„Nusia i wilki” napisana i zilustrowana przez Piję Lindenbaum to kolejna z propozycji szwedzkich książeczek dla najmłodszych, dzieci do piątego roku życia, jedna z książek obrazkowych opublikowanych przez wydawnictwo Zakamarki. To bajka nietypowa, połączenie realistycznej historii bardzo prawdopodobnej i najzupełniej „zwyczajnej” z opowieścią baśniową, zaskakującą.
Mała Nusia to dziewczynka, która wszystkiego się boi, nie zachowuje się jak inne dzieci, nie bawi się z psami, nie skacze przez rowy, nie wchodzi na dach, bo mogłaby spaść, potłuc się czy pokaleczyć. Nie robi nic, co innym przedszkolakom sprawia frajdę. Przesadna ostrożność Nusi nie przyczynia jej przyjaciół, dziewczynka ciągle jest sama – co oczywiście nie pomaga jej w pokonaniu lęku. Któregoś dnia mała Nusia zajęta zbieraniem liści (zbieranie liści to zajęcie stosunkowo bezpieczne) nie zauważa, że grupa dzieci oddala się coraz bardziej. Dziewczynka zostaje sama i nie potrafi odnaleźć swojego przedszkola. A za drzewami czają się zgrzytające zębami wilki. I tu rozpoczyna się część baśniowa. Bo wilki są przyjaźnie do Nusi nastawione. Chcą się bawić (ale nie przemęczać, bo to leniwe wilki), też czasami się boją (na przykład kiedy wejdą na czubek drzewa i nie umieją stamtąd zejść, więc muszą czekać, aż Nusia je uratuje). Dziewczynka staje się opiekunką wilków – gotuje im zupkę, układa do snu, drapie za uszkami… A po spędzonej w lesie „nocy” bez trudu odnajduje drogę do przedszkola. Odprowadzana przez wilki, które boją się zapuszczać na tereny zamieszkane przez ludzi.
Pija Lindenbaum stworzyła opowieść o nieodłącznym elemencie życia małych dzieci – o strachu. Pokazała, że warto go przełamywać, bo rzeczywistość okazuje się być bardziej przyjazna niż wersja wykreowana w wyobraźni i podbudowana irracjonalnym lękiem. Symetria w tej książeczce – to znaczy równowaga między prezentowaniem małej bohaterki w jej zwykłym otoczeniu i przedstawieniem jej przygód wśród wilków może, paradoksalnie, wypaść na niekorzyść bajki. Bo chociaż rozprawia się autorka ze strachami czy lękami maluchów, to jednocześnie wpaja im przekonanie, że w lesie nic im nie grozi. Gdyby przeważającą część bajki stanowiła opowieść o wilkach – łatwiej byłoby pamiętać o jej nierealności. Tak – Lindenbaum sugeruje dość długo, że mają dzieci do czynienia z opowieścią prawdziwą, a potem bez wyraźnego znaku przejścia tworzy obraz baśniowy i zrodzony z wyobraźni.
Tym razem rysunki prowadzą historię (by nie powiedzieć „narrację”) dłużej niż tekst. Ostatni obrazek odnosi się bowiem do początków książeczki i implikuje zakończenie właściwe. Takie rozwiązanie jest możliwe dzięki temu, że autorka jest równocześnie ilustratorką, może więc zmienić kod przekazu i wybrać sposób informowania małych odbiorców o rozwoju akcji. „Nusia i wilki” to jedna z piękniej ilustrowanych książeczek wydanych przez Zakamarki do tej pory. Styl rysowania ma autorka komiksowy (gdyby odwołać się do rodzimych twórców – przypomina kreskę Bohdanowicza). Jestem pewna, że obrazki Lindenbaum przypadną do gustu nie tylko najmłodszym, ale i ich rodzicom.
Marcel lubi u Leosia wszystko: jego kudłate włosy, jego wiaderko, a nawet jego błocko! Dlatego kiedy pojawia się „ten trzeci”, w piaskownicy...
Czy wszystkie dzieci lubią się kąpać? Tak twierdzi tata. Ale Nusia, która właśnie wyjechała z rodzicami na wakacje, wcale nie chce się kąpać. Najchętniej...