Zagubione dusze
„Wszystko jest inne, niż się wydaje”
cytat z „Mrocznej zamieci”
Przeprowadzka do starego, pięknego domu na wsi jest marzeniem wielu ludzi. Spokój, cisza, ptaki śpiewające o poranku i powolny rytm życia – to wspaniała alternatywa dla duszących się w klaustrofobicznych mieszkaniach wielbicieli przyrody. Kupując jednak dom, szczególnie - mający barwną historię, musimy też liczyć się z tym, że transakcja będzie obejmowała także… mieszkające w nim duchy przeszłości.
O takim starym gospodarstwie niejedno mógłby powiedzieć Joakim Westin, bohater mrożącej krew w żyłach powieści „Nocna zamieć” Johana Theorina. Ten thriller psychologiczny (a właściwie metafizyczny) jest historią o zrządzeniach losu, zawiedzionych nadziejach, legendach i wierze, że czasami nawet to, czego nie da się dostosować do schematycznego pojmowania świata, może się jednak wydarzyć.
Åludden nad Algrundet, Przylądek Węgorzy nad Węgorzową Zatoką – oto nowy adres Joakima i Katriny ze Sztokholmu. Tu, nad Bałtykiem, w pobliżu dwóch wież latarni morskich, kupili oni stare gospodarstwo. Jego renowacja, otwarcie pensjonatu i spokojne wychowywanie dwójki dzieci Livii i Gabriela było spełnieniem ich marzeń, ale i ucieczką przed rodzinną tragedią.
Zamieszkując w Åludden, nasi bohaterowie stali się częścią fascynującej historii tego miejsca, bowiem zabudowania powstały z drewna rozbitych statków, a fundamenty - z granitu po starej, opuszczonej kaplicy. Przynajmniej tak głosi legenda… Kolejna mówi natomiast, że w Święta Bożego Narodzenia odbywa się Pasterka Zmarłych, a ci wracają do realnego świata i biada temu, kto im przeszkodzi. Wiarę w te mroczne opowieści podsycają zagadkowe śmierci, które od setek lat wiążą się z Åludden. Może to sprawa mokradeł na wyspie, zwanych Moczarami Ofiarnymi, a może gwałtownych zamieci pochłaniających wiele istnień ludzkich, ale jedno jest pewne – atmosfera na wybrzeżu przyprawia o depresję. I można by te wszystkie legendy włożyć pomiędzy bajki, gdyby nie to, iż w środku słonecznego dnia Katrine zostaje znaleziona martwa. Od tego momentu zaczynają się mnożyć zaskakujące wydarzenia, a nad Åludden unoszą się dusze tych, co odeszli.
Książka Johana Theorina zapiera dech w piersiach i sprawia, że krew zaczyna szybciej krążyć w żyłach. Czy policjantce Tildzie uda się wyjaśnić sprawę zagadkowej śmierci? Czy wskazówek będzie szukała w opowieściach stryja? Co kryje stara stodoła stojąca na terenie gospodarstwa? To tylko kilka z nasuwających się pytań. Autor przewrotnie igra z nami, trzymając w nieustannym napięciu po to, by wyciągnąć przysłowiowego „trupa z szafy”. To, czy poddamy się historii, nie zależy od nas, bowiem już pierwsze strony wciągają nas w mroczny klimat wybrzeża. Spowijają nas mrok, wiatr i ciemność, a do celu prowadzi tylko światło jednej latarni. Cieszmy się z tego, że „Mroczna zamieć” przyciąga nas w dobrym kierunku, bo kiedy rozbłyśnie wieża północna – czeka nas śmierć. I choć to tylko legenda, opowieść Theorina wskazuje, że nie możemy być tego tacy pewni…
Jan Hauger przeprowadza się do miasta na zachodnim wybrzeżu Szwecji aby rozpocząć pracę jako nauczyciel w przedszkolu o nazwie Polana. Jego nowe miejsce...
Pewnego wrześniowego dnia pięcioletni Jens wdrapuje się na mur okalający gospodarstwo jego dziadków i znika w jesiennej mgle. Wszyscy uważają, że chłopiec...