W 1942 roku został zaproszony do projektu mającego zapewnić światu pokój. W Los Alamos, na terenie ośrodka wojskowego USA, trwały prace nad utworzeniem bomby atomowej. W arcytajnej misji zwanej Projektem Manhattan odegrał kluczową rolę w stworzeniu broni, która miała zniszczyć świat.
Robert Oppenheimer, syn emigranta, niemieckiego Żyda, geniusz, doskonale wykształcony fizyk, który nienawidził pracy w laboratorium uniwersyteckim, stał się jednym z symboli tajnej wojskowej misji USA.
Niezwykle ambitny i bardzo pracowity, absolwent Oxfordu i Uniwersytetu w Getyndze, twórca ośrodka badań nad fizyką kwantową w Berkeley w Kalifornii, ojciec bomby atomowej, jak nikt inny rozumiał zagrożenia płynące z jej stworzenia. Kai Bird i Martin J. Sherwin w książce Oppenheimer. Triumf i tragedia ojca bomby atomowej piszą o uczonym jak o Prometeuszu, tytanie, który wykradł bogom ogień, aby ogrzać nim ludzkość. Za to dobro bogowie ukarali go wiecznym cierpieniem. Bo tak jak Prometeusz, któremu orzeł co nocy wyrywał wątrobę, tak Ameryka odrzuciła geniusza i oskarżyła go o zdradę, o sprzyjanie komunizmowi i o działanie na szkodę kraju.
Kim zatem był Robert Oppenheimer?
W liczącej przeszło siedemset pięćdziesiąt stron biografii słynnego fizyka nie znajdziemy odpowiedzi na to pytanie. Autorzy pokazują w niej drogę, jaką Oppie przeszedł od genialnego ucznia i wyjątkowego studenta, przez zdumiewającego nauczyciela i współtwórcę Projektu Manhattan, po człowieka odrzuconego przez społeczeństwo, złamanego i poniżonego. Ukazują jego delikatną osobowość, wielkie, wszechogarniające pragnienie przyjaźni i dramatyczne próby ucieczki przed bliskością innych ludzi. Pokazują człowieka pełnego sprzeczności, odważnego i powściągliwego, błyskotliwego i popełniającego straszliwe gafy, twardego i zdecydowanego, balansującego na granicy choroby psychicznej. Poznajemy geniusza, który zmienił świat i przeraził się tego, co stworzył.
Był dyplomatą, udało mu się nakłonić przywódców wojskowych armii USA do pozostawienia mu pełnej niezależności w pracy, a także zagwarantowania, że wojskowi nie będą w żaden sposób ingerowali w wymianę informacji między uczonymi. Jednocześnie, z uwagi na swoje poglądy i przeszłość, został powiadomiony, że kontrwywiad zawsze będzie go śledził i nadzorował. Był niezależny, a przez to niebezpieczny dla służb specjalnych USA. W jednym z wywiadów udzielonych radiu BBC powiedział: Otwarte społeczeństwo, nieskrępowany dostęp do wiedzy, niesformalizowane i nieskrępowane zrzeszanie się ludzi dla ich dobra, oto, co składa się na wielki, złożony, wciąż rozszerzający się i ulegający nieustannym zmianom, bardziej wyspecjalizowany i rozwinięty technicznie świat, będący mimo to światem ludzi. Czy był idealistą, który nie rozumiał zasad świata, w którym przyszło mu żyć?
W 1953 roku, kiedy w Ameryce przygotowywano przeciwko niemu sądowy proces o zdradę, Oppenheimer wygłosił w BBC serię czterech wykładów radiowych, skierowaną do milionów słuchaczy na całym świecie. Opowiadał o tym, co dzieje się w fizyce atomowej, nie stroniąc od komentarzy natury filozoficznej. Zaskoczył odbiorców i zafascynował ich swoją erudycją. Był geniuszem, ojcem nowoczesnej fizyki, tym, który niósł ludzkości światło. Ale to nie powstrzymało oskarżycieli, którzy chcieli widzieć w nim zdrajcę. Jednak rozgłos wobec sprawy, korupcja wymiaru sprawiedliwości w okresie maccartyzmu tylko umocniły sławę wybitnego fizyka, czyniąc z niego męczennika nauki. Ponad tysiąc stu uczonych z całego kraju podpisało petycję w jego obronie. Była porównana do słynnego listu Emila Zoli w obronie Alfreda Dreyfusa. A jednak Robert Oppenheimer został skazany i pozbawiony dostępu do wszelkich projektów naukowych o militarnym zakresie. Dla oskarżycieli był komunistą.
Przeżycia 1954 roku nie pozostały bez wpływu na zdrowie naukowca. Zmarł na nowotwór trzynaście lat później. Jego prochy spoczęły w oceanie.
Tytaniczna praca autorów książki Oppenheimer. Triumf i tragedia ojca bomby atomowej składa się na opowieść o wielkim i kontrowersyjnym człowieku, niewolnym od słabości. Ta historia, pełna interesujących faktów z życia osobistego Oppiego, przypomina podróż przez najczarniejsze lata historii USA XX wieku. To także analiza dramatycznej historii ludzkości, która, choć dąży do nieśmiertelności, zawsze wybiera drogę autodestrukcji, niszcząc przede wszystkich tych, którzy mogą ją zbawić.
Bardzo polecam.