Marzenia się spełniają
„Marzenia się spełniają” – ile razy uważaliśmy te słowa za zwyczajny, banalny frazes. Wszak w spełnienie marzeń wierzą tylko dzieci… Skrycie jednak pragniemy być posiadaczami małych, białych domków z ogródkiem, pragniemy zwiedzać świat, nauczyć się grać na gitarze, zatańczyć salsę na hiszpańskiej plaży albo stać się posiadaczkami czerwonych szpilek. Wszystkie te marzenia klasyfikujemy jako mrzonki, jako coś nierealnego. I choć poprawiają nam one humor, uszczęśliwiają, podświadomie sabotujemy ich spełnienie.
O tym, że marzenia rzeczywiście się spełniają, jeśli się tylko bardzo, bardzo czegoś pragnie, przekonuje nas Kamila, dwudziestoczteroletnia bohaterka najnowszej powieści Katarzyny Michalak. Ogród Kamili, opublikowany nakładem wydawnictwa Znak, to ciepła i emocjonalna opowieść o marzeniach, tęsknotach, ale także utraconym zaufaniu i zranionym sercu. Odnaleźć możemy na kartach powieści nadzieję na lepsze jutro, motywację do działania oraz wiarę, że wszystko może się zdarzyć, że mądry los w odpowiednim momencie postawi na naszej drodze życia odpowiednie osoby. I choć nic nas nie zaskakuje, choć wszystko to już było, choć bohaterowie mogą wydać się nieco naiwni, a cała historia „wyssana z palca”, to jednak czy nie o pozytywną energię chodzi, czy nie tego poszukujemy w książkach Michalak, wierząc, że autorka te oczekiwania spełni?
Kamila jest bezrobotną absolwentką studiów wyższych, mieszkającą ze swoją ciocią w małym nowohuckim mieszkaniu. Po śmierci matki stateczna księgowa przyjęła siostrzenicę po swój dach i przelała na nią całą swoją miłość, kojąc ból nie tylko po stracie matki, ale zranione serce po odejściu pierwszej wielkiej miłości. Choć to serce nigdy nie zapomniało Jakuba, mężczyzny, którego spotkała jako szesnastolatka i którego okłamała odnośnie swojego wieku. Zniknął on z jej życia nagle, zaś ona od ośmiu lat pisze do niego e-maile, w ten sposób radząc sobie z traumą, zapewniając go o swojej miłości, ale też i… nienawiści. Nikomu nie zwierzyła się z tego, co zaszło pomiędzy nimi, a codzienność oswaja zatapiając się w książkach oraz marzeniach o różanym ogrodzie i starym domu. Marzeniach, co do których jest przekonana, że nigdy nie będą mogły się spełnić. Jak bowiem z marnej pensji cioci sfinansować taki zakup - szczególnie, że perspektywy zawodowe Kamili ograniczają się do pracy w charakterze kasjerki.
Dlatego też intratna propozycja pracy jako hostessy dla firmy sprzedającej ekskluzywne garnki, połączona z obietnicą stażu w Mediolanie, wydaje się prawdziwym zrządzeniem losu. Tyle tylko, że w ostatniej chwili dziewczyna rezygnuje z wyjazdu, zaszywając się znów w ciasnym pokoju. Ta oferta uruchamia jednak całą lawinę wydarzeń, w wyniku których Kamila przenosi się do Warszawy, gdzie nadzorować ma remont starego domu w Milanówku. Willa przy ulicy Leśnych Dzwonków jest niczym wyjęta z jej snów i marzeń, a na dodatek zleceniodawca określił profil przyszłej właścicielki domu – dziewczyny łudząco podobnej do Kamili. Renowacji podlegać mają nie tylko mury starego domu, ale urządzone ma być również przytulne wnętrze i ogród…
Dziewczyna z zapałem bierze się do pracy - tym bardziej, że jej przełożonym, prezesem warszawskiej filii firmy developerskiej, jest niezwykle przystojny Łukasz Hardy, któremu eteryczna istota o wielkich oczach wyraźnie zawróciła w głowie. Tyle tylko, że uczucie do podwładnej obarczone jest wysokim ryzykiem – jego przyjacielowi i szefowi wyjątkowo się to zacieśnienie stosunków nie podoba…
Wiele się dzieje na kartach powieści - znajdziemy tu zarówno śmiech, jak i łzy, a przy tym plejadę barwnych postaci. Michalak pisze bajkę - nierealną, jak to z bajkami bywa. Jednak nie wszystko jest tu w różowym kolorze naiwności i niewinności. Są tragedie, takie jak śmierć matki czy wydarzenia z czasów zamachu w londyńskim metrze, jest niepełnosprawna sąsiadka – jego ofiara, jest handlarz żywym towarem oraz próby manipulacji uczuciami. Słabą stroną Ogrodu Kamili są niestety papierowi bohaterowie, szczególnie sama Kamila – egzaltowania, płaczliwa i niezdecydowana istota, na której życiu wciąż kładzie się cieniem niejasne wydarzenie z przeszłości.
Długo zastanawiałam się, co jest nie tak z postaciami z książki i doszłam do wniosku, iż największą ich wadą jest to, że są po prostu… postaciami z książki. Są przerysowane, hałaśliwe, nie sposób obdarzyć tych bohaterów sympatią czy choćby wczuć się w ich sytuację. Podobnie jest z fabułą – teoretycznie nie można jej nic zarzucić, a jednak zabrakło tego elementu, dzięki któremu zanika cienka bariera pomiędzy światem literackim a rzeczywistością. Tym elementem jest minimalna chociaż doza prawdopodobieństwa, której tu, niestety, zabrakło. To sprawia, że trudno wyobrazić sobie siebie samego w miejscu bohaterów, trudno nam jest wciągnąć się w wydarzenia. Jesteśmy zaledwie biernymi obserwatorami, co odbiera niemal całą przyjemność płynącą z lektury. Niemal, bowiem Michalak udało się zachować z poprzednich jej powieści coś niezwykle cennego – poetyckość tekstu i malowniczość słów, dzięki którym niemal czujemy zapach róż w wymarzonym ogrodzie Kamili, naszą skórę ogrzewają słoneczne promienie, zaś w czasie burzy słyszymy rozpaczliwy krzyk jej sąsiadki. Dlatego też, choć Ogród Kamili uważam za najsłabszą powieść w dorobku autorki, to wierzę, że kolejne dadzą mi możliwość przeniesienia się do innego świata, podobnie jak było w przypadku Roku w Poziomce czy Sklepiku z Niespodzianką.
Każdy pragnie być kochany, każdy, bez wyjątku. Miłość jest nam niezbędna do życia jak oddychanie, a kto twierdzi inaczej, ten kłamie - albo jest bez serca...
Od czasów ,,Ani z Zielonego Wzgórza:" nie było tak wzruszającej książki! Trzymająca w napięciu historia o poszukiwaniu własnego miejsca na ziemi, potrzebie...