Naukowcy i lekarze od lat badają ludzki mózg, by z jednej strony poznać zachodzące w nim procesy i dokładnie je opisać, z drugiej zaś – aby pomóc wszystkim, którzy w następstwie chorób czy wypadków doznali uszkodzenia tego organu. Margot Sharpe, jedna z głównych postaci w powieści Joyce Carol Oates O człowieku, który stracił cień, to neuropsycholog, która dokonuje przełomowych odkryć, badając Elihu Hoopesa, mężczyznę cierpiącego na amnezję. Człowieka straszliwie chorego, mężczyznę, który zatracił poczucie upływającego czasu, człowieka, który tracąc kontakt z inną osobą na dłużej niż siedemdziesiąt sekund, zapomina, że kiedykolwiek ją spotkał.
Akcja powieści rozpoczyna się w 1965 roku w Filadelfii i rozgrywa się na przestrzeni trzydziestu lat. Elihu Hoopes to pochodzący z zamożnej rodziny trzydziestosiedmiolatek, u którego w następstwie opryszczkowego zapalenia mózgu i zbyt późnej hospitalizacji stwierdzono trwałe uszkodzenia mózgu i amnezję wsteczną. Mężczyzna doskonale pamięta swoje dzieciństwo, czasy szkolne i wyjazdy nad Lake George w Górach Adirondack gdzie jego rodzina odpoczywała w pięknej posiadłości. Eli potrafi wyrecytować z pamięci numer swojego ubezpieczenia zdrowotnego i numer telefonu do firmy, która od lat należy do jego rodziny. Hoopes pamięta fragmenty przemówień amerykańskich prezydentów i Martina Luthera Kinga. Elihu Hoopes nie pamięta jednak, co wydarzyło się tydzień temu, wczoraj, ani przed pięcioma minutami. Elihu Hoopes jest uwięziony w pułapce wiecznej teraźniejszości – pisze Oates. I o teraźniejszości, która dla otoczenia Elihu zmienia się w przeszłość, a dla Hoopesa jest jedynym punktem zaczepienia, opowiada powieść O człowieku, który stracił cień.
Joyce Carol Oates w swojej wielowarstwowej powieści, którą należy odczytywać na różnych poziomach, podejmuje szereg ważnych, niemalże priorytetowych kwestii. O człowieku, który stracił cień to nie tylko historia wieloletnich badań, jakim poddawany był chory na amnezję. To, wbrew pozorom, tylko pretekst, by ukazać sprawy zdecydowanie ważniejsze. Oates podejmuje temat samotności. Pokazuje, jak bardzo odizolowana od życia i relacji towarzyskich jest Margot Sharpe, najpierw obiecująca studentka, a później wybitna profesor neuropsychologii. Buduje skomplikowany portret kobiety, która poświęciła całe życie nauce, która w obliczu własnego nieuzasadnionego wewnętrznego lęku wolała zamknąć się w świecie badań niż zawalczyć o własne szczęście. Ale czy napewno? Czy relacja, jaka z jej strony – bo przecież Eli Hoopes o niczym nie pamięta, nie może pamiętać – wywiązała się z pacjentem jest etyczna? Bo przecież nie można zakochać się w człowieku, którego się bada, któremu próbuje się nieść pomoc, któremu obiecuje się poprawę życia na poziomie stricte medycznym, prawda? Niemożliwością jest też kochać kogoś, kto codziennie jest przekonany, że nigdy wcześniej nas nie poznał… Ale czy miłość, którą komuś ofiarujemy, może nam wystarczyć i zrekompensować nam brak uczucia ze strony tej osoby? Czy wystarczy mówić o miłości, tłumaczyć to uczucie, by ktoś chociaż na chwilę nas pokochał?
