Recenzja książki: Ofiara w środku zimy

Recenzuje: Damian Kopeć

Życie i zbrodnia w stylu Ikei

Kryminał powinien według niektórych autorów spełniać zupełnie inną rolę niż tylko rozplątywanie ciekawej zagadki kryminalnej. Powinien zgłębiać umysł człowieka, szczególnie tego zdeprawowanego. Powinien analizować przemiany społeczne. Powinien sięgać do głębi, drążyć, burzyć, wydobywać na wierzch. Tylko czy wtedy będzie w nim jeszcze miejsce na zasadniczy w tym rodzaju literatury wątek kryminalny? Przecież jest tyle innych gatunków, które podejmują ważkie, głębokie, poważne tematy. Dlaczego więc podpinać je do literatury kryminalnej? Czyżby z tego powodu, że owa literatura po prostu lepiej się sprzedaje?

W powieści Monsa Kallentofta wątek kryminalny jest ważny, ale nie najważniejszy. Cóż jest ponad nim? Wiwisekcja współczesnego społeczeństwa szwedzkiego, a przynajmniej jego części, dość w sumie patologicznej. Opisywanie trudności życia określonych grup społecznych - policjantów, dziennikarzy, przestępców, ludzi żyjących na marginesie. Udowadnianie tezy, że świat jest pełen zła, które w nim króluje (szczególnie dotyczy to lasów) i nie widać żadnych szans na jego abdykację. Odkrywanie, że zło towarzyszy człowiekowi współczesnemu i to w formie coraz bardziej rozwiniętej, przybierając coraz bardziej wymyślne kształty. Udowadnianie, że postępowi ludzkości towarzyszy stały postęp w czynieniu życia innych piekła na ziemi.

Kallentoft wydaje się na swój sposób zafascynowany złem. Z jednej strony niby je tylko opisuje i ocenia, z drugiej - włącza w to wszystko bardzo silne emocje, przygniata czytelnika obrazami i słowami. Dokonując analizy zbrodni, nie ukazuje tak naprawdę wszystkich czynników na nią wpływających, wybiera tylko te, które sam uważa za ważne. Tylko czy owe pominięte lub słabo uwypuklone elementy są mało istotne?

Dzisiejsi pisarze chcą sprawiać wrażenie ekspertów od ludzi: psychologów, kryminologów, psychiatrów, dziennikarzy, policjantów, lekarzy sądowych, historyków, socjologów. A w rzeczywistości nimi po prostu nie są. Owszem, przeprowadzają rozmowy, czytają książki i gazety. I co? Czerpią wiedzę o świecie z czytania i analizowania cudzych opinii o rzeczywistości, a nie z niej samej. Miast siły mniej czy bardziej dla nas ciekawych osobistych doświadczeń serwują nam zlepek cudzych poglądów na życie i człowieka. Nie chcą już tylko bawić, chcą pouczać, kształtować, wpływać. I to pod wygodną, bezpieczną przykrywką literackiej fikcji. Mając często niewiele przeżytych lat, własnych doświadczeń i szerokiego oglądu rzeczywistości. Pycha nagminnie dotyka twórców. Pisząc emocjonalne, wyraziste i działające na innych książki, zmieniają ich sposób patrzenia na życie, broniąc się zarazem przed ponoszeniem za to jakiejkolwiek odpowiedzialności.

Na drzewie wiszą nagie zwłoki potężnego mężczyzny. Jest surowa gotlandzka zima. Minus trzydzieści stopni. Mróz zamraża oddech tych, którzy odważają się wyjść z budynków. Przybyli na miejsce policjanci są zszokowani bestialstwem zbrodni. Wyrażoną w nim pogardą dla zamordowanego człowieka. Niestety, nieliczne ślady nie prowadzą w żadnym konkretnym kierunku. Jakie były motywy? Kto dopuścił się morderstwa? Pojawiają się oczywiste pytania bez prostych odpowiedzi. Poszukiwanie ich zajmie nam kilkaset stron, a i tak dla wielu odpowiedzi nie będą satysfakcjonujące.

Ofiara żyła na obrzeżach społeczeństwa. Była nieprzystosowana i nieakceptowana w swoim otoczeniu. Była obiektem różnorakich kpin i żartów, dokuczliwych zachowań i zwyczajnej ludzkiej obojętności - tak naturalnej w dzisiejszym „szybkim” i nie wtrącającym się w życie innych świecie. W ten świat muszą teraz wkroczyć prowadzący dochodzenie - w świat ludzkiej samotności i cierpienia. W świat ukrywanych myśli i zachowań, postępków, którymi nikt nie chwali się na zewnątrz.

Jak każde dochodzenie, także i to opiera się na zbieraniu zeznań, na poszukiwaniu związków, odkrywaniu tajemnic z przeszłości. A to nigdy nie jest łatwe. Ludzie północy ukazani są tu jako zamknięci i małomówni, otuleni w kokony własnych spraw. Policjanci narzekają na to społeczeństwo, wciąż je krytykują i negatywnie oceniają. W gruncie rzeczy są jednak tacy sami.

