[…] czy literatura czerpie soki z dramatów egzystencji ludzi, ich szarpania się, sukcesów i klęsk? Czy ona raczej tworzy wirtualną rzeczywistość, która - jak wiele rzeczy w tym kraju - odstaje od prawdy. Czy współczesna literatura nie służy bańkom mydlanym?
Marek Nowakowski, Okopy Świętej Trójcy. Rozmowy o życiu i ludziach, Zysk i S-ka, Poznań 2014, s. 90.
Jakże istotne są to pytania na temat kondycji współczesnej literatury, która straciła kontakt z rzeczywistością, stając się wyłącznie produktem rozrywkowym, a więc jałowym. Zebrane w jednym tomie i opublikowane już po śmierci wybitnego pisarza rozmowy, które ukazywały się na łamach „Tygodnika Solidarność” w latach 2010-2012, to nie są wywiady dziennikarskie. To są długie, często prowadzone pewnie przez wiele dni rozmowy, dotyczące nie tylko twórczości Marka Nowakowskiego, ale również jego doświadczeń biograficznych, przygód intelektualnych, fascynacji życiem, ludźmi i sztuką. To próba szukania porozumienia z artystą, dotarcia do tajemnic uprawianej przez niego sztuki, czyli literatury, oraz jego osobowości.
Czytając książkę, można odnieść wrażenie, że Krzysztof Świątek, który przeprowadzał rozmowy z autorem Księcia nocy w ciągu dwóch lat, obcował z nim jak z bliskim przyjacielem, dzięki czemu czytelnikowi udziela się serdeczna atmosfera ich spotkań. Bliscy przyjaciele bowiem swoim widzeniem świata i ludzi, swoją wyobraźnią i uczuciowością sprawiają, że wzbogacamy się o ich doświadczenie. Myślę, że takie poczucie nie było obce dziennikarzowi, gdy rozmawiał z Markiem Nowakowskim. Krzysztofa Świątka interesuje „całe Ja” pisarza, jego wnętrze, sposób patrzenia na siebie, otaczającą rzeczywistość, wybory, na koleje swojego losu i spotykanych ludzi.
Ktoś, kto dobrze zna dorobek Marka Nowakowskiego i śledził jego wcześniejsze wywiady, nie będzie zaskoczony poglądami, wizjami, interpretacjami czy decyzjami pisarza. Mimo to nawet dla takiej osoby lektura może być inspirująca i zmuszająca do refleksji. Bo każdy artysta posiada swoją wiedzę tajemną nie tylko o grozie życia, ale i o jego urodzie. Ten temat porusza każdego człowieka, bowiem każdy z nas zastanawia się czasem nad sensem egzystencji. Na takim między innymi wątku osnute są prezentowane rozmowy. Książkę, będącą swoistym testamentem, zamyka rozmowa Nowakowskiego z Grzegorzem Eberhardtem, stanowiąca alfabet autora Weseka raz jeszcze.
Zmarły w tym roku pisarz był nieporównanym gawędziarzem, czułym obserwatorem żywiołu ludzkiego i współczesnej Polski (w tym sceny politycznej naszego kraju) oraz niezmordowanym perypatetykiem. Te cechy jego osobowości najbardziej odsłaniają zawarte w zbiorze rozmowy. Marek Nowakowski, jak sam wyznał, wyraża konsekwencję w poglądach, choć nie dogmatyczną. Dlatego, jak mówił Krzysztofowi Świątkowi, trzeba starać się porozumieć się z każdym człowiekiem niezależnie od jego statusu społecznego, wykształcenia i zawodu, a także światopoglądu. Bo w dyskusjach, nawet jeśli interlokutorzy zahaczają o śliskie tematy, w tym polityczne, rozmówcy powinni przerzucać się argumentami, a nie obelgami. Pisarz ubolewał nad ostrą polaryzacją wśród Polaków, a przecież w wolnej, zdekomunizowanej Polsce mieliśmy być wobec siebie bardziej ludzcy, otwarci i prawdziwi. Krytykował postawę aspołeczną i egoistyczną. Niepokoiła go bierność Polaków wobec spraw państwowych, popadanie w konformizm, oportunizm. O młodym pokoleniu też nie miał najlepszego zdania, Twierdził, że rzekomo światłe, znające wszystkie czynności świata nowoczesnych technologii - staje się odmóżdżone, coś mu amputowano.
Walorem publikacji są soczyste, wręcz mistrzowskie portrety znajomych i przyjaciół, takich jak Stefana Kisielewskiego, Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, Janusza Szpotańskiego i Jana Józefa Szczepańskiego, a także cenionych przez niego pisarzy, między innymi Józefa Mackiewicza, Izaaka Babla i mało znanej rosyjskiej pisarski, Zinaidy Gippius. Wspomina choćby, że do Herlinga-Grudzińskiego żywił kult adepta, ale zastrzega jednocześnie, iż nie bałwochwalczy. Taki sam stosunek miał do pozostałych wymienionych ludzi pióra.
[…] w Paryżu odwiedzaliśmy naszego wspólnego przyjaciela, malarza Janka Lebensteina. Jakieś wina, wódki, wspólne rozmowy. Herling był świetnym kompanem do włóczęgi i gaduły. Palił też chciwie, więc razem kopciliśmy. Janek też. Kopcenie, picie i gadanie - nie ma nic lepszego, jak jest jeszcze porozumienie i każdy dowiaduje się czegoś od drugiego. Czyli rozmowa twórcza, bogata, a nie jałowy bełkot. Ale czuło się w nim ból. Że jest na pustyni jako pisarz. Porównywał się do Gombrowicza, który też z głuchej ciszy - z dalekiej Argentyny - nagle wystrzelił i zdobył zachodni świat. Pisarz chce mieć wielu odbiorców. Nie dla chóru pochwalnego, tylko by ludzie go czytali i mówili o tym, co pisze. Nieważne - krytycznie czy pochwalnie, ale żeby mówili.
W tym świetle Okopy Świętej Trójcy to przede wszystkim opowieść o literaturze jako o sposobie na życie. Proponuje ona różne wizje i wybory, jest obrazem życia w ciągłej przemianie, niepewności i sporach, buntach i zachwytach. Ukazuje kipiel ludzkich losów. Według Nowakowskiego jej obowiązkiem jest angażowanie się w rzeczywistość, boksowanie z nią i pokazywanie prawdy. Gdy w pewnym momencie rozmówcy schodzą na temat istoty dyskusji i tego, czy jest erudycja, pisarz stwierdza:
Erudycja - nie po to, żeby błyszczeć w gronie rozmówców, ale by karmić duszę. Sam jako szczeniak widywałem takich ludzi - dziś nazywam ich bezinteresownymi inteligentami.
Okopy Świętej Trójcy to zaproszenie na ubogacające spotkanie właśnie z takim bezinteresownym inteligentem.
Znakomity pisarz powraca do PRL roku 1968. Na obraz czasów „spraw marcowych” składają się krótkie opowiadania, impresje i udramatyzowane scenki:...
MySQL to jeden z najpopularniejszych systemów obsługi relacyjnych baz danych. Działa on w wielu systemach operacyjnych i, co ważne, jest darmowy. Inne...