Ożeniwszy się z piękną kobietą, z którą wiele go łączyło, z którą rozmawiał o wszystkim i którą bardzo kochał, myślał teraz, że każdy związek ma kapitał słów, kapitał topniejący z czasem. Annabel i on wypowiedzieli ich już tak wiele, że teraz coraz bardziej im ich brakowało, zapasy - nierozważnie trawione - wyczerpały się i nie mieli już dla siebie wiele poza tymi oczywistymi gestami, które je zastępowały.
Tak wyglądało życie Brady'ego. I jego żony.
Brady O'Donnel jest dziennikarzem, Annabel - policjantką. Żyją raczej zgodnie, ale rutyna zrobiła swoje. W ich związek wkradła się nuda, w miejsce długich rozmów pojawiły się banalne wymiany zdań, a seks już od dawna nie przypomina ognistych harców. Pierre, przyjaciel Brady'ego, widzi jedno rozwiązanie. Małżonkowie powinni znaleźć sobie kochanków. Potraktuj to jako działanie korzystne dla twojego małżeństwa! Zaszalej na boku, żeby rozwinąć skrzydła, a kiedy wrócisz do domu, będziesz taki wyluzowany, że uda ci się uszczęśliwić żonę. Wtedy będziecie mieli szansę kończyć dzień razem, wolni od tej okropnej manii wiernych małżonków, którzy się nienawidzą, jakby za to, że życie jest gówno warte, odpowiadał ich partner! Brady nie ma ochoty wysłuchiwać teorii kumpla, odrzuca pomysł na napisanie reportażu o przemyśle pornograficznym, bez entuzjazmu bierze ulotkę z numerem telefonu Rubis, dziewczyny z branży, która mogłaby stanowić źródło ciekawych informacji. Mężczyna ani myśli brać pod uwagę sugestie Pierra dotyczące ożywienia małżeństwa. Jednak ziarno zostało zasiane. Ciekawość kiełkuje. Co prawda O'Donnel jest bardziej zainteresowany osobą Rubis niż pornograficznym światkiem, ale dla dalszego rozwoju akcji nie ma to znaczenia. Zainteresowanie aktorką skłania go do odwiedzenia internetowej strony, której adres widnieje na ulotce. Nie trzeba więcej, by znaleźć się w świecie, który nasz bohater tak uparcie ignorował.
Na stronie dostępne jest jedynie nagranie video. Nic więcej. Jeden filmik z kiepskim dźwiękiem i marnym obrazem. To jednak wystarcza, by Brady najpierw poczuł się dziwnie, później nieswojo, następnie oniemiał, osłupiał, aż w końcu ze wstydem odkrył swoje podniecenie. Na tym filmie Ruby nie udaje. Ona naprawdę cierpi, naprawdę się boi. To nie jest zwykły filmik z kopulującą parą i imitowanymi orgazmami. Strach skutej łańcuchem kobiety jest prawdziwy. Podobnie jak reakcja na bicie i gwałt. Tego nie można zagrać.
Po tym erotycznym koszmarze Brady wiedział już, że nawiąże kontakt z Rubis. Faktycznie. Spotykają się w odludnym miejscu, rozmawiają, po czym dziewczyna strzela sobie prosto w twarz, zamieniając śliczną buzię w krwawą masę.
To, co Brady usłyszał przed śmiercią dziewczyny, wystarczyło, by zechciał poznać jej historię. Trudno powiedzieć, czy chciałby tego równie mocno, gdyby wiedział, co go czeka i z jakimi potworami przyjdzie mu się spotkać. Tymczasem ucieka z miejsca zdarzenia, pozostawiając po sobie sporą próbkę DNA, anonimowo dzwoni na policję, w domu zaś odkrywa, że tajemnicą śmierci Rubis zajmuje się jego żona. Niby wszystko wskazuje na samobójstwo, ale pojawiają się pewne wątpliwości. Na wszelki wypadek jednak warto problemem zainteresować się nieco bliżej. Brady prowadzi swoje śledztwo, Annabel - swoje. My ruszamy śladem Brady'ego.
Tak zaczyna się historia opowiedziana przez francuskiego pisarza Maxime'a Chattama w thrillerze Obietnica mroku. Będzie mocno, mrocznie i niebezpiecznie. Zajrzymy do ciemnych piwnic i tajemniczych podziemi Nowego Jorku. Spotkamy demony w ludzkiej skórze, prostytutki, niespełnione aktorki, degeneratów, bezdomnych, żebraków, ludzi-kretów. Będziemy świadkami niewyobrażalnych okrucieństw, perwersji i tortur. Poznamy pornobiznes w jego najpodlejszym, najbardziej odczłowieczonym wydaniu. Wrażliwi nie mają czego tutaj szukać. Chattamowi co prawda daleko do Jacka Ketchuma, jego opisy są mniej szczegółowe i drastyczne, jednak działają na wyobraźnię, a obrazy, które pojawiają się przed oczami, wywołują przerażenie.
Obietnica mroku niepokojąco wciąga, intryguje, choć nie jest pozbawiona mankamentów. Oto ciekawski Brady ładuje się między bestie, dociera do ludzi, którzy stoją za dystrybucją oraz tworzeniem filmów, w których za kilkaset dolarów kobiety pozwalają się gwałcić, bić, ciąć, na kilka godzin oddają swoje ciała zamaskowanym zwierzętom, których pomysłowość w zadawaniu cierpienia jest właściwie nieograniczona. Czasem dostanie w łeb, chwilami się boi, ale gładko brnie przed siebie. Zbyt łatwo przychodzi mu dotarcie do kolejnych ogniw łańcucha pornobiznesu. Cierpi na tym nieco wiarygodność powieści. Duża jej zaletą jest natomiast wątek podziemnego życia w Nowym Jorku. Ten właśnie motyw wydaje się najbardziej interesujący.
Pamiętacie Człowieka demolkę (reż. Marco Brambilli) i podziemny świat, zamieszkiwany przez tych, którzy nie potrafili się przystosować do reguł panujących na powierzchni? W Obietnicy mroku także zejdziemy do podziemi. Mając w pamięci wspomniany film science-fiction, przez moment trudno uwierzyć w tę drugą rzeczywistość, w istnienie ludzi-kretów, którzy od lat nie widzieli światła słonecznego. A jednak to nie fikcja. Ludźmi zamieszkującymi podziemia zainteresowała się Jennifer Toth, w efekcie czego w 1993 roku wydała pierwszą publikację poświęconą ludziom-kretom, zatytułowaną The mole people. Pod ruchliwymi nowojorskimi ulicami, wieżowcami, parkami, alejami, w tunelach, którymi niegdyś kursowało metro, mieszkają ludzie. Tysiące ludzi. Brzmi niesamowicie, prawda?
Obietnica mroku to opowieść o najmroczniejszych zakamarkach ludzkiej duszy. To ponura historia, w której główną rolę gra perwersyjna natura człowieka. To historia wynaturzeń i okrucieństwa. Autor spełnił obietnicę, jaką daje tytuł. Takiej dawki perwersji nie zniósłby nawet Christian Grey.
Sprawdzam ceny dla ciebie ...