Dewastacja i ruiny. Tyle pozostaje z cywilizacji
Książka Odcięta ręka i inne wojenne opowieści Blaise’a Cendrarsa (1887-1961) pierwsze wydanie miała na polskim rynku już w roku 1965, wznowiono ją ostatnio w 1999 roku. Obecne wydanie różni się jednak od poprzedniego. Jest zbiorem wszystkich tekstów prozatorskich Cendrarsa, francuskiego prozaika i poety szwajcarskiego pochodzenia, poświęconych I wojnie światowej. Teksty te poprzedza krótka przedmowa napisana ręką Miriam Cendrars, córki pisarza. Tom otwiera Apel do cudzoziemców mieszkających we Francji, które to wezwanie do aktywnego udziału w walce w 1914 roku podpisał Cendrars. Wśród zawartych w książce tekstów, oprócz najdłuższej tytułowej Odciętej ręki (1946) możemy znaleźć również nowelę Zabiłem (1918), opowiadania Kanalarz z Londynu (1937), W ciszy nocnej (1945) oraz Krwawiłem (1938). Obecne wydanie Odciętej ręki, solidne, w twardej oprawie, zwraca uwagę jakością, drobiazgowością licznych krytycznych przypisów, starranością opracowania, notą bibliograficzną.
Blaise Cendrars uczynił bohaterem utworów zebranych w tym tomie wojnę. Wojnę w której sam brał udział i która - a nie jest to określenie, jak czasami bywa, na wyrost - zupełnie zmieniła jego życie. Zmieniła nie tylko poprzez to, co uczynił i co przeżył, również poprzez trwałe kalectwo w postaci utraty prawej ręki. Cendrarsa nie interesuje jednak sama wojna jako taka, jako zmaganie narodów, bój wielkich armii, wysiłek społeczeństw. Opisuje ją i analizuje autor poprzez losy konkretnych ludzi, których poznał, towarzyszy broni. Poprzez ukazanie codzienności w okopach, brutalności walk, powszechności śmierci i towarzyszącej walkom na froncie beznadziei. Poprzez zwrócenie uwagi na absurdalność wojennego wysiłku, bezsensowne cierpienie i śmierć tysięcy zwykłych ludzi. Poprzez zestawienie warunków służby na froncie z życiem na tyłach, zmagań o przeżycie i wykonywanie durnych rozkazów przez prostych żołnierzy z głupotą dużej części dowódców, formalizmem i bezdusznością funkcjonowania armii.
Cendrars trafił do wojska z własnego wyboru, w patriotycznym uniesieniu. Chciał pomóc swojej przybranej ojczyźnie, podobnie jak kilkadziesiąt tysięcy innych związanych z Francją obcokrajowców. Biednych i bogatych, młodych i starszych, rzemieślników, artystów, robotników, inteligentów. Po krótkim okresie trafił Cendrars w szeregi Legii Cudzoziemskiej i tam, mianowany kapralem, przeżył większość swojego wojennego trudu, dowodząc grupką podobnych sobie ochotników. Odcięta ręka i inne wojenne opowieści jest przed wszystkim hołdem im złożonym, hołdem dla konkretnych ludzi. Wielu z nich zginęło, wielu wyszło z trwałym uszczerbkiem na zdrowiu fizycznym, wszyscy zostali okaleczeni psychicznie. Wojna bowiem nieodwracalnie niszczy człowieczeństwo, sprawia, że chcąc przeżyć, zaczyna się innych traktować jako mniej wartych życia. Nawet artysta, człowiek z zasady bardziej wrażliwy niż inni, potrafi zabijać, dobijać, strzelać do obcych żołnierzy. Wroga się nienawidzi i wroga się niszczy - to tylko kwestia czasu, kiedy zaczyna tak myśleć człowiek, poddany presji brutalnej walki o przeżycie.
Proza Cendrarsa nie jest dokładnym historycznym zapisem jego przeżyć. Jest wymieszaniem faktów i zmyśleń, przeżyć i wyobrażeń o tym, co było lub co mogło się wydarzyć. Realne przeżycia często są wspomagane wyobraźnią twórcy. Poeta chce pokazać kolegów i przyjaciół, z którymi się zżył. Z którymi dzielił głód, chłód, brud, choroby, śmierć i cierpienie. Ujawnić całą tandetę wojny, która śmierć czyni banałem. Czytać należy tę prozę nie jako zapis faktów, ale jako próbę oddania atmosfery I wojny światowej, tego, jak wyglądało życie codzienne żołnierzy w okopach w czasie wojny pozycyjnej, szturmów, bitew. Wiele epizodów wojennych opisywanych przez Cendrarsa okazuje się wyobrażonymi lub zmyślonymi, ale oddane są tak intrygująco, tak barwnie, że czyta się je z wypiekami na twarzy. Spełniają swoją rolę: ukazują bezsens wojny, jej karykaturalność i ponurą, zabójczą śmieszność, absurdalność rządzących nią praw.
Cendrars jawi się w tej książce jako twórca dojrzały, świadomie używający słów i korzystający z języka. Pisze swobodnie, z wielkim talentem opisując krajobrazy, sytuacje, walki, zdarzenia, ludzi i sytuacje z nimi związane. Chwile podniosłe i chwile smutne, sytuacje śmieszne i tragiczne. Codzienność służby, codzienność śmierci, sposoby na przetrwanie i na życie w piekle. Koncentruje się na sylwetkach ludzi, na ich postawach, sytuacjach w których objawia się cała ich wielkość lub marność, bohaterstwo lub tchórzostwo, cwaniarstwo lub odpowiedzialność za innych. Czasami jego słowa są jak terkot karabinów maszynowych, zdania krótkie, oszczędne jak w przejmującej noweli Zabiłem. Innym razem opisy są nieomal poetyckie, zdania rozbudowane i wielokrotnie złożone, zalewające nas szeroką falą jak wystrzeliwane salwami pociski armatnie. Poeta nierzadko odnajduje piękno w miejscach, w których cierpią i giną jego towarzysze broni. Na ziemi przesiąkniętej ludzką krwią. Cendrars z równą swobodą posługuje się językiem wyrafinowanym, jak i potocznym. Chętnie sięga do żargonu żołnierskiego, po dosadny język, używany wśród legionistów.
To nie jest łatwa proza. To nie jest przyjemna tematyka. Zstępujemy tu do okopów, pełnych wymieszanych ze sobą błota, odchodów, krwi i ludzkiej marności. Cendrars nieustannie zmaga się z pamięcią tego, co przeżył sam i o czym usłyszał. Chce nam przekazać to, czego doświadczył on i inni, mieleni przez żarna wojennych młynów. W pełni mu się to udaje.
Sztuka wojenna to rzecz urzędasów wrośniętych w krzesła. Ohydna rutyna. Maszeruj albo zdychaj.
Czwarty tom "Kronik", zamykający autobiograficzny cykl Cendrarsa, składa się z trzech części. Ich spoiwem jest wszechobecna nuta zadziwienia i zachwytu...
Powieść ta otwiera cykl autobiograficzny Cendrarsa, odzwierciedlający jego życie obieżyświata i awanturnika, a zarazem fascynującą osobowość pisarza obdarzonego...