O zbrodniach popełnianych z polecenia Stalina (bo jakkolwiek nieprzyjemnym osobnikiem by się nie wydawał, osobiście i własną ręką, jak się wydaje, muchy nie skrzywdził w czasie swego wieloletniego panowania) słyszy się coraz więcej i coraz więcej pojawia się o nich publikacji. Ale jeśli sprawa takiego Katynia po latach posuchy została zalana publikacjami rozważającymi problem z każdej możliwej strony, to wiele tematów zostaje opisanych w jednej lub dwóch samotnie stojących na półce pozycjach. Tak właśnie jest ze sprawą aresztowań najwybitniejszych radzieckich lekarzy na początku lat 50, która to doczekała się własnej książki, dopiero za sprawą jednego z uczestników wydarzeń, Jakowa Rapoporta, znanego moskiewskiego patologa, autora „Ostatniej zbrodni Stalina 1953: spisku lekarzy kremlowskich”.
Nie jest to książka stricte popularnonaukowa i historyczna, w której w oparciu o najrozmaitsze źródła, ich podobieństwa i różnice, tworzony jest spójny i wszechstronny obraz wydarzeń. Rapoport pisze głównie na bazie wspomnień i duża część „Ostatniej zbrodni…” to próba rozrachunku z własną przeszłością, uporządkowania i rozliczenia zarówno siebie, jak i rodziny, przyjaciół i współpracowników z tego, jak radzili sobie z reżimem i jego śmiertelnie nieśmiesznymi absurdami. Reszta, może niewiele ale zawsze przeważająca, ukazuje nam środowisko medyczne Związku Radzieckiego w czasach stalinowskich - najwybitniejsze jednostki, największe odkrycia, ale także największe naukowe blefy i najgorszych badaczy. Sam tytułowy spisek pozostaje niejako w cieniu tych dwóch tematów, nawet jeśli autor stara się go wrzucić na siłę w światło jupiterów – w porównaniu z nimi informacje Rapoporta o kryminalnych z natury przemyśleniach Stalina i jego służb bezpieczeństwa wydają się naprawdę mało zajmujące i raczej miałkie.
Choć wspomnienia bywają zawodne, a opisy na ich podstawie częstokroć są równie mało wiarygodne co stronnicze, to jednak właśnie one stanowią o sile tej książki. „Ostatnia zbrodnia…” zgrabnie i z gracją balansuje na granicy między naukową obojętnością a osobistymi uprzedzeniami, trzyma się z dala od poetyki i kwiecistych opisów przeżyć wewnętrznych autora, nie stanowi łzawej próby udowodnienia sobie i innym, że wszystkie problemy w życiu wynikały z istnienia totalitarnego reżimu, kiedy sam autor był rycerzem bez skazy. Rapoport w sposób rzeczowy, spokojny i najczęściej wyważony przedstawia i wyjaśnia sytuację swoją i swoich znajomych; przedstawia historie mu znane bądź zasłyszane, i konfrontuje z własnymi przemyśleniami i refleksjami. Interesująca sama w sobie jest też tematyka, a dokładnie przedstawienie radzieckiej medycyny i uprawiających ją lekarzy i naukowców. Rapoport, sam będący częścią tego środowiska, potrafi pokazać czytelnikowi jego prawdziwe oblicze, często naprawdę zaskakujące i zadziwiająco pełne absurdów.
Ważne jest też to, że jest to książka dodrze napisana i forma nie jest potraktowana po macoszemu w stosunku do treści. Rapoport pisze prosto, nie wpadając w naukowy żargon, a i stara się rozładowywać atmosferę przez liczne anegdoty i żarty. Bystry, inteligentny i zajmujący opis połączony jest jeszcze do tego z, co godne jest właśnie naukowca którym autor bez wątpienia jest, uporządkowaniem i wewnętrzną hierarchią tekstu. Nawet jeśli większość książki to dygresje, to jednak łatwo jest śledzić główną treść, jaką jest domniemany spisek lekarzy.
Ale najpierw trzeba te wątek główny odnaleźć, a jest on niestety tak mały i rachityczny, że może to być zajęcie dość czasochłonne. Autorowi brakuje informacji o zakulisowych działaniach, dokumentacji, procedurach, przyczynach i skutkach całej afery; próbuje jak może złożyć z zasłyszanych informacji i własnego doświadczenia spójny obraz, jednakże nie bardzo mu to wychodzi. Być może z sympatii do innych lekarzy i chęci opisania właśnie środowiska lekarskiego; tego akurat ci nam przyjemny dostatek.
„Ostatnia zbrodnia…” to książka zadziwiająco przyjemna w czytaniu i wnosząca niejedno zarówno do wiedzy historycznej, jak i ogólnej, czytelnika. Sięgnąć po nią mogą bez wahania nie tylko miłośnicy literatury historycznej, ale choćby medycyny czy psychologii. Bardzo dobrze napisana, książka Rapoporta stanowi zadziwiająco przyjemny sposób na spędzenie wolnego czasu.