I znów wracamy do Samborzewa. Po raz trzeci spotykamy się z Anną Obrycką (vel Duszkowską). Ale tym razem jest tu inaczej. Ciemniej.
Nadszedł 1. września 1939 r. A z nim strach, głód, bieda, nienawiść. Śmierć. Czy ktokolwiek wybrałby tę rzeczywistość z własnej woli? Czy pozostałby, wiedząc, co nastąpi dalej, a w dodatku mając pewną i bezpieczną kryjówkę?
Anka została. Może nie całkiem rezygnując z wygód, jakich dostarczał jej dwudziestopierwszowieczny Toruń (gdzie zdecydowanie łatwiej zaopatruje się lodówkę), do którego mogła swobodnie się przenosić, ale w pełni świadomie wybierając wojenne Samborzewo. Dlaczego?
Z miłości. I przyjaźni.
Choć wraz z córeczką została eksmitowana z dworu, podjęła pracę u Niemca, a jej mąż przez przeszło trzy lata przymusowo przebywał w Rzeszy, trzeba przyznać, że Anna nie poznała najgorszego oblicza wojny. Nie straciła najbliższych, nie trafiła do obozu, nie była przesłuchiwana czy maltretowana. Może dzięki temu łatwiej jej było pozostać tym, czym dotąd była dla otoczenia: jasnym promykiem życzliwości, optymizmu, otwartości. Człowiekiem zawsze gotowym do pomocy, dostrzegającym w innych przede wszystkim dobro.
Tym razem troska o bliźnich skłoniła ją do podjęcia kroku, na jaki nie zdecydowała się nigdy wcześniej: przeniesienia człowieka z przeszłości do swojej dwudziestopierwszowiecznej teraźniejszości (choć tak do końca trudno określić, którą z epok Anka uznawała za bardziej „swoją”). Ratowanie Dominika Polanisza, sąsiada i przyjaciela Obryckiej, rannego w starciu z Niemcami, wymagało podjęcia radykalnych kroków. I tak były naczelnik samborzewskiej stacji przeżył nie lada szok, trafiając do świata pełnego samochodów, wulgaryzmów wypisywanych na murach i zdjęć roznegliżowanych kobiet. Przy okazji jego więź z Anką stawała się coraz silniejsza, a łącząca ich relacja - bardziej żywa i barwna. Zresztą w Nocy nad Samborzewem to Dominik wydaje się najciekawszą postacią męską. Odważny, honorowy i dowcipny, z łatwością budzi sympatię czytelników. Olek trochę niknie, jest daleki, niemal papierowy, obecny jedynie w krótkich listach, a jednak… wciąż kochany. Trudno zresztą nie zauważyć, że Anka hołduje tradycyjnym wartościom. W tym wierności.
Sympatycy wciągających powieści Wiesławy Bancarzewskiej mogą być nieco zawiedzeni: Noc nad Samborzewem to, niestety, ostatni tom trylogii, w którym autorka zdradza już dalsze losy bohaterów. Ale zawarte tu pozytywne przesłanie (dla którego podróże w czasie wydają się być tylko literackim pretekstem) warto zapamiętać: na każdego czeka jego szczęśliwe miejsce, a honor, dobro i życzliwość wcale nie muszą odejść w zapomnienie.
Nawet, jeśli dzisiaj budzą głównie zdziwienie.
Anna stara się nie myśleć o współczesnym świecie, który opuściła na dobre. Jej życie jest teraz w Annopolu w latach trzydziestych, u boku...
Annie wydaje się, że wszystko w życiu ma już zaplanowane. Wykonuje wolny zawód, który daje jej dużo satysfakcji, ma partnera, z którym...