L jak literatura i życie
Hedonizm – pogląd, doktryna, uznająca przyjemność, rozkosz za najwyższe dobro i cel życia, główny motyw ludzkiego postępowania. Taka definicja nie oddaje jednak w pełni charakteru, sposobu i stylu życia Jerzego Kędzierskiego. Jakie zatem określenie do niego pasuje? Może… smakosz – degustator słowa i ludzkich zachowań? Może… malarz postaci – realista? A może po prostu człowiek, który ma odwagę żyć w taki sposób, o jakim wielu z nas marzy? Jesteśmy jednak zbyt tchórzliwi, zaprogramowani na karierę i pochłonięci konsumowaniem świata, by móc dostrzec piękno zielonego tramwaju, uśmiech kasjerki w banku czy zapach starej książki. Kreując obraz samego siebie, mało kto zdobędzie się na odwagę, by powtórzyć za autorem: Czytanie jest dla mnie jednym ze sposobów, by trochę dłużej czuć się dzieckiem. Mało kto z pewną dozą ironii przyzna: Zawsze lepiej jest zachłysnąć się sobą, niż sobą zadławić. Tkwiąc głęboko w przyszłości, zapominamy, że życie toczy się „tu i teraz” i potrzebujemy silnego wstrząsu, by, choć przez chwilę oddać się refleksji nad sobą i wartościami, jakimi się kierujemy. Potrzebujemy wstrząsu, by móc spojrzeć na siebie z dystansem i odpowiedzieć sobie na pytanie: „Kim jestem?”.
Opowieść mężczyzny, który zarabia śpiąc Jerzego Kędzierskiego, opublikowana nakładem wydawnictwa Rosemaria, to właśnie taki bodziec, katalizator zmian dla wszystkich, których uwierają buty z noskami i krawat, ściśle opinający szyję. To książka o literaturze przez duże "L" i o ludziach. To pozycja, którą się kocha lub nienawidzi, wobec bohatera której pałać można zazdrością i świętym oburzeniem maskującym tak naprawdę podziw wobec jego odwagi. To (nie)pamiętnik, w którym autor - bibliofil, bukinista, tłumacz z języka czeskiego – portretuje zarówno mieszkańców Poznania, jak i ogół społeczeństwa, pochłoniętego pogonią za sukcesem i złudnym poczuciem bezpieczeństwa, utożsamianym z ilością zgromadzonych przedmiotów.
Bohater gromadzi tylko książki i pocztówki, a właściwie nie tyle je kolekcjonuje, co rozdaje i sprzedaje na aukcjach, pozostawiając sobie przyjemność spotkań z czytelnikami dzięki „odbiorom osobistym” (my zaś poznajemy plejadę postaci – osób różnej płci, w różnym wieku, dla których książka i wszystko, co z nią związane, to wartości nadrzędne). Wspomniałam o hedonizmie, bowiem autor (bohater) wydaje się właśnie takim człowiekiem, nurzającym się w przyjemnościach, jakie niesie z sobą codzienność. Lektura w łóżku o poranku, leniwe śniadanie i kawa, sączona w jednej z miejskich kawiarni, godziny spędzone na obserwacji otoczenia i jego absurdów – tak upływa dzień za dniem, zaś ich rytm wyznaczają kolejne zajęcia fitness i różne formy aktywności. Któż by nie marzył o takim życiu…
Autor celebrowaniem swojego prostego życia prowokuje do zastanowienia się nad tym, co tak naprawdę nas powstrzymuje przed podążeniem jego śladami. Co stoi na przeszkodzie, by od świtu oddawać się lekturze książki Teologia jako sztuka życia, na obiad pochłaniać Pisma podróżnicze Petrarki, zaś dzień zakończyć uczestnictwem w wernisażu? Może strach przed innością i ryzyko związane z wyborem życiowej drogi? Jeśli tak, to Opowieść mężczyzny, który zarabia śpiąc może zburzyć ten bezpieczny, idealny świat wykreowany przez media i specjalistów od marketingu.
Książka jest z rodzaju tych, które nie mieszczą się w kategorii bestsellerów, wzbudzają bowiem zbyt wiele niepokoju. Czytelnik, który będzie miał przyjemność obcować z tekstem Jerzego Kędzierskiego, wyjdzie z tej przygody odmieniony. Opowieść mężczyzny, który zarabia śpiąc to wyjątkowy materiał, do którego można wracać, wciąż odnajdując nowe fragmenty warte zapamiętania czy też książki, które przeczytać warto, a nawet -trzeba. To tekst, pełen urwanych myśli, spostrzeżeń, podróży i nas samych, odbijających się w oczach autora.