Smutny koniec wielkiej miłości
I Prosiaka w końcu dopadło nieuniknione. Zakochał się. Nie, nie platonicznie w gwieździe serialowej, filmowej, estrady, teatru czy operetki. Nawet nie w postaci z książki. W prawdziwej dziewczynie, z krwi i kości.
Ona ma na imię Anka. Bez przerwy żuje gumę. Prawdopodobnie chce mieć odpowiedniego pecha w ustach lub pozbyć się resztek jedzenia, tak szkodliwych dla szkliwa zębów. Fajna dziewczyna i fajne zakochanie się. Tylko trochę krótkie - ot, miesiąc. Choć było tak fajnie, Anka zrywa. A jak do tego dochodzi? Tego dowiemy się z kolejnego tomu opowieści dosyć rysunkowej, zatytułowanego P.Rosiak i zabójczy bąk. Jeśli komuś słowo "bąk" kojarzy się z... tym właśnie zjawiskiem, to ma rację. Nie wiem, dlaczego, ale w kulturze anglosaskiej bąk to coś niezwykle zabawnego. Puszczanie bąków, purkanie wywołuje u cywilizowanych ludzi, dumnie kroczących w XXII wiek, napad niepowstrzymanego śmiechu. Zwłaszcza, kiedy zdarza się w innej strefie węchowej, np. w filmie. Poświęcanie problemom jelitowym takiej uwagi wydaje się mocno przesadzone. Dla mnie jest to jak dotąd najsłabszy tom cyklu o przygodach P.Rosiaka. Ech, gdyby nie owe bąki, opisywane, analizowane i ilustrowane... Pozostała część fabuły jest w porządku. To pomieszanie świata nastolatka i wyobrażeń dorosłych o świecie młodego człowieka. Ironiczne, prowokujące, chwilami zabawne. Tak jak wtedy, kiedy patrzymy na parę siedzącą na jednej kanapie i romantycznie esemesującą do siebie podczas oglądania X Factora. Miesiąc pozytywnych emocji Piotrka kończy się, ale tego, co przeżył i co widział, nikt mu już nie zabierze. Także świadomości, jak to jest mieć złamane serce.
A jak się wszystko zaczęło? Pięknie. P.Rosiak chodził na zajęcia z matematyki dla piątoklasistów. Tam spotkał Anię. Nasze spojrzenia skrzyżowały się nad plastikowymi klockami i się zakochałem. Cóż, z tego, że wybranka serca nie jest zbyt błyskotliwa. Serce nie sługa. Anka nie radzi sobie z tabliczką mnożenia, ale moje serce błyskawicznie rozłożyła na czynniki pierwsze. Nie umie dodawać, ale podniosła do potęgi miłość, którą do niej czułem. Takie były miłe uczucia początki. A koniec? O tym można przeczytać w książce P.Rosiak i zabójczy bąk. Humor, rysunki, sposób myślenia i wypowiadania P.Rosiaka raczej nie zaskoczą czytelników znających pozostałe tomy. Jeśli ktoś ich nie akceptuje, nie powinien sięgać po tę książkę. Treść, jak wspomniałem, nie jest równa, miejscami okazuje się zabawna, miejscami - trochę niesmaczna. De gustibus...
Na kartach do gry dołączonych do książki tym razem niepodzielnie króluje... Leon. Nie, nie żaden tam zawodowiec. To doświadczony przez życie kolega P.Rosiaka.
Zabawne perypetie szkolne chłopca napisane w formie pamiętnika. Konwencja tekstu przeplatanego czarno-białymi rysunkami. Jak "Dziennik Cwaniaczka"....
Oto Piotr Rosiak - w skrócie P.ROSIAK. Dla rodziny i kumpli Prosiak. Nawet nauczyciele tak mówią. Prosiak ma odstające uszy i sterczące jasnorude włosy...