tyle tylko, że wszystkie te miłosne zapewnienia brały się nie z potrzeby serca, ale z konieczności zapełnienia pustej kasy majątkiem Wacławy bądź też z pragnienia powiększenia majątku własnego. Niestety, konkurenci nie wiedzą jednego – matka Wacławy tonie w długach, sama licząc na intratne małżeństwo córki. Trzeba jej jednak oddać sprawiedliwość, bowiem nie wywiera ona na Wacławie presji, doskonale rozumiejąc powody, dla których córka odprawiła starającego się o nią Henryka, potępiając też zachowanie Agenora czy Lubomira, którzy widzieli w dziewczynie wyłącznie źródło zaspokojenia swoich różnorakich potrzeb. To właśnie Lubomir wygłosił cytowaną płomienną przemowę - szkoda jednak, że jego szlachetny rys szpeci fałszywa, kochliwa natura.
Nie mija rok, kiedy Wacława, z pełnej wiary w miłość i ludzi istoty o czystym sercu i duszy, staje się osobą głęboko rozczarowaną światem pełnym bogactwa, ale i fałszu, pełnym dwulicowych ludzi, w którym jedyną ostoją wydaje się mieszkający w modrzewiowym dworze hrabia Witold. Zostaje zatem odesłana do ojca, który zaszczepia w niej miłość do nauki, który przekonuje o konieczności dalszego kształcenia, u boku którego zarabia swoje pierwsze pieniądze, udzielając prywatnych lekcji. Trzy lata spędzone na wytężonej pracy nadały jej życiu kierunek. Wacława obrała cel, którym było uczenie innych. Nie spodziewała się jednak, że wkrótce stanie się to nie tylko wyborem, ale i koniecznością, bowiem nad matką wisi widmo bankructwa, a nawet utraty domu. Czy Wacławie uda się dzielnie stawić czoła przeciwnościom, jakie przyniesie przyszłość? Czy, kultywując pozytywistyczne idee i wartości, zdoła godnie żyć? Czy wreszcie znajdzie kogoś, kto by ją w jej pozytywistycznych działaniach wspierał, a także… kochał?
Pamiętnik Wacławy rekomendowana jest miłośnikom twórczości Charlotte Brontë, choć ja nie odważyłabym się dokonać takiego porównania. Twórczość obu autorek jest bowiem w równym stopniu niepowtarzalna, zaś przesłanie płynące z ich powieści, odmienne. I choć Wacława może irytować swoją naiwnością, można postrzegać ją jako idealistkę. Choć jej porywy mogą być uważane za niestałość, można dostrzec w niej niewinne dziewczę, pragnące romantyzmu i czekające na prawdziwa miłość. Dojrzała Wacława zdumiewa swoją determinacją, troską okazywaną matce, pracowitością i przekonaniem o swojej roli w społeczeństwie. Ta metamorfoza bohaterki w pełni pozwala dostrzec zachowania i wybory pochwalane przez pozytywistów, pozwala mieć też choć cień nadziei, że i we współczesnym społeczeństwie zmiana taka jest możliwa…
Botaniczne pasje Elizy Orzeszkowej są silnie obecne w jej twórczości literackiej. Ze spojrzeń w przestworza i z pilnego przypatrywania się ziemi...
Wydana w 1878 r. powie ć przez wielu uznana została za objawienie. Pisarkę od dawna interesowało życie, kultura i religia Żydów i w tej powie ci starała...