Na dobry dreszczowiec powinny składać się: trzymająca w napięciu, skomplikowana fabuła, zaskakujące i szybkie zwroty akcji, łączące się na końcu, pozornie niemające ze sobą nic wspólnego wątki oraz ostro zarysowane, wiarygodne postaci. Błędem byłoby powiedzieć, że „Ostatnie pożegnanie” Reeda Arvina pozbawione jest któregoś z tych elementów. Błędem byłoby jednak również powiedzieć, że „Ostatnie pożegnanie” jest doskonałym dreszczowcem.
Młody prawnik, Jack Hammond miał przed sobą obiecującą przyszłość; pracował w prestiżowej kancelarii, wygrywał większość rozpraw sądowych. Jednak, angażując się w sprawę związaną z posiadaniem narkotyków przez pewnego Latynosa, stracił kontrolę nad pracą i złamał wszystkie zasady, jakimi się kierował. Uwikłał się w romans z Violettą Ramirez, która w niedługim czasie po wygranej rozprawie została zamordowana przez Latynosa. Romans Jacka Hammonda ujrzał światło dzienne, a młody prokurator został zdegradowany do obrońcy drobnych złodziejaszków, narkomanów i typów spod ciemnej gwiazdy. Pewnego dnia, siedząc w swojej malutkiej kancelarii, Jack Hammond dowiaduje się o śmierci Douga, przyjaciela jeszcze z czasów studiów. Po wstępnych badaniach policja sugeruje samobójstwo, spowodowane przedawkowaniem narkotyków. Hammond nie zgadza się z tą opinią, wiedząc o tym, że Doug panicznie bał się igieł.
Młody prawnik postanawia zająć się sprawą dawnego przyjaciela. Odwiedza mieszkanie, w którym mieszkał Doug, a które usytuowane było w McDaniels Glen, dzielnicy biedy, swoistym getcie Atlanty zamieszkanym głównie przez afroamerykanów. W mieszkaniu Douga, w jednym z pokojów znajduje ścianę oklejoną fotografiami i wycinkami z gazet przedstawiającą śpiewaczkę operową, Michele Sonnier. W tym samym pokoju stoi również komputer, do którego Jack bezskutecznie próbuje się dostać. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności, młody prokurator trafia na hakera, Koszmara, który pomaga mu w odszukaniu cennych informacji zawartych na twardym dysku komputera Douga. W tym samym czasie, rozpoczynają się problemy Jacka. Wikła się w niebezpieczny romans z Michele, zostaje wzięty „pod lupę” nie tylko przez z ludzi z McDaniels Glen, ale przede wszystkim przez współpracowników i samego męża śpiewaczki, Charlesa Ralstona, właściciela firmy biotechnologicznej Horizn. Zaczyna się wyścig z czasem. Prokurator ze wszystkich sił stara się zdobyć dowody na to, że Doug został brutalnie zamordowany, a pracownicy Horizn – zatrzeć wszystkie ślady.
Oprócz głównego wątku, jakim niewątpliwie była sprawa śmierci Douga, w „Ostatnim pożegnaniu” czytelnik odkryje wiele wątków pobocznych, z których na pierwszy plan wysuwa się sekretne życie i tajemnicza przeszłość Michele Sonnier. Autor dość ciekawie zarysowuje również kontury dzielnicy Glen; jej upodlenia, biedy i niedostatku. Jednym z głównych problemów, jakie Reed Arvin próbuje naświetlić w swojej powieści, jest także dyskryminacja rasowa i nierówności, jakie z sobą niesie czarny kolor skóry. Pod rozwagę bierze również autor fakt, jak bardzo skomplikowane są ludzkie emocje i uczucia. Próbuje wyjaśnić, jakie motywy skierowały bohaterów na takie a nie inne ścieżki, jakie decyzje spowodowały konkretne działania.
Czegoś jednak brakuje w „Ostatnim pożegnaniu”. Być może główną jego wadą jest zbyt powierzchowne potraktowanie podjętych tematów albo trochę zbyt płytka analiza psychologiczna bohaterów. Na zaledwie pozytywną ocenę książki składać się może również dość mierne obycie autora w temacie biotechnologii, inżynierii genetycznej czy informatyki. Język powieści jest bardzo prosty. Popadając natomiast w dygresje związane z uczuciami czy rasizmem, narrator zmienia się w sędziwego filozofa. Kontrastuje to z dość dosadnymi, bezpretensjonalnymi dialogami powieści. Całość jest jednak mimo wszystko spójnym, napisanym z pomysłem, niebanalnym kryminałem.
Dla Thomasa Dennehy, starszego prokuratora hrabstwa Davidson, w Tennessee, Nashville stało się zupełnie obcym miastem. Dziesięciolecia napływu imigrantów...