Zastanawialiście się kiedyś, co by było, gdyby to dzieci rządziły światem? Bo Ewa Ostrowska najwyraźniej tak. Mało tego – efekt jej zastanawiania się wypada dość interesująco, zwłaszcza dla maluchów, dla których wydawnictwo Skrzat przeznaczyło serię „Z supełkiem” – cykl książeczek lekko zbliżonych do dawnych publikacji spod szyldu „Poczytaj mi, mamo”, ale też stawiających sobie za cel pomoc najmłodszym w odnalezieniu się w „trudnych sytuacjach”, dorosłym natomiast wyjaśnia, jak zrozumieć dzieci. Autorką tych książeczek jest Ewa Ostrowska.
W krótkich historyjkach podejmuje ona ważne dla obu stron – dla rodziców i ich pociech – tematy, a że przy okazji czyni to atrakcyjnie dla tych drugich – warto ten cykl popularyzować. „Ósmy cud świata króla Jędrusia” to książeczka w całości czerpiąca z wyobraźni. Przedstawione tu wydarzenia zahaczają miejscami o świat realny, lecz trudno się spodziewać, by Ostrowska próbowała przez swoją bajkę uwolnić świat o despotycznych władców. Bardzo ładnie podejmuje za to temat rozsądnego i miłego zachowania, uprzejmości, przyjaźni czy sympatii dla innych. Jędruś lubi się bawić samochodzikami – tymczasem okazuje się, że musi objąć władzę w doprowadzonym na skraj bankructwa królestwie. Trudno przypuszczać, że dziecko da radę uratować cały naród, ale Jędruś nie przejmuje się niczym: z pomocą doradców i zupełnie bez kompleksów wypracowuje program rozwoju kraju. Śmiałe decyzje nie podobają się władcy ościennego kraju – despotycznemu królowi Bramberbakerowi. Chociaż król Jędruś nie chce zwady z nikim, będzie musiał stawić czoła problemom. Czy zdoła uratować swój kraj?
Krótka opowieść Ewy Ostrowskiej wykorzystuje świat fantazji – do reguł dziecięcej wyobraźni dopasowała autorka fabułę, tak, że przedstawiona tu bajka spodoba się dzieciom. „Ósmy cud świata króla Jędrusia” to historia nieprzewidywalna, a i odkrywcza. Autorce udało się pouczenie o właściwym zachowaniu zamaskować całkowicie – tak, że dzieci wchłoną morał bez zastrzeżeń. Poza tym opowieść jest ciepła i sympatyczna, krzewi pozytywne uczucia, podsuwa też pomysł na zabawę.
Agnieszka Kłos opracowała całą książeczkę w niebieskiej tonacji – te rozwiązania graficzne są oczywiście mocno związane z treścią historyjki, a jednocześnie także uprzyjemniają lekturę. Nie ma tu zbyt wiele miejsca na rysunki, z konieczności ogranicza się ich liczbę (choć obrazki są obecne na każdej stronie w zredukowanej do postaci i rekwizytów formie) – dlatego też umieszczanie tekstu na błękitnych kartkach ma też spore znaczenie. Kusi cała seria „Z supełkiem” krótkimi, lecz skomplikowanymi opowiastkami, ładnym, starannym opracowaniem i problemami, które porusza.
Izabela Mikrut
Aniołki z ulicy Śliwkowej to pełna humoru opowieść o rezolutnej Fredzi, która z paczką przyjaciół przeżywa zwariowane przygody. Jest w nich miejsce na...
Bogna, uczennica renomowanego liceum nie potrafi zaaklimatyzować się w nowym środowisku, wśród rówieśników z bogatych i wpływowych...