Twórcy komiksu, poszukując inspiracji do tworzenia nowych albumów, często sięgają po znane, klasyczne już niemal opowieści. Najczęściej je reinterpretują, usiłują rozpocząć swą narrację w miejscu, w którym oryginalna historia się zakończyła, grają z konwencją, mieszają gatunki, tworząc barwne, często – ironiczne kolaże. Z tego nurtu wyrastają również „Opowieści Szeherezady” Sergio Toppiego. Włoski artysta jednak nie stara się zmieniać fabuły oryginału. Wybiera najbardziej interesujące opowieści pochodzące z „Baśni z 1001 nocy”, czasem nieco tylko je skracając, po czym skupia się na stworzeniu wyjątkowo oryginalnej i efektownej warstwy graficznej.
W albumie Toppiego znajdujemy opowieść o człowieku, który przechytrzył dżina, historię o wiernym sokole, poznajemy losy człowieka zdradzonego przez braci oraz tajemniczego podróżnika z odległych krain. Każdą historią jej autorka – Szeherezada – kupuje sobie kolejny dzień życia. Tak, jak jej królewski słuchacz, Szachrijar, tak i czytelnik tej książki nie może oderwać się od wspaniałych opowieści. Z niecierpliwością przewraca się kolejne karty albumu w wyczekiwaniu na następne historie, na przemian zachwycając się żywą narracją i wspaniałą szatą graficzną.
Ta zresztą przykuwa uwagę już od pierwszych stron albumu. Niemal wszystkie opowieści zamieszczone w książce są zilustrowane czarno-białymi rysunkami. Zachwyca bogactwo kreski – rysunki są ogromnie szczegółowe. Mimo tego jednak trudno uznać, by ilustracje Toppiego były realistyczne – choć proporcje i kształty postaci pozostają zbliżone do rzeczywistych, składają się na nie geometryczne wzory lub symboliczne kształty, przywodząc na myśl rysunki kubistyczne. Miejscami nadmiar szczegółów jest tak wyraźny, że elementy tła zlewają się w całość z fragmentami ciał bohaterów. Odcinają się od scenerii jedynie najważniejsze szczegóły. Zachwyca po prostu gra światłocienia – warsztat ilustratora jest naprawdę znakomity.
Album nie jest jednak typowym komiksem, bowiem każda strona stanowi tu integralną całość. O ile w klasycznym komiksie na jednej stronie zamieszczonych jest kilka odrębnych, obramowanych rysunków, które wiąże ze sobą przede wszystkim chronologia wydarzeń, o tyle w albumie Toppiego – nawet jeśli na stronie znaleźć można kilka niezależnych prostokątów, to stanowią one estetyczną całość. Często fragment jednego rysunku jest elementem kolejnego – na przykład na jednej ilustracji widzimy trzonek noża, w którego ostrzu – będącym już elementem następnego rysunku – odbija się jedna z postaci. Zdarza się też, że na pierwszym planie umieszczony zostaje rekwizyt kluczowy dla danego fragmentu narracji – jej bohaterowie zaś pozostają niejako w tle. Nieco przypomina to rysunki egipskie, na których ranga danego człowieka decydowała o wielkości jego rysunkowego wizerunku. Warto podkreślić, że Toppi często nie stara się ilustrować akcji czy dokładnie przedstawiać przebiegu wydarzeń – te poznajemy przede wszystkim z tekstowej narracji.
Dwie spośród zamieszczonych w albumie historii ukazane zostały w pełnym kolorze. Tu światłocień – choć również bardzo ważny – pozostaje jednak niejako na dalszym planie, najważniejsza jest gra barw, często mocno kontrastujących ze sobą, co sprawia wrażenie baśniowości tych opowieści.
Warto podkreślić, że – wbrew pierwszemu wrażeniu – komis ten można przeglądać wspólnie z nieco starszymi dziećmi. Toppi nie stara się epatować wyuzdaną seksualnością czy przesadną brutalnością – nawet, kiedy mówi się o odciętej głowie, zilustrowana jest ona jako umieszczona w nieprzezroczystym naczyniu. Ponadto ilustrator stara się zachować przesłanie oryginału – generalnie nieuczciwość czy zło zostają tu ukarane, w cenie są za to spryt i odwaga. Oryginalność sposobu przedstawienia świata, znakomita szata graficzna i niecodzienna konwencja oraz interesujące prowadzenie narracji sprawiają, że album Toppiego to lektura obowiązkowa dla każdego miłośnika komiksu. To książka, która z pewnością zachwyci nawet najbardziej wybrednych czytelników.