Joyce Carol Oates zestawia samotność Margot z przedziwnym stanem wiecznego zawieszenia Elihu Hoopesa. Pisarka pokazuje bezradność człowieka, który codziennie na nowo uczy się otoczenia, wiecznie na nowo poznaje te same osoby czy ze źle skrywanym (pod cienką warstwą sztucznej pewności siebie) znudzeniem twierdzi, że wciąż mamy rok 1965, choć tak naprawdę od tego czasu minęło już dwadzieścia lat. Hoopes jako obiekt badań w Instytucie Neuropsychologii fascynuje i zdumiewa naukowców. Jest po dżentelmeńsku uprzejmy, grzeczny, kulturalny i zawsze punktualny. Jednak badania, jakim jest czasami poddawany, mogą budzić wątpliwości i pytania. Gdzie przebiega granica, której badacze nie powinni już przekraczać? Gdzie zaczyna się parcie za wszelką cenę do uzyskania upragnionych wyników, a kończy się szacunek, poszanowanie ludzkiej godności? Czy poddając człowieka testom i eksperymentom – oczywiście w imię nauki – zawsze kierujemy się sumieniem?
Proza Oates to doskonały research i solidna dawka spostrzeżeń, uwag i przemyśleń, które na długo pozostaną w umyśle czytelnika. W powieści O człowieku, który stracił cień obok niezwykle drobiazgowych portretów głównych, drugoplanowych i epizodycznych postaci znajdziemy także opowieści o ich przeszłości oraz o tym, jak bardzo mocno wpłynęła ona na ich obecne życie. Obok wymiany zdań i dialogów, jakie prowadzą ze sobą bohaterowie, jakby równolegle do nich autorka prezentuje strumień myśli oraz obrazy przeszłości, które powstają w wyniku skomplikowanych skojarzeń czy impulsów nerwowych. Zagłębiając się w opowieść Joyce Carol Oates, można odnieść wrażenie, jakby autorka potrafiła prześledzić szlaki naszego myślenia, naszych doświadczeń – tak wiarygodne opisy zachowań bohaterów powieści i wynikających z nich ich emocji tworzy w swojej książce.
Niezwykle intrygujące są także wątki poboczne – z uporem maniaka rysowane przez Elihu Hoopesa szkice dryfującego w płytkiej wodzie ciała dziewczynki, która utopiła się gdzieś w okolicy Lake George. Ciekawe są historie członków rodziny Hoopesa – opiekującej się nim wiekowej ciotki, Lucindy Mateson, oraz pojawiającego się epizodycznie rodzeństwa głównego bohatera. Fascynują także współpracownicy Margot Sharpe – jej wieloletni mentor, profesor Milton Ferris czy zwykły asystent i technik – Haiku – który wie o profesor Sharpe więcej, niż ta chciałaby mu wyznać. Te liczne, niezwykle barwne portrety mają jeszcze bardziej uwypuklić złamaną osobowość Elihu Hoopesa i wręcz namacalną samotność Margot Sharpe.
O człowieku, który stracił cień to wysmakowana, napisana z ogromną starannością historia, która przypadnie do gustu wszystkim, którzy w literaturze poszukują czegoś więcej niż tylko spokojnego, relaksującego popołudnia przy niewymagającej lekturze i herbatce. Powieść porusza podjętymi tematami – nieuleczalnej choroby, samotności, opuszczenia i trwania w nieświadomym zawieszeniu – i znakomitym, niepowtarzalnym i charakterystycznym językiem, stylem Joyce Carol Oates. Książka skłania do refleksji, zmusza nas też do zatrzymania się i dostrzeżenia tego, jakim błogosławieństwem jest świadomość upływającego czasu i umiejętność rozpoznawania znanych, często bliskich nam osób w twarzach spotykanych ludzi. Pokazuje też, jak łatwo to wszystko utracić. Jak łatwo stracić własny cień.
Obfitująca w gorzkie i zabawne obserwacje społeczne błyskotliwa powieść psychologiczna wielokrotnie nagradzanej pisarki amerykańskiej, znanej w Polsce...
Smaczny kąsek dla miłośników filmu American Beauty. Ironiczny obraz życia amerykańskiej klasy średniej obnażający fałsz, konsumpcjonizm i emocjonalną...