Bezimienność
Marzy Ci się czasem inny porządek rzeczy i inny świat, w którym jesteś bogaty i piękny? A może chcesz być sławny, widzieć swoje zdjęcia w Internecie, znaleźć się na łamach prasy? Jeśli podczas lektury powyższych pytań w twoim oku błysnęło pożądanie, to znaczy, że znakomicie nadajesz się do zamieszkania w byłym Mieście Ślicznych.
Tyle tylko, że teraz roi się tam od opkoświrów, pikseloskórych oraz wyznawców wielu innych nowych mód i trendów. Obecnie termin „śliczny” oznacza wszystko, dzięki czemu człowiek staje się zauważalny. Pisząc „obecnie”, mam na myśli czasy bliżej nieokreślone, w które przenosi nas Scott Westerfeld z najdziwniejszą książką we wszechświecie, czyli tomem pierwszym „Nieważkich”.
Rozpoczyna się era rozwoju, nastały czasy gospodarki refutacyjnej, gdy bonusy i rankingi twarzy decydują o przydziale najlepszych mieszkań, deputatów węglowych i ściennych. Bonusy przeznaczone są dla tych, którzy utrzymują miasto przy życiu, zgodnie ze wskazaniami Komitetu Dobroobywatelskiego. Ranking twarzy obejmuje zaś resztę społeczności - od celebrytów po naukowców.
Bycie nieznanym, anonimowym oznacza spadanie ku końcowym numerom w rankingu, co jest równoznaczne z byciem nowonarodzonym bądź starykiem, który nie zażył myślodeszczowych pigułek - oznacza bycie nikim.
Jak w tym świecie glorii, chwały i popularności radzi sobie nastolatka Aya Fuse, nieważka zajmująca w rankingu zaledwie 451 369 miejsce, mieszkająca w domu brzydkich i tylko czasami zakradająca się na imprezy technomózgów, by choć z daleka popatrzeć na zjawiskowego Frezza Mizuno – założyciela nowej ekipy Radykalnej Szczerości? Otóż nie radzi sobie zbyt dobrze, jest sfrustrowana, traci pewność siebie, a na dodatek, choć rodzice zgodzili się, by wszczepiła sobie ekrany oczne i skórtenę, to dali jej szlaban na wszystkie opki. Musi zatem żyć na poziomie totalnych nieważkich i to ze swoim brzydkim nosem, a cała zabawa omija ją szerokim łukiem. Na dodatek w erze ślicznych wystarczyło poprosić o cokolwiek i wyskakiwało to z czarnej dziury w ścianie. Obecnie nie można na to liczyć, a zdobycie bonusów oznacza dodatkowe zajęcia lub pracę według wytycznych Komitetu Dobroobywatelskiego.
Aya spędza zatem czas na niańczeniu dzieci za bonusy i tylko wyprawy z lotokamerą Moggle-Chanem wprowadzają trochę urozmaicenia w jej życie. Przynajmniej do momentu, kiedy dołącza do zgranej grupy dziewczyn, którym nie zależy na popularności. Nawet nie przypuszcza, że członkostwo w Szczwanych Laskach, choć ekscytujące, może być niebezpieczne. Zwłaszcza wówczas, kiedy odkryje się skład aktywnej materii w środku góry, a nad głową majaczy widmo końca świata.
Scott Westerfeld stworzył w swojej wyobraźni świat rządzący się odrębnymi prawami, choć ocierający się o system totalitarny z Komitetem na czele. „Nieważcy” to książka oryginalna, wciągająca - powieść, która zadziwia kreatywnością autora, choć również męczy lekko ta innością. Kiedy jednak przełkniemy gorzką pigułkę nowości słownikowych, możemy w pełni zatopić się w nowy świat. Tylko od nas zależy, które miejsce w rankingu zajmiemy, więc na wszelki wypadek uśmiechnijmy się do autora. Inaczej skończymy jak Nieważcy.
W alternatywnej przeszłości w Europie wybuchła wojna. Mocarstwa pod przywództwem Niemiec stworzyły armię potężnych bojowych maszyn. Ich przeciwnikami są...
Druga część charyzmatycznej serii Scotta Westerfelda! "Nowa" Tally Youngblood bardzo się zmieniła. Właśnie skończyła szesnaście lat, przeszła operację...