Główną bohaterką jest komisarz Fors Malin. Wychowuje córkę Tove, która jest w trudnym okresie dojrzewania. Były mąż Fors zajmuje się nią na przemian z policjantką. Pani komisarz w żaden sposób nie potrafi ułożyć sobie życia. Po nieudanym, z wielu przyczyn, związku nie potrafi ponownie się zaangażować. Sama tak naprawdę nie wie, czego chce. Powrotu męża? Nowej miłości? Seksu bez zobowiązań, o ile coś takiego w ogóle istnieje? Żyje zatem w pochłaniającej ją powoli samotności.

Autor zastosował w książce pewien zabieg: dziwną, męczącą narrację. „Malin dopija kawę”. „Pańszczyzna miłości, myśli Malin”. „Lekarskie getto, myśli Zeke”. „Miłość, myśli Zeke, albo jest, albo jej nie ma”. „Stąd ta opalenizna, myśli Malin”. „Malin dopija kawę, wstaje”. Taki zabieg rzadko się spotyka w rozbudowanych powieściach. Jest on bowiem zwyczajnie męczący dla czytelnika. I tak jest właśnie w tym przypadku. O ile wstawki tego rodzaju mogłyby być nawet interesujące, utrzymanie owego stylu narracji w całej powieści jest głównie irytujące. Forma może wywołać zachwyt ważnych krytyków, ale większość z nich - o czym niestety świadczą często ich wypowiedzi - nie czyta książek do końca.

Spotyka się tu w miarę ciekawa historia z nieciekawą formą. Fabuła potrafi wciągnąć, zagadka - zainteresować. Płyną strumyki świadomości. I to nie realistycznej, a bardziej literackiej. Możemy nawet poznać myśli i uczucia ofiary, która zdaje się komentować prowadzone śledztwo i jego postęp, obserwując wszystko gdzieś spoza granicy życia. Życie, jak wszyscy wiemy, łatwe nie jest. Autor stara się nam to udowodnić również poprzez formę powieści: męczy nas, utrudnia zrozumienie, przygnębia i epatuje ponurymi obrazami oraz negatywnymi emocjami.

Obraz życia tu zaprezentowany to nieustanny trud, w którym nie ma miejsca na radość, uśmiech, szczęście. W każdym razie tu nie spotkamy postaci, którym się one przydarzają. Wydaje się, jakby autor pisał, będąc w silnej depresji - chyba, że jest to tylko celowa, wystudiowana poza. Jego bohaterowie borykają się z rozpadem małżeństwa, kłopotami w pracy, niezrozumieniem, samotnością, strachem, chorobami najbliższych. Czyżby to był jakiś przekrój szwedzkiego społeczeństwa? Tak czy siak - to przerażające! Nieustannie sączona jest w nasze umysły podskórna myśl: jak się możesz cieszyć skoro świat jest tak pełen zła. Tego zła dopuszczają się chwilami nawet policjanci, którzy jednak traktowani są zadziwiająco ulgowo: wszak usprawiedliwia ich ciężka praca i nieustanne stresy. Tylko policjanci wydają się zresztą być tu ludźmi jakoś wrażliwymi, zaangażowanymi społecznie. Jakże to jest odmienne od typowych obrazków z życia oglądanych przez nas w mediach.

Autor przeprowadza krytykę współczesnego społeczeństwa. Margines jest niedobry, klasa średnia jest zła. Posiadanie domu, rodziny, robienie kariery, jakaś forma zadowolenia z życia są czymś zdecydowanie nagannym. Najlepiej być po rozwodzie, schorowanym, nie potrafiącym się dogadywać z kolegami z pracy, nadużywającym alkoholu - to jest w stanie wzbudzić sympatię i zrozumienie pisarza. Tylko tacy ludzie są ciekawi. Złożeni, zmęczeni, zagubieni na własne życzenie.

Artyści często w swojej twórczości mówią więcej o sobie niż o otaczającym ich świecie. Optyka ich spojrzenia jest bowiem skrzywiona osobistym, jednostkowym doświadczeniem. Oskarżają innych w swoich utworach o czyny, myśli, zaniedbania, które często były lub są ich udziałem. Tym sposobem szukają usprawiedliwienia dla samych siebie, wina z indywidualnej staje się zbiorową, poprzez przeniesienie na wiele osób odpowiedzialność zgrabnie się rozmywa. Tak można by sobie jakoś wytłumaczyć zdecydowanie negatywny wydźwięk tej powieści. To monochromatyczny, pesymistyczny obraz kawałka nowoczesnego społeczeństwa: przepici, zmęczeni, obojętni, rozbite rodziny, schorowani, zamknięci w beznadziejności, stosujący przemoc fizyczną i psychiczną. Czyżby autor sam tego doświadczył? A może to tylko - jak już wspominałem - taka wyrafinowana poza, swoista fascynacja obecnym w świecie złem, świadomość co jest modne i oczekiwane na księgarskim rynku?

To powieść zdecydowanie nie dla każdego. Osobom przeżywającym trudności, w tzw. „dołku”, w nastroju przygnębienia czy depresji zdecydowanie jej nie polecam. Trudno ją po prostu nazwać rozrywką.

Kup książkę Ofiara w środku zimy

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Ofiara w środku zimy
Książka
Ofiara w środku zimy
Mons Kallentoft
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy