„Nikt mnie nie rozumie!” to ostatnia część cyklu dla nastolatek, autorstwa Rosie Rushton. Kolejne tytuły-wykrzykniki, pełne wyrzutów pod adresem dorosłych mają wyznaczać nie tylko charakterystykę pewnego etapu dojrzewania, ale też zapewniać wspólną płaszczyznę porozumienia z odbiorczyniami tej książki. I tym razem Rosie Rushton postawiła na konflikty międzypokoleniowe, ciągłe kłótnie i nieporozumienia oraz sprzeczki między rówieśnikami.
Sumitha, Laura, Jemma, Jon i Chelsea to nastolatki, których problemy mogą być wypadkową trosk młodzieży na całym świecie. Sumitha poświęca się nauce – zresztą jej surowy, despotyczny i konserwatywny ojciec nie zgadza się, by dziewczyna zadawała się z rozwydrzonymi jego zdaniem kolegami. Hołduje tradycjom hinduskim, pragnie zaaranżować małżeństwo Sumithy z wybranym przez siebie kandydatem, nie pozwala na dyskusje. Pan Banerji to wyjaskrawiony przykład surowego rodzica – gdyby zrezygnować z otoczki kulturowej, byłby karykaturalną wersją ojca-tyrana. Jon także ma problemy z tatą. Swoimi niewybrednymi uwagami i prostacką rubasznością ojciec przynosi mu wstyd przed kolegami. W dodatku postanawia przejść na emeryturę i zwolnić tempo życia. Rodzina traktuje ten zamysł jako fanaberię, dopóki nie przytrafia się nieszczęście, nakazujące zreinterpretować poprzednie wydarzenia…
Tylko czy na zmiany nie będzie za późno? Matka Chelsei próbuje zachowywać się jak nastolatka. Przy tym poświęca się pracy i udzielaniu rad innym. Specjalizuje się w podpowiedziach dotyczących relacji z potomstwem. Jak łatwo odgadnąć – z własną córką nie umie się porozumieć, przede wszystkim dlatego, że nie ma dla niej czasu. Laura dla odmiany przeżywa kryzys związku. Jej mama do przesady poświęca się nowonarodzonemu dziecku. Jemma buntuje się dość typowo: chce zostać aktorką, ale rodzice nakazują jej, by najpierw skończyła szkołę i dostała się na studia.
Bohaterowie mają wiele powodów do tego, by wznosić okrzyk „nikt mnie nie rozumie!”. Nie dość na tym: dorośli też mają swoje troski i w tym tomie chyba najbardziej to autorka podkreśla. Rodzice nastolatków spotykają się na wspólnych zabawach, matki urządzają babskie wieczory, by podzielić się zmartwieniami. „Nikt mnie nie rozumie!” to tom, w którym mocno akcentowany jest wątek miłosny. W końcu to powieść obyczajowa dla nastolatek. Ale został ten wątek zaprezentowany zupełnie nietypowo. Laura szuka prawdziwego romantyzmu, nie wiedząc o tym, że Jon, jej chłopak, chętnie wyznałby jej uczucia, ale boi się ośmieszenia. Bohaterka oszukuje siebie i bliskich, a w pogoni za miłością może wpaść w niezłe tarapaty. Wszyscy pragną być szczęśliwymi ludźmi teraz, nie w bliżej nieokreślonej przyszłości. Mają odwagę marzyć i dążą do spełniania tych marzeń, nawet za cenę kłótni i pogorszenia atmosfery w rodzinach.
Rushton pokazuje, co dla ludzi może być najważniejsze, przedstawia sytuacje i wydarzenia, w których bez trudu odnajdą się jej czytelniczki. To zresztą urok całego cyklu – autorka prezentuje chwile ciężkie dla swoich postaci, nazywa ich emocje i najskrytsze uczucia, mówi w przekonujący sposób o odbiorze przez młodych ciągłych domowych awantur, nadopiekuńczości rodziców czy rozchwianiu emocjonalnym dorosłych. Z jednej strony „Nikt mnie nie rozumie!” to typowe czytadło dla nastolatek, ale z drugiej – pełni nie tylko rozrywkową funkcję, na pewno przyniesie czytelniczkom sporo materiału do analiz, sporo podpowiedzi.
Autorka idealnie wstrzeliła się w świat młodych, absolutnie nie sielski czy beztroski, raczej pełny niezrozumienia i złości. Stworzyła opowieść, która może zawładnąć nastoletnimi odbiorczyniami na całym świecie – jest bowiem uniwersalna, a przy tym bardzo ciekawa. Szybkie zmiany planów oraz wielość zawiązywanych tu sytuacji może się młodzieży spodobać. Ta powieść to namiastka „dorosłych” czytadeł, co ważne: nie powiela rozwiązań z tomów poprzednich. Ma tylko jedną wadę – po jej zamknięciu można odczuwać niedosyt…
Po zerwaniu z Jackiem, Chloe chciałaby mieć nowego chłopaka. Wie, że Nick jest wolny i że cierpliwie na niączeka. Ale czy naprawdę tak jest? Zresztą, romanse...
To Victoria - dla przyjaciół Tory - opowiada tę historię. I to ona zaprosiła na swoje czternaste urodziny Hannę, nową koleżankę w klasie - ku oburzeniu...