Niezawisłe sądy
Mało jest na świecie ludzi, którym nie objawił się jeszcze fenomen Johna Grishama. Ten prowadzący praktykę adwokacką pisarz, znany choćby z tak głośnych tytułów jak „Czas zabijania” czy „Raport pelikana”, łączy w swoich książkach realizm z precyzją, odtwarzając największe zbrodnie, rządowe afery i pozwalając podejrzeć działania wymiaru sprawiedliwości niejako „od kuchni”.
Zajmujący od wielu lat czołową pozycję na listach bestsellerów Grisham powoli wydaje się tracić rozpęd. Na horyzoncie pojawił się groźny konkurent, który nie tyle dorównuje znakomitemu mistrzowi prawniczych thrillerów, co go nieznacznie wyprzedza. Czas na przedstawienie oskarżonego – chodzi tu o Michaela Connelly`ego, znanego polskim czytelnikom choćby z powieści „Cmentarzysko”.
Właśnie jestem świeżo po procesie... O, przepraszam… po lekturze „Ołowianego wyroku”. W języku policji wspomniany tytuł oznacza zabójstwo będące prostym sposobem wymierzania sprawiedliwości , a co więcej - daje gwarancję, że za winą będzie szła kara. Taka zemsta nie jest oczywiście ani legalnym, ani poprawnym moralnie sposobem zadośćuczynienia, dlatego też muszą istnieć instytucje, które gwarantują uczciwy proces i sprawiedliwy wyrok.
W jednej z takich rozpraw uczestniczy Mickey Haller, rozwiedziony adwokat po przejściach, na dodatek z odwykowym epizodem w tle. Nie ma on jednak nic wspólnego z życiowym nieudacznikiem ani miernym adeptem prawa. Haller jest bystry, przenikliwy, ponadprzeciętnie inteligentny, a czytelnik spotyka go w momencie przejęcia niezwykle intratnej praktyki adwokackiej. Został wyznaczony spadkobiercą przez kolegę z palestry, Jerry`ego Vincenta, a kiedy ofiarodawca ginie w tajemniczych okolicznościach – Mickey Haller wraca do gry.
Wśród przejętych klientów jest Walter Elliot, prezes i właściciel wytwórni filmowej Archway Picture. Znana wszystkim w Hollywood osobistość jest oskarżona o zamordowanie swojej żony i jej kochanka w willi w Malibu. Wszystko zdaje się przemawiać przeciwko Elliotowi – na jego dłoniach znajdują się liczne ślady powystrzałowe, na moment morderstwa producent nie ma alibi, a na dodatek żona nosiła się z zamiarem rozwodu, co było równoznaczne z utratą części olbrzymiego majątku.
Sława plus zdrada zakończone morderstwem to niezwykle smakowity kąsek dla dziennikarzy, ale też dla przedstawicieli prawa, a perspektywa zrobienia kariery dzięki sprawie Elliota wydaje się szczególnie nęcąca. Może to stanowić wyjaśnienie faktu, że podczas śledztwa popełniono szereg błędów proceduralnych, a broni, z której zostały zastrzelone ofiary, nigdy nie odnaleziono.
Te uchybienia są szansą dla Michaela Hallera, który niczym taran rusza do natarcia. Wraz z byłą żoną i wspaniałym detektywem Cisco Wojciechowskim (tu polski akcent) dopasowują do siebie fragmenty układanki, a obraz, który się pojawia, jest szokujący. Na dodatek sprawa morderstwa Vincenta wciąż nie jest wyjaśniona, Hallera ktoś wyraźnie próbuje się pozbyć, na światło dzienne wypływa też sprawa korupcji. Kim jest tajemniczy członek ławy przysięgłych? Skoro wszyscy kłamią, to komu można zaufać? Czemu Walter Eliot jest tak pewien wygranej? I wreszcie, czy w sprawę wmieszane są mafia i FBI? Na te pytania odpowiedzi szuka Haller i trzeba przyznać, ze jest o dziesięć kroków przed czytelnikiem. Zaskakujące zwroty akcji, nowe dowody i poszlaki w sprawie, wszystko to sygnowane znakiem jakości Connelly`ego. Z zapartym tchem uczestniczymy w rozprawie, prowadzimy dochodzenie i wspieramy adwokata w jego walce o osobistą pomyślność. Chcemy jeszcze i jeszcze, co jest znakiem, że autor spisał się nad wyraz genialnie.
„Ołowiany wyrok” jest znakomitym thrillerem prawniczym, który zdecydowanie wykracza poza ramy przeciętności. Kto wie, może już niedługo to Michael Connelly będzie tym, na którym wzorować się będą inni pisarze? Gwiazda Grishama przygasła, bowiem dzięki „Ołowianemu wyrokowi” pojawił się ktoś lepszy. Z zapartym tchem będę czekała na kolejne starcie, rozgrywające się nie na sali sądowej, ale w sercach i umysłach czytelników.
Harry Bosch podejmuje pracę prywatnego detektywa. Nie ma własnego biura, nie wydaje ani centa na reklamy i ostrożnie dobiera klientów, ale jego renoma...
Renée Ballard znów pracuje w trybie nocnym, na komendę w Hollywood wraca o świcie, gdzie zastaje obcego mężczyznę przeszukującego stare szafki z aktami...