Recenzja książki: Niech żyję

Recenzuje: mrowka

Gdyby przyjrzeć się genologicznej płaszczyźnie tekstów składających się na tomik Konrada Pawickiego „Niech żyję”, okazałoby się, że zbiorek tworzą właściwie dwa elementy: piosenki i listy. Piosenki jako szeroko rozumiane gatunki „do śpiewania” – oprócz zatem songów i pastorałki, i ballady, i pieśni. Nic w tym dziwnego – wszak wydawnictwo 3kropek specjalizuje się w publikacjach audio – do książki dołączona jest płyta, o której później. Listy z kolei to opowieści, raporty, wspomnienia i refleksje.



W tomiku współistnieją wiersze wolne obok sylabotonicznych rymowanek – tak naprawdę poszukiwanie poetyckiego warsztatu i zabawa słowami jest w „Niech żyję” bardzo wyraźna. Świadczą o niej nie tylko balladowo-piosenkowe konwencje, nie tylko gatunkowa przynależność utworu, ale przede wszystkim próby rozbijania skostniałych w języku struktur i form, które dawno już zatraciły swój metaforyczny wydźwięk, utrwaliły się i przyczyniły do tworzenia frazeologizmów. Konrad Pawicki beztrosko gra skojarzeniami i błyskotliwie obnaża mechanizującą rolę języka. W tych wierszach niedoinformowany Bóg może pomyśleć „Bóg jeden [to] wie” i trwać w nieświadomości. To u Pawickiego z dziury w całym wychodzą myszy, serce bije aż zabije wymierzając sprawiedliwość, Feniks powstaje z popielniczki. Są tu autoironiczne spostrzeżenia – Pawicki przedstawia się jako ten, który do Nadziei mówi „mamo”. Automatyczne skojarzenie z nadzieją, która wiadomo czyich jest matką – i w naturalnej konsekwencji niezbyt pochlebny wniosek na temat inteligencji autora. Umiejętność śmiechu z samego siebie to najlepszy dowód poczucia humoru. Pawicki poczucie humoru ma – świetnie odzwierciedla się to w jego ironicznej poezji. Przecież nawet tytułowe „Niech żyję” (a według Leca okrzyk „niech żyje” jest zaledwie wyrazem tolerancji) staje się nie tylko świadomą prowokacją, ale i pewną drwiną, odcięciem się od opinii innych.



I, jak to zwykle bywa w tomikach, których tytuły wskazują na zagadnienia egzystencjalne, zbiorek „Niech żyję” jest przesycony tematyką śmierci. Śmierci, melancholii i umierania. Jednak – znów na przekór domysłom – książka nie jest utrzymana w tonacji minorowej. Konrad Pawicki mówi w wierszu „Pieśń wojenna”: „znów wypowiadam wojnę / śmierci” – właśnie to jest naczelna zasada organizująca tomik. Leibnizowska świadomość życia na najlepszym z możliwych światów powraca na kartach zbiorku wielokrotnie. Walka z umieraniem i melancholią kończy się zwycięsko. „Śmierć się szczerzy coraz szczerzej. / Lecz na próżno tak się stara, bo i tak w nią nie uwierzę”. Przez wiersze przedziera się witalizm, wyznanie: żyję, bo nic innego nie mam do roboty. A skoro już żyję – to cieszę się, bawię, jestem głośny i szczęśliwy. „Żyję więc. Chodząc / tupię głośno, mlaskam przy jedzeniu. / Gdy się przeziębię, kaszlę, / aż się sypie tynk”. Gdzieś w tej radości życia pojawiają się próby upajania się – szczęściem i alkoholem. Dla siły płynącej z dionizyjskiego sposobu bycia najtrafniejsze są zwrotki o tradycyjnej budowie – toniczne, sylabotoniczne, rytmiczne, rymowane. A kiedy moc optymizmu nie mieści się już w ugrzecznionych i uporządkowanych strofkach, powracają lingwistyczne zabawy – gry synonimami i podobieństwami brzmieniowymi – to tu wyładowuje się część energii.



Jednak jeśli ktoś nie wierzy w energetyzującą wartość tomiku, zmieni zdanie po przesłuchaniu dołączonej do książki płyty. Krążek ten powinno się obowiązkowo odtwarzać szczególnie w szare, późnojesienne poranki. Z pewnością odpędzi wszelkie zalążki chandry, depresji i nawet cień czarnych myśli.



Ale od początku. Na płytę składają się piosenki z recitalu w Piwnicy przy Krypcie w Zamku Książąt Pomorskich (przy czym słów kilku piosenek nie znajdziemy w tomiku) i wiersze, czytane przez autora. Przeplatają się szybkie i dynamiczne utwory ze stonowanym, spokojnym głosem Pawickiego. Jedna „Kołysanka dla Małego Księcia” z racji swojego przeznaczenia jest cicha i wolna. Pozostałe utwory ożywiają. Częste zmiany aranżacji, stosowanie różnych rytmów i konwencji, muzyka idealnie oddająca treść wierszy i piękne wykonanie – każdy znajdzie na tej płycie coś dla siebie. Ponadto jej kompozycja uniemożliwia nudę. W przypadku wierszy czasami dopiero głos autora pozwala wyłapać wszystkie aliteracje, wszystkie zabiegi fonetyzujące i chwyty poezji lingwistycznej.



Dwadzieścia utworów, w tym jedenaście piosenek. Trzydzieści wierszy w tomiku. Publikacja 3kropka zaskoczyła mnie bardzo mile – zbiorek jest doskonały: poprawia humor, dodaje otuchy i energii, przynosi siłę, napawa nadzieją i optymizmem. Prostuje zgarbione plecy i rozprasza deszczowe chmury. Jest też pięknie wydany. Wybrzmi najpełniej kiedy lekturze będzie towarzyszyć słuchanie płyty – dołączonej do książki. Polecam.

Kup książkę Niech żyję

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Niech żyję
Książka
Niech żyję
Konrad Pawicki
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy