Były spiski i spiski maskujące spiski i niektórzy (…) spiskowali tylko po to, by mieć temat do rozmowy.
Bohater Milesa Camerona powraca i od razu ładuje się w kolejną kabałę. Tym razem Czerwony Rycerz przyjmuje zlecenie, które prowadzi kompanię najemników w sam środek spisku zmierzającego do obalenia, a nawet zamordowania cesarza.
Czerwony rycerz był znakomitym przykładem militarnej fantastyki, stawiającej na opisy walk, potyczek i starć zbrojnych, opisanych tak, że czytelnik dosłownie czuł pot i krew zmagających się ze sobą przeciwników. Okrutny miecz zabiera nas na dwór cesarza, więc naturalną koleją rzeczy kwestie militarne schodzą na drugi plan, ustępując dyplomacji, intrygom i wyrafinowanym spiskom.
Cameron wraca w stare miejsca, miejsca, które w poprzednim tomie były areną bitew i starć wszelkiego rodzaju. Pokazuje żmudną pracę chowania zabitych i próby przywrócenia choćby pozorów normalności. To jeden z wielu drugoplanowych wątków, budujących nastrój jego powieści. Nie wszystkim jednak może przypaść do gustu duża liczba motywów pobocznych, które czasami przysłaniają główną oś wydarzeń, spychając poczynania najemników na drugi plan.
Pisarz pokazuje nareszcie niesławną rodzinę głównego bohatera, pozwalając zrozumieć motywację Gabriela, który od tego toksycznego grona uciekł w okrutny świat najemników. Na scenę wracają bohaterowie z pierwszego tomu oraz pojawiają się nowi, uniwersum znacznie się rozrasta i wypełnia skomplikowanymi postaciami, których wątki są równie ciekawe, co ten przynależny Czerwonemu Rycerzowi.
Ponadto okazuje się, że zwycięstwo nad Głogiem nie oznacza końca walk z Dziczą. Pokonany czarnoksiężnik nadal posiada znaczną moc, która może zagrozić ludzkości. A, jakby tego było mało, okazuje się być zaledwie marionetką w rękach znacznie potężniejszego wroga.
W kontynuacji swojej powieści autor wraca do sprawdzonych chwytów: naszpikowanej wydarzeniami akcji, opisywanej z wielu perspektyw, wypełnionej różnobarwnymi i nietuzinkowymi postaciami. Okrutny miecz, choć wypełniony jest mnóstwem wydarzeń, to część znacznie spokojniejsza: potyczka nie goni już potyczki, za to kolejne spiski ujawniają swoje drugie dno, sojusze okazują się tylko pozornie korzystne, a przeciąganie popleczników na swoją stronę nie ma końca.
Z przyjemnością wraca się do mrocznego świata, tak podobnego do naszego średniowiecza, a jednak wypełnionego autorskimi pomysłami pisarza, który ponownie udowadnia, że jego wyobraźnia nie zna granic.
Zapomnijcie o Jerzym i smoku. Zapomnijcie o sir Lancelocie i rycerskich opowieściach. To będzie brudna robota. Poleje się krew, pofruną flaki. Oto najemny...
Czerwony Rycerz bez wahania występował przeciwko rycerzom, armiom i potędze cesarstwa. Walczył na rzeczywistych i magicznych polach bitewnych, a obecnie...